Sąd w Mediolanie skazał na 16 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności 30-letniego Polaka, Łukasza H., uznanego za winnego uprowadzenia w lipcu zeszłego roku w tym mieście 20-letniej brytyjskiej modelki Chloe Ayling.

Według ustaleń śledczych mężczyzna zwabił kobietę ofertą sesji zdjęciowej. Została ona pojmana, odurzona, zapakowana do walizki i wywieziona w bagażniku samochodu do stojącego na pustkowiu domu koło Turynu. Modelka była tam przetrzymywana przez tydzień.

W tym czasie porywacz próbował zorganizować w internecie licytację, oferując modelkę jako seksualną niewolnicę. Jako cenę wyjściową licytacji podano 300 tysięcy euro w bitcoinach, czyli taką samą, jak wysokość okupu, którego żądanie otrzymała rodzina oraz menedżer modelki. Potem porywacz uwolnił Brytyjkę.

Następnie porywacz, prawdopodobnie w związku z niepowodzeniem aukcji, uwolnił kobietę i zawiózł ją pod konsulat brytyjski w Mediolanie.

Wkrótce potem Łukasz H. został aresztowany przez włoską policję, która była już na jego tropie. Później brytyjska policja zatrzymała w rejonie Birmingham jego 36-letniego brata, oskarżonego również o udział w pojmaniu Ayling. Włoski sąd zrezygnował jednak z jego przesłuchania, ponieważ został poinformowany, że odmawia on złożenia zeznań.

W trakcie procesu w Mediolanie Łukasz H. przedstawił nową wersję wydarzeń. Według jego relacji Chloe Ayling była z nim w zmowie i zaakceptowała jego propozycję sfingowanego porwania, bo - jak miał przekonywać - "chciała zdobyć popularność".

Dodał również, że oboje umówili się, iż podzielą się pieniędzmi z okupu. Te nowe zeznania wywołały ostry sprzeciw prokuratora, który zażądał badania psychiatrycznego sądzonego. Jego wniosek oddalono.

Nową wersję Polaka potwierdziła w poniedziałek w wystąpieniu przed sądem jego obrończyni, Katia Kolakowska. Wniosła o jego uniewinnienie. Podkreślała, że nie doszło do czynu, o który jej klient został oskarżony.

Adwokat mówiła, że było to "upozorowane porwanie" dla zdobycia popularności. Modelka - dodała Kolakowska - "zawarła porozumienie" z Łukaszem H. Wiele razy miała możliwość ucieczki, ale tego nie zrobiła - argumentowała obrończyni.

Ponadto adwokat oświadczyła, że modelkę do sfingowanego porwania mógł "zainspirować" film z 2017 roku "By any means" (Wszelkimi środkami), który wszedł na ekrany kilka tygodni wcześniej. Wyjaśniła, że napisał do niej reżyser tego filmu, przedstawiając takie właśnie przypuszczenia. Kolakowska wskazywała, że modelka jako jedyna osoba skorzystała na tym porwaniu, bo jej kariera rozwinęła się po nim.

Pełnomocnik Brytyjki Francesco Pesce odrzucił tę tezę i mówił przed sądem, że było to "groźne" zdarzenie, a oskarżonego opisał jako "bardzo niebezpiecznego" osobnika. Po ogłoszeniu wyroku powiedział, że jest on "sprawiedliwy", biorąc pod uwagę "tragedię", jaką przeżyła kobieta.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrończyni Polaka zapowiedziała już odwołanie. 

(mpw)