Atletico Madryt stoi przed wielką szansą - jeśli dzisiaj wieczorem wygra lub zremisuje bezbramkowo z Barceloną, awansuje do półfinału Ligi Mistrzów. Jeśli ta sztuka się społecznemu zespołowi uda, swój udział w sukcesie mogą mieć… gwiazdy. Bynajmniej nie te z piłkarskiego boiska.

Argentyński trener piłkarzy z Madrytu Diego Simeone nie ukrywa, że przed każdym ważnym meczem konsultuje się z astrologiem. W gwiazdach szukam tylko informacji pomocnych drużynie. Nie mam ulubionych znaków zodiaku, na boisku lubię oglądać wojowników - przekonuje Simeone. Jednak zdaniem hiszpańskich mediów, w tym sezonie szkoleniowiec nie korzysta z zawodników spod znaków bliźniąt, barana i skorpiona.

Z porad astrologów korzysta podobno również przed zatrudnieniem nowych piłkarzy w zespole.

Nie jest jednak pierwszym szkoleniowcem, który szuka wskazówek w gwiazdach. Były selekcjoner reprezentacji Francji Raymond Domenech, którego największym sukcesem było wicemistrzostwo świata w 2006 roku, nie chciał w swojej ekipie skorpionów, dlatego w kadrze nie grał Robert Pires. Z kolei wśród obrońców musiał mieć zawsze co najmniej jednego lwa.

Miroslav "Ciro" Blazević, który prowadził kilka drużyn narodowych, a z Chorwatami zdobył brąz mundialu w 1998 roku, zatrudnił zaś nawet osobistego astrologa.

Pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe pomiędzy Atletico Madryt i Barceloną zakończyło się remisem 1:1, więc w rewanżu na własnym terenie Atletico niekoniecznie musi wygrać - zespołowi wystarczy remis bez goli.

Oba kluby, a także Real Madryt, który już jest w najlepszej czwórce Champions League, rywalizują też o prymat w kraju. Sześć kolejek przed zakończeniem rozgrywek Atletico wyprzedza o punkt broniącą tytułu Barceloną oraz o trzy lokalnego przeciwnika.

(edbie)