Sprawiedliwość po latach. Na 1,5 roku w zawieszeniu na 3 lata grójecki sąd skazał byłego ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego. 10 lat temu spowodował on wypadek, w wyniku którego mieszkanka Białobrzegów doznała ciężkiego kalectwa.

Sadowski musi też zapłacić 100 tys. nawiązki na rzecz poszkodowanej (kobieta żądała 200 tys. zł odszkodowania). Były minister dopiero teraz stanął przed sądem, bo przez lata ukrywał się za immunitetem sędziowskim i prokuratorskim. W sądzie mówił, że przyznaje się do udziału w zdarzeniu, ale nie do winy.

Ranna w wypadku Janina Pachniak cieszy się, że po 10 latach pierwszy etap ma już za sobą. Ponieważ jednak od wypadku minęło ponad dziesięć lat , poszkodowana nie może ani ubiegać się o rentę, ani wytoczyć Sadowskiemu procesu cywilnego.

Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny. Były minister na pewno będzie się odwoływał. Wyroków sądu nie należy komentować - tyle tylko powiedział były minister po ogłoszeniu wyroku.

Do wypadku doszło 6 sierpnia 1995 roku w Broniszewie w powiecie białobrzeskim, na Mazowszu. Według ustaleń grójeckiej prokuratury, Sadowski nie zachował ostrożności podczas zbliżania się do skrzyżowania. Oskarżony zbyt późno zaczął hamować i uderzył w seata, który przesunął się na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z autobusem.