Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko kierowcy krakowskiego autobusu MPK. Mirosław Ł. usłyszał zarzut zabójstwa pasażerki - angielskiej studentki. Kierowca miał zadać 21-letniej Catherine mnóstwo ciosów w głowę metalowym przedmiotem, a następnie nieprzytomną pozostawić w rowie wypełnionym wodą i błotem. Dziewczyna się udusiła.

Zdaniem prokuratury, Mirosław Ł. działał z zamiarem ewentualnym, to znaczy godził się z możliwością śmierci ofiary. Grozi mu dożywocie.

Do zabójstwa doszło 30 lipca ubiegłego roku. Jak wynika z ustaleń prokuratury, Mirosław Ł. był kierowcą nocnego autobusu w Krakowie, którym nad ranem wracała Catherine Z. Dziewczyna zasnęła i przejechała przystanek, na którym powinna była wysiąść. Na przystanku końcowym domagała się odwiezienia na poprzedni.

Kierowca ruszył w stronę zajezdni, zatrzymał się jednak po drodze. Wówczas pasażerka oświadczyła, że jest nieuprzejmy i złoży na niego skargę. Kiedy wysiadła, kierowca zabrał 35-centymetrowy gumowy przewód hamulcowy z mosiężną śrubą (który woził ze sobą już od dłuższego czasu) i zaczął nim bić po głowie studentkę.

Zostawił nieprzytomną dziewczynę z głową w błocie

Dziewczyna się broniła; podczas szarpaniny oboje wpadli do rowu z wodą. Wówczas studentka straciła przytomność. Leżała twarzą w błocie. Kierowca, wstając, oparł się na jej ciele, przez co jeszcze mocniej zanurzyła się w błoto. Następnie zabrał pałkę i nie oglądając się za siebie odjechał. Wyrzucił zakrwawione ubranie, wrócił samochodem do domu, a następnie wyjechał na urlop poza Kraków. Tam 30 sierpnia został zatrzymany.

"Żałuję tego, co się stało i chciałbym cofnąć czas"

Podczas przesłuchania zaprzeczył, by działał z premedytacją. Opisał przebieg zdarzenia i podał, że nie miał zamiaru zabić. Stwierdził również, że nie wie, dlaczego tak postąpił; przyznał, iż ofiara nie zasłużyła na śmierć; że żałuje tego, co się stało i chciałby cofnąć czas.

Jak wyjaśniał, w tym dniu był zestresowany, a jego zdenerwowanie cały czas narastało, zaś incydent z pasażerką spowodował, że przestał nad sobą panować. Mówił, iż oddalając się z miejsca zdarzenia nie oglądał się za siebie i nie zastanawiał się, co się dzieje z kobietą.

Biegli nie zakwestionowali jego poczytalności. Prokuratura podkreśla, że pozostawiając nieprzytomną kobietę z twarzą w błocie, a następnie zacierając ślady, miał świadomość możliwości nastąpienia śmierci i godził się z tym, wykazując całkowitą obojętność wobec losów ofiary. 21-latka miała podwójne obywatelstwo angielsko-polskie i była studentką historii sztuki w Anglii. Do Polski przyjechała na miesięczna praktykę, którą niebawem miała skończyć.