W Krakowie zatrzymano 52-letniego Roberta J., podejrzewanego o brutalne zamordowanie 23-letniej studentki. Zabójca następnie zdjął z dziewczyny skórę. Sprawą przez lata zajmowało się Archiwum X. To pierwsze zatrzymanie w sprawie sprzed 19 lat.

W Krakowie zatrzymano 52-letniego Roberta J., podejrzewanego o brutalne zamordowanie 23-letniej studentki. Zabójca następnie zdjął z dziewczyny skórę. Sprawą przez lata zajmowało się Archiwum X. To pierwsze zatrzymanie w sprawie sprzed 19 lat.
Robert J. /Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie /PAP

W styczniu 1999 roku z Wisły wyłowiono gorset zrobiony z ludzkiej skóry. Badania wykazały, że to szczątki zaginionej 23-letniej Katarzyny Z., studentki religioznawstwa z Krakowa. Odnaleziono także fragment nogi dziewczyny. 

Jak informuje Onet.pl i Radio Kraków Robert J. prawdopodobnie poznał 23-latkę w okolicach Rynku Głównego. Mężczyzna pracował dorywczo w Sukiennicach. Według mediów Robert J. 12 listopada 1998 przyjechał do Katarzyny Z. i zaproponował jej wyjazd. Pojechali do domku na obrzeżach Krakowa. Tam miało dojść do zbrodni.

Dziewczyna miała zostać uwięziona w piwnicy. Przed śmiercią była torturowana. Wiele także wskazuje, że podczas samego zdejmowania skóry 23-latka jeszcze żyła. 

Z ustaleń dziennikarzy Onet.pl i Radia Kraków wynika, że po zbrodni mężczyzna zaczął chodzić do kościoła Bonifratrów. Prawdopodobnie wyspowiadał się z makabrycznego morderstwa jednemu zakonnikowi.

Media podają, że 52-letni Robert J. to syn krakowskiego artysty. Mieszkał na krakowskim Kazimierzu. Był uważany przez sąsiadów za inteligentnego "dziwaka". Zdradzał jednak niepokojące zachowania, m.in. znęcał się nad zwierzętami. Prześladował także kobiety. Podglądał swoją sąsiadkę przez lornetkę, śledził ją i wysyłał listy.

Według portalu Onet.pl nazwisko Roberta J. pojawiało się na liście osób podejrzewanych o brutalne zabójstwo już w latach 90. Na jego trop policjanci wpadli wówczas po liście od jego kolegi. To on wskazał go jako mordercę Katarzyny Z. Funkcjonariusze czekali jednak latami, aż popełni błąd, dzięki któremu będzie można go zatrzymać. 

Przełomowe badania fragmentów skóry

Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, to pierwsze na świecie badania 3D fragmentów skóry zamordowanej doprowadziły do ujęcia mężczyzny. Było to przełomowe dla śledztwa, w którym prokuratura skrupulatnie zbadała wszystkie ślady pozostawione przez sprawcę, sposób jego działania i profil psychologiczny.

Prokuratorzy zlecali kolejne badania i opinie biegłych, żeby na podstawie najdrobniejszych nawet śladów dowiedzieć się jak najwięcej o okolicznościach mordu i samym sprawcy. Z tak bestialską zbrodnią i zbezczeszczeniem ciała nie mieliśmy jeszcze w Polsce do czynienia, dlatego prokuratura postawiła sobie za punkt honoru wykrycie sprawcy - mówi PAP osoba znająca kulisy śledztwa. Prokuratorzy zaangażowali dziesiątki biegłych z Polski i zagranicy. Korzystali ze wszystkich najnowocześniejszych metod badawczych oraz zdobyczy nauki i techniki.

Na ich zlecenie Laboratorium Ekspertyz 3D Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu po raz pierwszy na świecie sporządziło trójwymiarowy obraz zbrodni tylko na podstawie śladów pozostawionych przez sprawcę na tkankach ofiary. Dzięki badaniom Katedry Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, udało się także wykryć związki chemiczne, które morderca podawał studentce - podało źródło PAP.

Prokuratorzy korzystali też z pomocy ekspertów m.in. z zakresu psychologii śledczej. Wśród instytucji, które dokonywały na rzecz prokuratury ekspertyz, były m.in. Polska Akademii Nauk, Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie, liczne Zakłady Medycyny Sądowej, a nawet Instytut Odlewnictwa w Krakowie.

Ta żmudna praca prokuratorów i wspierających ich naukowców doprowadziła do wykrycia prawdopodobnego sprawcy zbrodni. To osoba, która już w 2000 roku została na krótko zatrzymana w związku z tą sprawą - mówi rozmówca PAP.

(az)