Emmanuel Macron, który z dużą przewagą nad Marine Le Pen wygrał w niedzielę drugą turę wyborów prezydenckich we Francji, rozmawiał po zwycięstwie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel - podało otoczenie prezydenta-elekta, dla którego był to pierwszy międzynarodowy kontakt w nowej roli. Ulgi z powodu zwycięstwa Macrona nie kryją komentatorzy niemieckich gazet. Ich zdaniem, porażka Le Pen pozwoliła zapobiec politycznej katastrofie we Francji i w Europie i uratowała relacje niemiecko-francuskie.

Angela Merkel i Emmanuel Macron "rozmawiali około 10 minut i była to bardzo serdeczna rozmowa" - przekazały francuskie źródła.

Podały również, że Macron potwierdził w rozmowie, że ma zamiar szybko udać się do Berlina.

Po rozmowie rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert napisał na Twitterze, że Merkel wyraziła uznanie dla Macrona za jego zaangażowanie w kampanii wyborczej na rzecz "zjednoczonej i otwartej na świat" Unii Europejskiej.

Decyzja francuskich wyborców jest jasnym opowiedzeniem się za Europą - miała stwierdzić szefowa niemieckiego rządu.

Merkel cieszy się ponadto - jak poinformował Seibert - na "ścisłą i pełną zaufania" współpracę z nowym francuskim prezydentem.

Niemiecka prasa o wygranej Macrona: Polityczna katastrofa zażegnana

Polityczna katastrofa została zażegnana - tak zwycięstwo centrysty Macrona nad liderką skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen podsumowuje "Sueddeutsche Zeitung".

Szef redakcji zagranicznej tej lewicowo-liberalnej gazety Stefan Kornelius zastrzega jednak, że sukces Macrona jest wynikiem "historycznie niskiej frekwencji" i nie może być uznany za błyskotliwy.

Jego zdaniem, wybór Macrona jest dowodem na to, że prawicowi populiści i nacjonaliści napotykają w Europie na granice swych wpływów. Wynik Le Pen Kornelius nazywa jednak "godnym uwagi".

Zwycięstwo jego rywalki Marine Le Pen miałoby niewyobrażalne skutki dla Francji i dla UE. Ta polityczna katastrofa została zażegnana, Francuzi zagłosowali zgodnie z republikańską tradycją na kandydata środka i umiaru - czytamy w "SZ".

Zdaniem Korneliusa, prezydentura Macrona da Francji "ostatnie odroczenie", a nowy gospodarz Pałacu Elizejskiego będzie musiał nie tylko "postawić kraj na nogi" i zapewnić mu nowe poczucie pewności siebie, ale również "uporządkować system partyjny".

Macron, który jest taktykiem, nie może oderwać się od kraju. Francji potrzebna jest porcja energii dla politycznego centrum. Kolejne wybory dla Frontu Narodowego odbędą się za pięć lat - przypomina Stefan Kornelius.

Niemal identycznie jak "Sueddeutsche Zeitung" komentarz dot. zwycięstwa Macrona zatytułowała w swym internetowym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Koszmar został Europie zaoszczędzony - pisze Klaus-Dieter Frankenberger.

Koszmar nie stał się rzeczywistością. Przedstawicielka skrajnej prawicy nie wprowadzi się do Pałacu Elizejskiego. Świat zachodni, Europa uniknęła kolejnego, po Brexicie i Trumpie, trzęsienia ziemi - czytamy w "FAZ".

Westchnienie ulgi jest tak donośne jak sylwestrowe fajerwerki, ponieważ duża większość Francuzów podążyła za głosem rozsądku, a nie za propagandą agresywnego antyniemieckiego nacjonalizmu - podkreśla Frankenberger.

Autor komentarza ostrzega jednak, by nie bagatelizować "nienawiści do elit" wyborców, którzy głosowali na Le Pen. Problemy, lęki i troski tych wyborców - o tyle, o ile nie są głosem czystego ekstremizmu - muszą stać się tematem dla nowego kierownictwa - zaznacza komentator "FAZ".

(e)