Odkrywcy "złotego pociągu", Piotr Koper i Andreas Richter, złożyli wnioski o pozwolenie na prowadzenie prac poszukiwawczych na skarpie kolejowej w Wałbrzychu. Pisma trafiły do kolei i zakładów energetycznych. Kolej czeka na opinię miasta w tej sprawie. Odkrywcy są gotowi do rozpoczęcia prac w ciągu kilku tygodni. Planują trzy wykopy kontrolne. Liczą, że już w pierwszym zobaczą pociąg.

Odkrywcy "złotego pociągu", Piotr Koper i Andreas Richter, złożyli wnioski o pozwolenie na prowadzenie prac poszukiwawczych na skarpie kolejowej w Wałbrzychu. Pisma trafiły do kolei i zakładów energetycznych. Kolej czeka na opinię miasta w tej sprawie. Odkrywcy są gotowi do rozpoczęcia prac w ciągu kilku tygodni. Planują trzy wykopy kontrolne. Liczą, że już w pierwszym zobaczą pociąg.
Piotr Koper i Andreas Richter podczas prezentacji raportów z poszukiwań "złotego pociągu" /Maciej Kulczyński (PAP) /PAP

Bartłomiej Paulus: Nie poddajecie się? Będziecie szukać pociągu?

Piotr Koper: Oczywiście. Załatwiamy wszystkie zgody i pozwolenia. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z zakładami energetycznymi i z koleją. Wszędzie atmosfera jest życzliwa. Mamy fachowców, którzy opracowują program poszukiwania pociągu. Mamy także firmę z Puław, która odkopie nam to wszystko.

Jakie prace planujecie?

Piotr Koper: Na razie nie będą to prace, które zmierzają do wykopania pociągu. Na razie będą to prace, które mają na celu dokładne zweryfikowanie miejsca, w którym ten pociąg stoi. Będą to prace odkrywkowe.

..nie odwierty?

Piotr Koper: Nie będziemy robić żadnych odwiertów. To dość błędna metoda w tym przypadku. Po rozmowach ze specjalistami zdecydowaliśmy się na trzy wykopy kontrolne. Będziemy kopać na dziewięć metrów w głąb i na piętnaście, do dwudziestu metrów szerokość. Będą trzy takie wykopy kontrolne w miejscach, które dla nas są najbardziej wiarygodne. Wydaje nam się, że może już wystarczyć nawet jeden przekop. Po nim wszystko zobaczymy. Jeżeli nie, to mamy jeszcze dwa rezerwowe miejsca. To wykopy w poprzek skarpy kolejowej. Chcemy także odsłonić tory w zatoce, która jest zasypana.

Co z zespołem ekspertów?

Piotr Koper: Będzie nam towarzyszył inżynier Jacek Kramnik, rzeczoznawca budowlany, ze wszystkimi pozwoleniami do pracy w zabytkach. Ma także uprawnienia do projektowania prac górniczych. Drugi specjalista to Tomasz Siwiec, znający się na projektowaniu urządzeń infrastruktury kolejowej, ze wszystkimi uprawnieniami.

Kiedy ruszą prace?

Piotr Koper: Liczymy, że to będzie koniec lutego lub początek marca.

Jak długo mogą potrwać takie prace?

Piotr Koper: Biorąc pod uwagę wersję pesymistyczną, czyli trzy wykopy, prace potrwają maksymalnie pięć dni. Chyba, że natkniemy się na wyjątkowo twardą skałę, której nie będziemy mogli przekuć, to spróbujemy czyścić przekop od strony zatoki. Wtedy będzie więcej pracy. Trzeba będzie przenieść ogromną ilość urobku i gruzu, z jednego miejsca, na drugie. Jeżeli nie wypali plan A, to wdrożymy B. Jesteśmy na to przygotowani.

Wykorzystacie ciężki sprzęt?

Piotr Koper: Nie ma tam możliwości pracy bez ciężkiego sprzętu. Koparki i samochody muszą być wykorzystane.

Co zobaczymy w wykopach kontrolnych? Do czego chcecie się dokopać? Do tunelu czy, jak wszyscy liczą, do samego pociągu?

Piotr Koper: Mamy taką nadzieję, że od razu w tym wykopie zobaczymy fragment składu, który został przysypany. Jeśli pojawią się pierwsze mury, sklepienia czy tory, będzie to sygnał do tego, że trzeba prowadzić dalsze prace w rozszerzonym zakresie.

Macie sponsorów na prowadzenie prac?

Piotr Koper: Część sponsorów po konferencji w grudniu wycofała się. Mamy jednak firmy z Puław i Wałbrzycha, które chcą pomóc. Resztę kosztów pokryjemy sami.

Ile osób będzie pracować na miejscu?

Piotr Koper: Zaangażowaliśmy w sumie od ośmiu, do piętnastu osób, licząc razem ze specjalistami.

Tunel i pociąg mogą być zabezpieczone, możecie trafić na miny, jesteście na to przygotowani?

Andreas Richter: Zdajemy sobie sprawę z zabezpieczeń. Mamy specjalistów, którzy znają się na minach i bombach. Z naszych informacji wynika, że na głębokości do pięciu metrów, dużych bomb nie ma. Co może być dalej, tego nikt nie wie.

Miesiąc po konferencji prasowej, na której naukowcy z Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie stwierdzili, że być może jest tunel, nie ma natomiast pociągu, wy nadal upieracie się przy swoim. Niektórzy mają was za wariatów. Nie nabraliście dystansu do całej tej historii?

Andreas Richter: Brniemy dalej. Wariatami rzeczywiście jesteśmy, normalni ludzie nie poświęcają tyle pieniędzy i pracy. My jesteśmy pewni swojej wiedzy, mamy dowody i informacje od ludzi.

Co będzie, jeżeli wykopy nie przyniosą spodziewanych efektów?

Piotr Koper: Jeżeli trzy wykopy kontrolne nie pokażą nam tuneli, tego czego tam szukamy, to znaczy, że raczej powinniśmy zmienić kółko zainteresowań. Staramy się jednak doprowadzić sprawę do końca.

(dp)