Projekt wystąpienia Mirosława Drzewieckiego przed komisją śledczą i pytania posłów do Mariusza Kamińskiego. Takie dokumenty odnaleźli biegli w pamięci przenośnej Marcina Rosoła - dowiedzieli się nieoficjalnie reporterzy śledczy RMF FM. CBA na polecenie prokuratury zabrało z domu Rosoła dwa laptopy i pendrive'a. Funkcjonariusze szukali dokumentów związanych z załatwieniem pracy w Totalizatorze Sportowym córce Ryszarda Sobiesiaka.

Odnalezione dokumenty świadczą o tym, że były szef gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego, będąc sam świadkiem przed komisją, mógł przygotowywać do składania zeznań innego świadka, czyli swojego byłego przełożonego. Faktem jest - według nieoficjalnej wiedzy naszych reporterów - że projekt wystąpienia Drzewieckiego znaleziony w pamięci przenośnej Rosoła powstał przed przesłuchaniem byłego ministra sportu.

Bardziej szokujący natomiast jest drugi dokument, czyli pytania do byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ich znalezienie może oznaczać, że Rosół nie tylko przygotowywał do wystąpienia przed komisją Drzewieckiego, ale również samych posłów PO, którzy przepytywali świadków. Członkowie komisji śledczej nie chcieli na gorąco komentować naszych informacji. Materiały prokuratury są objęte tajemnicą śledztwa. Są to materiały bardzo obszerne, wnoszące wiele wiedzy, ale są to materiały tajne, w związku z tym nie wolno mi o nich mówić - powiedział jedynie Bartosz Arłukowicz z Lewicy.

Marcin Rosół w rozmowie z reporterami RMF FM najpierw stwierdził, że prokuratura oddała mu tylko zabezpieczone na początku lutego komputery. Jednocześnie żalił się, że nie odzyskał cennego dla niego pendrive'a. Nie dostałem pendrive'a z powrotem. Nie wiem, czy on się zgubił. Co do zawartości tego pendrive'a, nie będę tego komentował - zaznaczył.

Obszerniejszy komentarz z ust Rosoła w tej sprawie zapewne padnie. Jak dowiedzieli się Roman Osica i Marek Balawajder, posłowie z komisji śledczej poważnie rozważają ponowne wezwanie go na przesłuchanie.

Wassermann: To skandal. Neumann: Potrafię sam zadać pytanie

To powinna sprawdzić prokuratura, bo takie działania można traktować jako utrudnianie postępowania - tak Zbigniew Wassermann z PiS komentuje informacje o zawartości pendrive'a Marcina Rosoła. Według Wassermanna, to skandal, że osoba przesłuchiwana przez komisję mogła układać śledczym pytania. To by było kompromitujące dla członków komisji z Platformy, że musieliby być zasilani w ten sposób wiedzą na temat sprawy - mówi poseł PiS.

Posłowie PO zaprzeczają natomiast, by Rosół dyktował im pytania. Może nie wyglądam, ale naprawdę potrafię sam zadać pytania Mariuszowi Kamińskiemu i nie potrzebuję tutaj pomocy Marcina Rosoła. Jeżeli dla kogoś pisał, to nie dla członków komisji z Platformy - przekonuje Sławomir Neumann.

18 lutego Marcin Rosół stanął przed sejmową komisją śledczą, badającą aferę hazardową. Według byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, wszystko wskazuje na to, że to rozmowa Rosoła z córką Ryszarda Sobiesiaka była momentem przecieku o działaniach CBA, prowadzonych wobec jej ojca, a związanych z jego kontaktami z politykami PO. Miało się to stać na spotkaniu Rosoła z Magdaleną Sobiesiak 24 sierpnia ubiegłego roku w kawiarni "Pędzący królik". Rosół zeznając przed komisją upierał się, że nie ma nic wspólnego z przeciekiem.

Śledztwo ws. afery hazardowej Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi od października 2009 roku. Obejmuje ono trzy wątki: niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w czasie prac nad tzw. ustawą hazardową, podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w ramach prac nad tą ustawą oraz udzielenia lub obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za takie pośrednictwo.

RMF24.pl on Facebook