Podsłuchiwanie ludzi przez rząd bez właściwych zarzutów, w sposób nielegalny, bez zachowania procedur, kwalifikuje go do dymisji - podkreślił marszałek Senatu Tomasz Grodzki odnosząc się do doniesień ws. inwigilacji mecenasa Romana Giertycha.

Marszałek Senatu podczas konferencji był pytany o doniesienia dotyczące wykorzystywania programu Pegasus przeciwko mecenasowi Romanowi Giertychowi przed wyborami w 2019 roku, kiedy ten reprezentował m.in. byłego premiera Donalda Tuska, a także austriackiego biznesmena, który oskarżał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Intuicja podpowiada mi, że takich podsłuchiwanych było więcej, skoro Izrael odmówił serwisowanie Pegasusa, a Pegasusa kupowały tylko rządy i służby krajów, on nie był oferowany prywatnym dostawcom - zauważył Grodzki.

Przypomniał też aferę podsłuchową z czasów prezydentury Richarda Nixona, która doprowadziła do impeachmentu amerykańskiego przywódcy. Podsłuchiwanie przez rząd ludzi bez powiadomienia, bez właściwych zarzutów, w sposób nielegalny, bez zachowania procedur, kwalifikuje ten rząd do dymisji - ocenił marszałek.

Jak podają media, powołując się na Associated Press, działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab potwierdziła, że Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek byli inwigilowani przy pomocy opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus. Badacze nie byli jednak w stanie wskazać, kto dokładnie stoi za szpiegowaniem, ale podkreślono, że jedynymi klientami izraelskiej firmy są rządowe agencje.

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Pod koniec listopada gazeta "Calcalist" poinformowała o znacznym ograniczeniu przez izraelskie władze liczby państw, do których firma NSO Group będzie mogła eksportować oprogramowanie Pegasus, pozwalające inwigilować użytkowników np. smartfonów. Lista została zmniejszona ze 102 do 37 państw, a znalazły się na niej tylko te kraje, w których nie dochodzi do łamania praw człowieka. Zakaz objął m.in. Polskę i Węgry.

Żaryn: Polskie służby działają zgodnie z prawem

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował w przesłanym do PAP stanowisku, że "w Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd".

Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem - podkreślił. Jak dodał, "sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione". Przypomniał, że "Pan Roman G. usłyszał poważne zarzuty w śledztwie dotyczącym przestępczości gospodarczej". Sprawa ma charakter typowo kryminalny - napisał Żaryn.

Groźny Pegasus

 Jeżeli telefon zostanie przez zainfekowany Pegasusem, to program uzyskuje dostęp do całej zawartości urządzenia, łącznie z nagraniami, pocztą czy treścią rozmów, które prowadzimy w komunikatorach. Pegasus może też przejąć kontrolę nad głośnikiem i kamerą, przez co pozwala na bieżąco podsłuchiwać rozmowy i śledzić obraz z najbliższego otoczenia.

Bardzo szybko się jednak okazało, że Pegasus jest wykorzystywany także w celach kontroli przeciwników totalitarnych reżimów. Według dziennikarskiego śledztwa upublicznionego przez organizację pozarządową Forbidden Stories, nawet 200 dziennikarzy mogło być nielegalnie inwigilowanych przy pomocy Pegasusa.

Istnieją także podejrzenia, że ofiarą oprogramowania był szef Amazona Jeff Bezos. Jego telefon mógł być zainfekowany przez Saudyjczyków, a wirus prawdopodobnie został wysłany w wiadomości na WhatsAppie od księcia koronnego Arabii Saudyjskiej Mohammeda bin Salmana.

Pegasus a sprawa polska

We wrześniu 2018 roku organizacja CitizenLab opublikowała raport, w którym wymieniono operatorów z krajów, w których sieciach namierzono osoby inwigilowane Pegasusem. I były tam sieci z Polski.

Jak informował TVN24.pl, półtora miesiąca przed wykryciem aktywności Pegasusa w Polsce, Centralne Biuro Antykorupcyjne podpisało fakturę na "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości".

Oczywiście polskie służby lub władze nie przyznały się, że zakupiły system Pegasus. Centralne Biuro Antykorupcyjne oświadczyło, że "nie zakupiło żadnego systemu masowej inwigilacji Polaków". Jest to jednak bardzo wymijająca deklaracja, albowiem Pegasus nie zapewnia "masowej" inwigilacji - może infekować jednak poszczególne urządzenia, należące do konkretnych osób.

W połowie 2020 roku "Rzeczpospolita" ujawniła, że główne dowody w śledztwie przeciwko Sławomirowi Nowakowi opierają się na "zabezpieczonych rozmowach na szyfrowanych komunikatorach" pozyskanych dzięki Pegasusowi. Były minister transportu i były szef ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy.