Włocławek szykuje się na przyjęcie fali kulminacyjnej. Tama nie runie. Ręczę za to swoim nazwiskiem - zapewnia Wojciech Kwiatkowski, jeden z inżynierów, który 40 lat temu budował miejscową zaporę. Wzorowana na radzieckich konstrukcjach tama zwiększy dziś zrzuty wody do 8 tysięcy m sześc. na sekundę. Jak dowiedział się nasz reporter Tomasz Fenske, to ponad 200 procent jej mocy.

Tama musi jednak wytrzymać - innej możliwości nie ma. Inżynier Wojciech Kwiatkowski przekonuje, że konstrukcja jest solidna, doskonale zabezpieczona, a jej siostrzane konstrukcje stojące w Rosji wytrzymują jeszcze większe obciążenia. Na Syberii stoją elektrownie 5 tysięcy megawatów, które ujarzmiają rzeki takie jak Ob i Jenisej, więc sobie nie wyobrażam - tu nie ma miejsca, gdzie by coś mogło pęknąć - podkreśla Kwiatkowski.

Tama musi dziś sprostać największym obciążeniom w swojej 40-letniej historii. Zbiornik we Włocławku nie zatrzyma jednak fali - może przejąć tylko 5 procent płynącej Wisłą wody.

Donald Tusk, który był we Włocławku, razem z pełniącym obowiązki prezydenta Bronisławem Komorowskim, powiedział, że: "służby bezpośrednio zaangażowane w ratowanie ludzi i dobytku, i ich rekomendacje będą kluczowe". Będziemy do skutku (...) namawiać ludzi, rozumiejąc ich obawy o dobytek, żeby nie lekceważyli niebezpieczeństwa i żeby na wezwanie do ewakuacji wykonywali polecenia służb. Przygotowane są szkoły, przygotowane są miejsca na wypadek ewakuacji, w tym czarnym wariancie do ponad 30 tys. ludzi - liczymy na to, że potrzeby ewakuacyjne będą mniejsze - powiedział Tusk.