Budowa stadionu we Wrocławiu, nad którym prace zostały zakończone blisko rok temu, wciąż nie została rozliczona. Zarządzająca nową areną spółka Wrocław 2012 nie podpisała ostatecznej faktury za wykonanie prac na stadionie. Wszystko wskazuje na to, że sprawa trafi do sądu.

Miasto twierdzi, że główny wykonawca stadionu we Wrocławiu, firma Max Bögl, nie dotrzymała terminu budowy. Do tej pory nie terenie obiektu nie działa m.in. system zarządzania siecią teleinformatyczną. W związku z tym, wykonawcy zostały naliczone kary, jakie zapisano wcześniej w umowie między stronami. Max Bögl nie zgodził się jednak z zarzutami i oznajmił, że nie zamierza płacić miastu. Wrocław sięgnął więc po gwarancję bankową wykonawcy - blisko 65 mln złotych.

Jeśli firma odstąpi od realizacji tej części umowy, to będziemy rozpisywać nowy przetarg. Musimy dokończyć ten system elektroniczny. Pieniądze z gwarancji posłużą nam właśnie do tego celu - mówi przedstawiciel władz Wrocławia.

Władze miasta i spółki Wrocław 2012 spodziewają się, że Max Bögl zakwestionuje wypłatę gwarancji i będzie chciał dochodzić swoich racji w sądzie. Decyzja w tej sprawie po stronie głównego wykonawcy jeszcze nie zapadła.

Jak zarabia wrocławski stadion

Pomimo problemów z rozliczeniami, zarząd stadionu już jakiś czas temu wprowadził w życie plan, który pozwoli obiektowi pozyskać dodatkowe fundusze. 8 lipca wrocławski stadion został otwarty dla zwiedzających. Chętni mogą obejrzeć wszystkie zakamarki jednej z aren Euro 2012 za opłatą 10 zł od osoby.

Za tę kwotę można zobaczyć to, co na co dzień jest niedostępne dla oczu kibiców: szatnie piłkarzy, pokoje odnowy biologicznej i lożę dla VIP-ów. Zmotoryzowani fani futbolu muszą być przygotowani także na dodatkową opłatę parkingową: to odpowiednio osiem złotych za miejsce dla samochodu i dwadzieścia złotych za miejsce dla autobusu.