Wrocław wypowiedział umowę niemieckiej firmie Max Boegl, wykonawcy stadionu, na którym w czerwcu rozegrane zostały mecze Euro 2012. Powodem jest niedotrzymanie terminu zakończenia prac.

Firma Max Boegl miała już naprawdę niewiele do wykonania, ale od wielu miesięcy tego nie robiła. Na dokończenie wszystkich prac ogłoszone zostaną nowe przetargi, co stanie się prawdopodobnie w połowie miesiąca - powiedział wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj. Max Boegl to druga firma budująca stadion, z którą władze miasta zerwały umowę. Pod koniec grudnia 2009 roku Wrocław wypowiedział umowę polsko-greckiemu konsorcjum z Mostostalem Warszawą S.A na czele. Prezydent miasta Rafał Dutkiewicz tłumaczył wtedy, że kontrakt został zerwany, bo firma nie była w stanie zakończyć budowy w wyznaczonym terminie.

Umowę z nowym wykonawcą, niemiecką firmą Max Boegl, podpisano w połowie stycznia 2010 roku. Znalazł się w niej zapis, że stadion ma zostać wybudowany do połowy 2011roku. Termin ukończenia prac był wiele razy przesuwany. Na stadionie kilka razy protestowali też podwykonawcy, domagający się wypłaty zaległych pieniędzy.

Podczas Euro 1012 na wrocławskim stadionie rozegrano trzy mecze. Jednak już w lipcu tego roku Wrocław wypowiedział firmie Max Boegl aneks do umowy dot. terminu zakończenia inwestycji. Miasto chce teraz 65 mln zł z sumy gwarancyjnej zdeponowanej przez wykonawcę w banku.

Wrocławski stadion zostanie prześwietlony. Zaginęło 14 mln zł

Zerwanie umowy z niemiecką firmą to nie koniec problemów ze stadionem we Wrocławiu. Agenci CBA, kontrolerzy NIK oraz audytorzy zewnętrzni mają wyjaśnić, w jaki sposób wydawane były pieniądze na budowę. chodzi o 14 milionów złotych wydanych na organizację koncertu zespołu Queen i piłkarskiego turnieju Polish-Masters. Fundusze wyłożyło miasto.

Wszystko wskazuje na to, że obie imprezy przyniosły straty, ale to domniemania, bo prezydent Wrocławia zapewnia, że nie dostali żadnego rozliczenia od dwóch firm, które razem z miastem organizowały te dwie imprezy. Nie mam żadnych dokumentów, na podstawie których mogę ustalić jakie były wpływy z biletów i jakie ewentualnie straty przyniosły imprezy - twierdzi prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Ewentualne straty po połowie miały pokryć współorganizujące imprezy firmy i miasto - taka była umowa

Dynamicon, która jest jedną z dwóch firm współpracujących przy organizacji imprez broni się w wydanym oświadczeniu, w którym czytamy: Konsorcjum naszych firm od momentu podpisania umów na organizację obu imprez borykało się z problemami dotyczącymi terminowych płatności ze spółką Wrocław 2012. Wielokrotnie informowaliśmy spółkę o zagrożeniach wynikających z braku płatności. W związku z brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony spółki, w dniu 12 sierpnia br. zostaliśmy zmuszeni do odstąpienia od umów. Z uwagi na fakt, że konsekwencją odstąpienia są kary umowne, jakie musiałaby zapłacić Spółka Wrocław 2012, od kilku tygodni, na prośbę Wrocław 2012, uczestniczyliśmy w negocjacjach mających na celu ugodowe rozwiązanie zaistniałej sytuacji, nie korzystając w tym czasie z przysługującej nam dalszej drogi prawnej. Jednakże negocjacje te zostały niespodziewanie przerwane przez oświadczenie Pana Prezydenta.

Dymanicon ma przedstawić umowy, odstąpienia od umowy, wezwania do zapłat i inne dokumenty formalno-prawne, które mają potwierdzić ich dobrą wolę w kontaktach z miastem.

Do sądu ma trafić też pozew miasta przeciwko firmom, które współorganizowały koncert Queen i turniej Polish-Masters. Prokuratura natomiast rozważa, czy wszcząć w tej sprawie postępowanie z urzędu w tej sprawie.