W środę wieczorem minister Cezary Grabarczyk złożył dymisję na ręce premiera. To pokłosie afery wokół pozwolenia na broń szefa resortu sprawiedliwości. Ewa Kopacz przyjęła rezygnację - przekazała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Cezary Grabarczyk nie czuje się winny zarzutów, które mu się stawia. Chciałby, żeby ta sprawa została jak najszybciej wyjaśniona, bardzo mu na tym zależy, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że funkcja ministra sprawiedliwości nie może być kojarzona z jakimikolwiek watpliwościami, czy z jakimkolwiek niedobrym szumem medialnym. Musi być krystaliczna opinia, dlatego dla dobra Ministerstwa Sprawiedliwości, dla dobra postrzegania naszego państwa, złożył funkcję - mówiła w rozmowie z RMF FM rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. 

Przypomnijmy, że w ubiegły czwartek media podały, iż Grabarczyk został przesłuchany przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi przy egzaminach i wydawaniu zezwoleń na broń palną. Policjanci z Łodzi mieli załatwiać VIP-om broń bez konieczności zdawania egzaminów.

Tego dnia sam Grabarczyk potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że został "zaproszony przez prokuratora na przesłuchanie" i był przesłuchiwany w charakterze świadka. Nie chciał jednak mówić o szczegółach tej sprawy. Nie jestem gospodarzem tego postępowania i nigdy do tej pory nie komentowałem postępowań, które są w toku. Tak samo uczynię i tym razem - zaznaczył wówczas. Minister potwierdził, że ma pozwolenie na broń, dodając przy tym, że otrzymał je "poprzez procedurę uzyskania pozwolenia". Pytany, czy procedura ta przebiegła w sposób prawidłowy, odpowiedział: To jest w tej chwili weryfikowane. 

Premier Ewa Kopacz poinformowała w środę, że ewentualną decyzję dotyczącą ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka podejmie, gdy prokuratura rozstrzygnie, kto zawinił w sprawie wydania dla niego pozwolenia na broń.

(mal)