W Brukseli ambasadorowie NATO zwołują, odwołują i znów zwołują na późniejsze godziny kolejne posiedzenia w sprawie, która głęboko podzieliła sojuszników. Czy rozpocząć przygotowania do obrony Turcji, gdyby w razie wojny z Irakiem została zaatakowana?

Francja, Niemcy i Belgia zgodnie mówią: „nie”. Argumentują, że jest zbyt wcześnie, a takie przygotowania przesądzałyby, iż wojna jest nieunikniona. Ambasadorowie NATO mieli się zająć tą kwestią przed południem. Zebrali się jednak tylko po to, by przełożyć oficjalne posiedzenie na popołudnie, zostawiając sobie więcej czasu na dyplomatyczne zabiegi.

Francji, Niemcom i Belgii mocno dostało się dziś za ich postawę od brytyjskiej i amerykańskiej prasy. "Serojady, tchórzliwe małpy", "Szczur, który próbował ryknąć", "rozdrażniona primadonna realpolitik" - to tylko niektóre z epitetów pojawiających się pod adresem Francji.

"Wall Street Journal", w artykule odzwierciedlającym antyfrancuskie nastroje w Stanach Zjednoczonych, pisze: Francja znajduje się w fazie schyłku od, no cóż, około 1815 roku i nie jest z tego zadowolona. Galów boli zwłaszcza to, że ich prawowite miejsce w świecie uzurpowali sobie nieokrzesani Amerykanie ze swymi hamburgerami i niebieskimi dżinsami. Belgowie mogli obejrzeć w brytyjskiej prasie zdjęcie swego premiera Guy'a Verhofstadt'a z podpisem: Belg, o którym mało kto słyszał. Martwi się, że może zabraknąć czekolady...

14:00