Ustępująca prezydentka Słowacji Zuzana Czaputova i prezydent elekt Peter Pellegrini wystąpili ze wspólnym apelem o uspokojenie emocji po zamachu na premiera. Czaputova zapowiedziała spotkanie liderów wszystkich partii, a Pellegrini zaapelował do nich, by zawiesili lub ograniczyli kampanię w wyborach europejskich.
We wspólnym wystąpieniu chodzi o wysłanie jasnego sygnału porozumienia w obecnej napiętej sytuacji - podkreśliła Czaputova.
Jako społeczeństwo żyjemy w dobie nowych konfliktów, ale proszę was - nie podnośmy ich do poziomu nienawiści - zaapelowała. Dodała, że różnica poglądów jest czymś naturalnym, ale na tym etapie najważniejsze jest uspokojenie sytuacji.
Czaputova wezwała do odpowiedzialnego zachowania. Opuśćmy błędny krąg nienawiści i wzajemnego obwiniania się - powiedziała.
Zapowiedziała też, że wspólnie z Pellegrinim jeszcze w czwartek zaproszą do pałacu prezydenckiego liderów wszystkich partii politycznych.
Na koniec dodała, że politycy muszą panować nad swoimi emocjami. W jej ocenie, jeżeli politycy chcą sprawować władzę w państwie, muszą mieć pod kontrolą swoje myśli, słowa i czyny. W tej chwili musimy się stać przede wszystkim lepszymi ludźmi - dodała na zakończenie.
Pellegrini oświadczył, że jest zdruzgotany środowymi wydarzeniami. Jako przyszły prezydent jestem zdruzgotany tym, do czego może doprowadzić nienawiść wobec ludzkich poglądów - powiedział.
Pellegrini przypomniał, że do tej pory Słowację charakteryzowała umiejętność rozwiązywania problemów na drodze konstytucyjnej i demokratycznej. O losach Słowacji decydowali obywatele przy urnach, a nie uzbrojeni napastnicy na naszych ulicach - podkreślił. Dodał, że aby tego typu ataki nie powtarzały się, wszyscy muszą wykazać się teraz ogromną odpowiedzialnością - politycy, autorytety, grupy społeczne i media.
Dziś Słowacja musi wybrać drogę pokoju i wygaszenia kłótni. Na nienawiść nie możemy odpowiadać nienawiścią. W przeciwnym razie nie uda się nigdy zatrzymać tego zła - powiedział.
Do liderów partii politycznych zaapelował, aby "zawiesiły albo wyraźnie ograniczyły kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego". Przypomniał, że naturalną dla kampanii jest konfrontacja i wzajemne obwinianie się przez polityków, a "dalsza konfrontacja to ostatnie, czego Słowacja dziś potrzebuje".
Wyraził przekonanie, że żaden polityk nie będzie wykorzystywać tego tragicznego wydarzenia do swoich celów, bo w jego ocenie atak na szefa rządu, a więc na demokrację, nie powinien być narzędziem walki politycznej. Przeciwnie - dziś Słowacy najbardziej potrzebują zgody i jedności klasy politycznej - zaznaczył.
Na koniec Pellegrini zwrócił się do obywateli: "Niech każdy zapyta sam siebie, co może zrobić w swoim życiu, rodzinie, w miejscu pracy czy w mediach społecznościowych, by nic podobnego już nigdy się nie powtórzyło".
Każdy obywatel Słowacji może wnieść do społeczeństwa spokój i jedność - zakończył.
Jeszcze przed apelem Pellegriniego najsilniejsza partia opozycyjna Postępowa Słowacja zawiesiła na czas nieokreślony kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Szef PS Michal Szimeczka powiedział, że bezskutecznie namawiał szefów wszystkich ugrupowań parlamentarnych do wspólnego wystąpienia.
Szimeczka już godzinę po ataku na premiera powiedział, że jego partia zawiesza działalność polityczną, w tym odwołał zapowiedzianą na wieczór tego dnia demonstrację w obronie niezależności mediów publicznych. Dodał, że wstrzymuje na czas nieokreślony kampanię wyborczą swego ugrupowania.
Po zamachu na Ficę większość słowackich polityków zaapelowała o pojednanie. Zaproponowano m.in. ograniczenie wpisów pod wpisami w mediach społecznościowych. W innym tonie wypowiedział się za to przewodniczący najmniejszej partii koalicji rządowej, nacjonalistycznej Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Andrej Danko - ocenił, że Słowacja stoi na progu wojny politycznej, a winą obarczył partie opozycyjne i liberalne media.
Napastnik - jak informują słowackie media - to 71-letni Juraj C., literat-amator, który był też ochroniarzem w centrum handlowym. Broń posiadał legalnie od 30 lat.
71-latek oddał pięć strzałów w stronę premiera, z czego trafił go trzy. Na miejscu zbrodni policjanci i technicy medycyny sądowej spędzili wiele godzin na zabezpieczaniu śladów.
Śledczy przeszukali samochód Juraja C. i - według TV Markíza - znaleźli w nim telefon komórkowy sprawcy. Następnie pojazd zabezpieczono.
Rano 71-latek usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa podaje portal tvnoviny.sk. Powodem ataku miała być niezgoda na politykę prowadzoną przez rząd Słowacji. Za to przestępstwo grozi mu nawet dożywocie.
Według TV Markíza sprawca powiedział policji, że zaplanował atak kilka dni wcześniej. Planował ranić premiera, ale oświadczył, że nie chce go zabić.
Premier Słowacji Robert Fico został w środę postrzelony w miejscowości Handlova po wyjazdowym posiedzeniu gabinetu. Trafił do szpitala w Bańskiej Bystrzycy, gdzie przeszedł operację.
Na Słowacji od II wojny światowej nie było próby takiego zamachu. Nikt się tego nie spodziewał - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Peter Dziurilla, prawnik i były słowacki dziennikarz. Społeczeństwo Słowacji jest bardzo podzielone. Było to widać w wyborach prezydenckich, gdzie różnica pomiędzy kandydatami była bardzo mała - podkreślał.
Zdaniem Dziurilli Juraj C. nie działał z inspiracji zagranicznych służb. Było to działanie samotnego wilka - ocenił były dziennikarz.
Z kolei dr Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich zauważył w Porannej rozmowie w RMF FM, że zamachowiec na jednym z nagrań, które po zatrzymaniu przedostało się do sieci, mówił, iż nie zgadza się z polityką rządu i wśród kwestii, które są dla niego szczególnie problematyczne, wymieniał atak na media.
Rząd Ficy rzeczywiście jest na ścieżce wojennej z dziennikarzami. Jeszcze w trakcie poprzednich rządów Fico nazywał niektórych dziennikarzy brudnymi, antysłowackimi prostytutkami - powiedział analityk z OSW, podkreślając, że premier Słowacji nie ukrywa, iż jego celem jest przejęcie kontroli nad mediami publicznymi. Plus bojkotuje czołowe stacje mediów prywatnych - zauważył nasz gość.