Pacjenci przestraszeni brakami na liście leków refundacyjnych stoją w kolejach przed aptekami a aptekarze ustawili się w ogonku do Narodowego Funduszu Zdrowia. Mają czas tylko do końca roku na podpisanie umowy na sprzedaż leków refundowanych. Tylko w Małopolsce chodzi o prawie 1300 aptek.

W kolejce do NFZ trzeba spędzić średnio kilka godzin. Pod warunkiem, że wniosek jest dobrze wypełniony. Zdarzają się bowiem przypadki, że aptekarze po kilka razy przychodzą i poprawiają dokumenty. Wszystko w dużym pośpiechu, bo koniec roku już za pasem. To jest jakiś chaos, generalnie mamy już tego dość- mówią w rozmowie z reporterem RMF FM.

Tłoku pewnie by nie było, gdyby NFZ wcześniej przygotował wzory wniosków. Zarządzenie pojawiło się dopiero w grudniu, dlatego mogliśmy rozpocząć ten proces podpisywania umów dopiero teraz - przyznaje Jolanta Pulchna rzeczniczka małopolskiego funduszu.

Za opóźnienie płacą stojący w kolejce aptekarze, mimo, że urzędnicy przyjmują wnioski do godz. 20.