Nawet 10 lat może spędzić w więzieniu 34-latek, który podpalił dom jednorodzinny w krakowskim Podgórzu. Ogień odciął osobom znajdującym się na piętrze budynku drogę ucieczki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Po zatrzymaniu przez policję mężczyzna przyznał się do podpalenia, mówił, że chciał się zemścić na pracodawcy.

Nie było to pierwsze podpalenie na koncie mężczyzny. Odbywał już wcześniej karę więzienia za takie przestępstwo.

34-latek odpowie za spowodowanie niebezpieczeństwa powszechnego, bo kiedy doszło do popalenia, w pomieszczeniach na piętrze przebywały inne osoby, a ogień odciął im drogę ucieczki - poinformował rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Do pożaru doszło 9 grudnia. Budynek był bazą noclegową dla pracowników jednej z firm. Tragedii udało się uniknąć dzięki szybkiej reakcji sąsiada, który podstawił drabinę i lokatorzy ewakuowali się. Na miejsce wezwano straż pożarną, która ugasiła ogień. Straty oszacowano na co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Podejrzewany o podpalenie uciekł. Został zatrzymany kilka godzin później po penetracji okolicy. Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia i przyznał się do celowego podłożenia ognia, jak wyjaśnił chciał w ten sposób zemścić się na swoim pracodawcy.

Sąd zastosował wobec mężczyzny trzymiesięczny areszt. Za spowodowanie niebezpieczeństwa powszechnego poprzez wywołanie pożaru grozi mu do 10 lat więzienia, ale ponieważ działał w ramach recydywy sąd może wymierzyć wyższą karę.