Kolejna zimna noc pod namiotami czeka mieszkańców miasteczka San Giuliano di Puglia w południowych Włoszech. Ewakuowano ich po tragicznym trzęsieniu ziemi, w którym zginęło 29 osób oraz po serii wstrząsów wtórnych. Po zakończeniu akcji ratunkowej najważniejsze zadanie spoczywa na psychologach, którzy próbują pomóc rodzinom ofiar.

Próbujemy sprawić, by ci ludzie odreagowali swoje emocje, by znalazły one ujście. Oni nie potrafią sobie poradzić z wyrażeniem żalu i desperacji choćby poprzez łzy. Z naszą pomocą ludzie powolutku, powolutku otwierają się - tłumaczył psycholog Angelo Malinconico.

Jednocześnie w San Giuliano di Puglia pojawili się eksperci budowlani, sejsmolodzy i prokuratorzy. Mają oni ustalić, czy nie popełniono zaniedbań podczas budowy i późniejszego remontu szkoły. Przedwczoraj budynek zawalił się pod wpływem wstrząsów, zabijając 26 dzieci i nauczycielkę. Posłuchaj relacji korespondentki RMF Aleksandry Bajki:

W nowym planie zagospodarowania przestrzennego nie znalazły się ostrzeżenia, że miejscowość może być narażona na trzęsienia ziemi, dlatego szkoła nie spełniała odpowiednich standardów bezpieczeństwa.

Grupa ekspertów w raporcie sporządzonym dla władz regionalnych w 1998 r. - na dwa lata przed remontem szkoły - ostrzegała, że wszystkie budowle w San Giuliano, jako szczególnie narażonym na silne wstrząsy tektoniczne, powinny mieć specjalne antysejsmiczne zabezpieczenia konstrukcyjne.

Jeden z autorów opracowania, profesor Dario Slejko, dyrektor wydziału geofizyki w Krajowym Centrum Badawczym, oświadczył, że zawalenie się szkoły w San Giuliano było tragedią, której należało się spodziewać.

21:40