Środki bezpieczeństwa wprowadzone zostały na czas pogrzebu motocyklisty, który zginął w sobotę podczas starć kibiców Stali Mielec z Siarką Tarnobrzeg. Szalikowcy obwiniają o tę śmierć policję.

W Mielcu, trzy dni po starciach, panuje względny spokój. Względny, bo mieszkańcy ze strachem wspominają wydarzenia z niedzieli i z niepokojem myślą o groźbach pseudokibiców, którzy twierdzili, że to nie koniec porachunków z policją. Przyjazd do Mielca na poranny pogrzeb zapowiedziało wielu kibiców z innych części kraju.

Na ulicach miasta pojawiło się więcej funkcjonariuszy; mielecką policję wzmocniły oddziały prewencji z Rzeszowa. Rzecznik podkarpackiej policji Wiesław Dybaś zapewnia, że policja jest przygotowana do ochrony osób, które wezmą udział w pogrzebie.

Jednocześnie policja prosi o spokój i rozwagę. Apeluje także rodzina zmarłego mężczyzny: Uczcijmy pamięć naszego bliskiego w spokoju.

Przypomnijmy. Do zamieszek doszło z niedzieli na poniedziałek. Starcia pseudokibiców z policją w różnych częściach miasta trwały do godz. 2 w nocy. W zamieszkach wzięło udział ok. 500 osób; bezpośrednio po zajściach zatrzymano 60 osób; 6 policjantów ma urazy, uszkodzonych zostało 8 radiowozów.

Bezpośrednim powodem starć była śmierć 25-latka. W sobotę mężczyzna, uciekając przed policją na motorze, zderzył się z autobusem pełnym kibiców piłkarskich. Zginął na miejscu. Zdaniem szalikowców, to stróże prawa odpowiadają za tę śmierć.