Coraz więcej rzek jest skutych lodem. Mimo to, specjaliści uspokajają - sytuacja nie jest jeszcze groźna. Będzie gorzej, gdy po silnych mrozach przyjdą nagłe roztopy – wtedy na rzekach mogą pojawić się zatory lodowe. Na wszelki wypadek w strategicznych miejscach takich jak Włocławek czy Wyszków, gdzie bardzo łatwo tworzą się zatory w pogotowiu czekają lodołamacze.

Niewielkie i niegroźne zatory mogą pojawić się tylko na mniejszych, płytkich rzekach w centrum Polski takich jak Pilica czy Kamienna. Tam bowiem woda płynie powoli i bardzo łatwo zamarza. Jeżeli natomiast chodzi o największe polskie rzeki, to na szczęście poziom wody w nich nie zagraża swobodnemu przepływowi pod lodem: "Nic takiego groźnego nie występuje, nawet tam gdzie pokrywa się utworzyła jest przepustowość. Była korzystna sytuacja, że stan wody był w strefie średniej na ogół. Jest to optymalny stan, przy którym tworzenie się zjawisk lodowych nie komplikuje przepływu" - powiedziała Marianna Sasin z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jak dodała, najważniejsze w tej chwili jest to, że całkowicie bezpieczne są wszystkie mosty i zapory. Na wszelki wypadek jednak w strategicznych miejscach takich jak Włocławek czy Wyszków, gdzie bardzo łatwo tworzą się zatory w pogotowiu czekają lodołamacze.

O tym jak niebezpieczne są kry na rzekach przekonaliśmy się kilka lat temu, gdy lód przełamał most na Wiśle w Wyszogrodzie. Czy odpowiednie służby dysponują wystarczającą ilością sprzętu i środków na walkę z lodem? O tym w relacji trójmiejskiego reportera RMF, Roberta Gusty. Posłuchaj:

Nie ma co ukrywać służby odpowiedzialne za utrzymanie rzek obawiają się kolejnej zimy stulecia. Przypomnijmy: w zimie na przełomie lat 1978/79 kra spływała rzekami aż 40 dni, powodując olbrzymie szkody i spustoszenia.

foto Archiwum RMF

06:40