Matka bliźniąt z Włocławka została wcześniej wypisana ze szpitala, mimo że miała tam zostać aż do porodu – dowiedział się reporter RMF FM. Dzieci zmarły kilka godzin przed planowanym cesarskim cięciem, w nocy z 16 na 17 stycznia. Sprawę bada prokuratura i Ministerstwo Zdrowia.

Jak twierdzi matka bliźniąt, jej lekarka prowadząca zalecała pozostanie w szpitalu do porodu, wyznaczonego na 16 stycznia. Mimo to, w poniedziałek, 13 stycznia inny lekarz wysłał kobietę do domu. Żona miała już nie wychodzić, a z niewiadomych przyczyn wyszła w poniedziałek - mówił Arkadiusz Szydłowski, ojciec zmarłych bliźniąt. 

Szpital na razie nie chce powiedzieć, który lekarz zadecydował o wypisie. Włocławska prokuratura zapewnia, że będzie badać ten wątek, jak tylko przesłucha kobietę. Na razie nie można stwierdzić, czy gdyby matka została w szpitalu bliźnięta miałyby większą szansę na przeżycie.

Śledczy odzyskują dowody

W sprawie  toczy się śledztwo - trwają przesłuchania świadków, biegli próbują też odzyskać zapisy badań matki, skasowane z aparatów USG. Te dane zostały najprawdopodobniej celowo usunięte. Wstępnie śledczy stwierdzili, że najprawdopodobniej uda się odzyskać te informacje.

Prokuratura czeka też na wyniki badań histopatologicznych zmarłych bliźniąt. Mogą one ostatecznie wyjaśnić, co było przyczyną śmierci.

(mpw)