Od 20 do 30 procent Polaków weźmie udział w głosowaniu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Z powodu specyficznej ordynacji może się okazać, że okręgi, gdzie frekwencja będzie niska, w ogóle nie będą miały przedstawicieli w europarlamencie.

Podział mandatów między komitety wyborcze będzie przeprowadzony na poziomie krajowym i będzie to dotyczyło tylko tych, które zdobędą powyżej 5% głosów. Jednak ile mandatów przypadnie na poszczególne okręgi wyborcze, zdecyduje nowa w Polsce metoda. Bierze ona pod uwagę frekwencję.

Może się więc zdarzyć, że któryś okręg nie będzie miał swojego reprezentanta w Parlamencie Europejskim: Teoretycznie, jak pamiętam obrady komisji, tak. Jest to możliwe teoretycznie - mówi Ludwik Dorn, pracujący nad ordynacją. Poseł PiS dodaje, że wszystko zależy od frekwencji.

Ta ordynacja w znacznej mierze nadaje się do zmian. W tej chwili się jej nie zmieni zobaczymy wynik wyborów.. Na potrzeby wyborów 16 województw podzielono na 13 okręgów. W tych, gdzie obywatele nie pofatygują się do urn, deputowanych będzie mniej. Pozostałe otrzymają „premie za aktywność”...

Jak sprawdziliśmy, wybory do Parlamentu Europejskiego najmniejszym zainteresowaniem cieszą się we wschodnich województwach Polski. Posłuchaj:

Problemów z niską frekwencją w wyborach nie mają na przykład Belgowie. Tam w głosowaniu bierze udział ponad 80 procent uprawnionych. Dlaczego, o tym w relacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon: