W strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu nadal trwają zamieszki palestyńsko - izraeskie, choć ich natężenie znacznie zmalało. Prawdopodobnie obie stronu konfliktu chcą dać szansę rozmowom, które odbędą się w przyszłym tygodniu w Waszyngtonie.

Do rozmów dojdzie pod koniec przyszłego tygodnia, ale ponieważ Arafat ciągle odmawia spotkania z Barakiem przy wspólnym stole, rozmowy odbywać się będą etapami - najpierw amerykański prezydent spotka się z przywódcą Palestyńczyków, a wkrótce potem z premierem Izraela. Dotychczas żadne porozumienie o zawieszeniu broni nie zostało dotrzymane. Starcia trwają już ponad sześć tygodni. Zginęło w nich ponad 170 osób, w olbrzymiej większości Palestyńczyków i izraelskich Arabów.

W sobotnich walkach ulicznych w Hebronie rannych zostało 5 osób. Na przejściu Karni w strefie Gazy Palestyńczycy atakowali kamieniami żołnierzy, którzy odpowiadajli kauczukowymi kulami. W kilku miejscach Palestyńczycy obrzucili koktajlami Mołotowa osiedla żydowskie ale nikt nie odniósł obrażeń. Ehud Barak pojedzie do Waszyngtonu, jeśli w najbliższych dniach zamieszki nie nasilą się i nie będzie dalszych aktów terroru – zastrzegły dziś oficjalne źródła izraelskie. Tymczasem ponad sto tysięcy Izraelczyków zebrało się na centralnym placu w Tel Awiwie, żeby uczcić 5 rocznicę zamachu na premiera Ichaka Rabina. Został on zamordowany 4 listopada 1995 roku na wiecu pokojowym przez żydowskiego ekstremistę, który przeciwstawiał się układom z Palestyńczykami. Obecny szef rządu Ehud Barak w trakcie swojego przemówienia zwrócił się do Jasera Arafata, wzywając go do przerwania przemocy i wznowienia rozmów pokojowych. "Ty, który uściskałeś rękę Icchaka Rabina możesz teraz doprowadzić do uspokojenia sytuacji w regionie. Nie pozwól, aby ekstremiści skierowali Izrael i Palestyńczyków na drogę bólu i cierpienia. Wszystko jest w twoich rękach. Możesz położyć kres przemocy i rozlewowi krwi. Wzywam cię, byś wyciągnął rękę w kierunku pokoju i przestrzegał zawartych porozumień" - powiedział Barak i potwierdził, że pod koniec przyszłego tygodnia uda się do Waszyngtonu, gdzie na zaproszenie prezydenta Clintona przybyć ma też Jaser Arafat. W obchodach nie uczestniczyła wdowa po Icchaku Rabinie, która przebywa w szpitalu. To na jej prośbę Barak zezwolił Peresowi na spotkanie z Arafatem, czego wynikiem jest obecne, wciąż kruche jeszcze zawieszenie broni.

Posłuchaj relacji z Tel Awiwu korespondenta RMF FM Elego Barbura:

Powstrzymać zamieszki magiczną różdżką

W piątek do zamieszek doszło w strefie Gazy, niedaleko obozu dla uchodźców w Bureidż. W zamieszkach rannych zostało siedmiu Palestyńczyków. Trafiły ich gumowe kule, wystrzelone przez wojsko. Walki uliczne wybuchły także w Hebronie na Zachodnim Brzegu Joradnu. Doniesienia o niepokojach nadeszły po względnie spokojnej nocy. Władze Izraela zdecydowały się nawet wycofać czołgi, strzegące dotąd przejścia granicznego Karni w strefie Gazy i położone nieopodal żydowskiego osiedla. Czołgi pojawiły tam w czwartek po gwałtownych walkach między obu zwaśnionymi stronami. W rejonie Betlejem, strzelano z ciężkich karabinów maszynowych amunicją przeciwpancerną. Rzecznik sił izraelskich powiedział, że przedtem żołnierze używali karabinów, ale okazały się one nieskuteczne w konfrontacji z ciężką bronią, którą dysponują Palestyńczycy. W tej sytuacji armia izraelska zdecydowała się użyć czołgów i helikopterów szturmowych. Izrael postawił w stan "najwyższej gotowości" swoje wojska, aby zapobiec nowym zamachom, ale równocześnie postanowił nie stosować na razie odwetu, aby dać Jaserowi Arafatowi więcej czasu na opanowanie przemocy. W czwartkowych walkach, w rejonie Betlejem, zginęło dwóch Palestyńczyków.

W czwartek, późnym wieczorem izraelski rząd dał kolejne 24 godziny Jaserowi Arafatowi na uspokojenie nastrojów wśród Palestyńczyków. Jednak jak powiedział jeden z doradców palestyńskiego lidera: "Arafat nie ma magicznej różdżki, za pomocą której w jednej chwili mógłby powstrzymać przemoc". W Stanach Zjednoczonych przebywa właśnie główny palestyński negocjator Saeb Erekat. Rozmawiał on między innymi z amerykańską sekretarz stanu Madeleine Albright. W trakcie tego spotkania ustalono, że Jaser Arafat przyleci do USA, by po raz kolejny spotkać się z prezydentem Billem Clintonem.

00:35