Choć nie ma niebezpieczeństwa pojawienia się nowego Adolfa Hitlera, to jednak pewien zwrot w stronę nacjonalizmu i szowinizmu w Unii Europejskiej można już zaobserwować - w ten sposób wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego komentuje rządowa "Rossijskaja Gazieta".

Autor komentarza, znany niemiecki politolog Alexander Rahr zauważa, że konserwatyści uzyskali ciut większe poparcie, niż socjaldemokraci. Oznacza to, że w większości krajów Europy wierzy się w możliwość zachowania obecnego systemu finansowo-gospodarczego, w jego restaurację - podkreśla Rahr.

Zwraca jednak uwagę, że w niektórych krajach, zwłaszcza w Europie Wschodniej, do władzy rwą się coraz radykalniejsze siły prawicowe.

Nie powiedziałbym, że istnieje niebezpieczeństwo pojawienia się nowego Hitlera, jednak pewien zwrot w stronę nacjonalizmu i szowinizmu można już zaobserwować - konstatuje Rahr.

Autor odnotowuje również, że Rosja staje się dla Unii Europejskiej coraz trudniejszym partnerem. Od nowego parlamentu nie należy oczekiwać jakichś nowych pozytywnych kroków w stronę Rosji. Podobnie jak i negatywnych. Choć niektóre państwa chcą uczynić europejską politykę wobec Moskwy bardziej konfrontacyjną - zauważa. Jego zdaniem, kraje te są powstrzymywane przez Niemcy, Francję i Włochy, które opowiadają się za strategicznym partnerstwem z Rosją.

Rahr podsumowuje, że Unia Europejska jest nadal podzielona w tej kwestii. Jego zdaniem, zwycięstwo któregoś podejścia w dużej mierze zależeć będzie od stosunków między Moskwą i Waszyngtonem.

Jeśli Barack Obama i Dmitrij Miedwiediew znajdą wspólny język - a ostatnie tendencje pozwalają wierzyć, że właśnie tak się stanie - to Ukraina, Gruzja, Polska i inne kraje, które zawsze grały na wrogim stosunku Amerykanów do Rosji, okażą się w izolacji - pisze komentator. Będą musiały albo milczeć, albo popierać "generalną" linię - dodaje.