Katarzyna W., matka półrocznej Magdy z Sosnowca, zrezygnowała z policyjnej ochrony. Kobieta była nią otoczona od czasu, gdy ponad tydzień temu opuściła tymczasowy areszt. Prokuratura postawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.

Kobieta - jak poinformował naszego dziennikarza jeden ze śląskich policjantów - sama zrezygnowała z ochrony. W czwartek ci, którzy ochraniali kobietę, otrzymali od niej oficjalny wniosek w tej sprawie. W piątek rano dokument podpisał szef śląskiej policji.

Policja nie ujawnia na razie, czy i jak - ewentualnie - kobieta uzasadniała rezygnację z ochrony. Przypomnijmy, policyjną obstawę Katarzyna W. dostała zaraz po wyjściu z aresztu, bo mieszkańcy Sosnowca nie ukrywali wobec niej wrogości.

Poszukiwania, a później historię tragicznej śmierci Magdy nagłośniły media, a pod adresem matki dziewczynki padało wiele oskarżeń i słów krytyki. Między innymi z tego powodu rodzina kobiety nie chciała, by uczestniczyła ona w pogrzebie córki - Katarzyna W. wniosła o przepustkę z aresztu na pogrzeb, ale później wycofała się z tego. Prokuratura wniosek odrzuciła.

Dodajmy, że śledczy nie chcą oficjalnie potwierdzić, czy w czasie, kiedy kobieta była pod policyjną ochroną, przechodziła badania psychiatryczne. Jednocześnie prokuratorzy dodają, że nie straciły na wartości badania zrobione przez psychiatrów zaraz po zatrzymaniu kobiety.

Ochronę matki Magdy z Sosnowca przejął Krzysztof Rutkowski. Potwierdzam, że teraz to my chronimy tę kobietę - powiedział nam krótko Rutkowski. Więcej szczegółów na razie nie zdradza.

Katarzyna W. usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka

W ubiegłą środę na krótko przed rozpoczęciem pogrzebu małej Madzi sąd uznał zażalenie obrony na zastosowanie aresztu i zdecydował, że Katarzyna W. może wyjść na wolność. Matka Madzi opuściła areszt kilka godzin później - już po pogrzebie dziewczynki.

Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziecko uprowadzono z wózka, gdy straciła przytomność na ulicy. Potem przyznała, że dziewczynka zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła jego ciało. Wskazała też miejsce zostawienia zwłok - w zrujnowanym budynku kolejowym w Sosnowcu.

Prokuratura postawiła kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Katarzyna W. przyznała się do winy. Grozi jej 5 lat więzienia. Będzie odpowiadać z wolnej stopy.