Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył bezterminowo rozpoczęcie ponownego procesu przeciwko generałowi Czesławowi Kiszczakowi w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek". Sędziowie mają bowiem wątpliwości czy sprawa nie uległa przedawnieniu.

W przypadku Kiszczaka przedawnienie może nastąpić po 15 latach. Problem jednak w tym czy okres przedawnienia ma być liczony od 1981 roku czyli tragedii w kopalni "Wujek" czy od roku 1990, gdy proces generała, byłego szefa MSW w PRL-owskim rządzie wystartował po raz pierwszy. Problem ten sąd ma rozstrzygnąć na posiedzeniu za tydzień. Zbigniew Ziąba, prokurator w sprawie Kiszczaka, jest pewien: sprawa przedawni się dopiero w 2005 roku czyli 15 lat po rozpoczęciu procesu. Obrońca Kiszczaka, mecenas Jacek Wasilewski w rozmowie z dziennikarzami przyznaje, że ma pewne wątpliwości. Przed sądem nie zajął jednak stanowiska w tej sprawie: "Na ten temat generał Kiszczak się nie wypowiada, bo jak powiedział nie chce szukać obrony w trybie przedawnienia". Odroczenie rozprawy zbulwersowało natomiast oskarżyciela posiłkowego Stanisława Płatka z Komisji Zakładowej Solidarności kopalni "Wujek", który powiedział: "To jest dla mnie bezprawie". Najdziwniejsze w tym przypadku jest to, że z wnioskiem o zbadanie kwestii przedawnienia nie wystąpili jak to się dzieje zazwyczaj obrońcy, lecz sam sąd. O opinie na temat przedawnienia zapytała ekspertów Beata Grabarczyk:

75-letniemu Kiszczakowi zarzuca się, że jako szef MSW "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 roku - pierwszego dnia stanu wojennego - tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady. Według prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni przez te oddziały. Zdaniem prokuratury, było to podstawą działań milicjantów, którzy 15 i 16 grudnia 1981 roku strzelali w kopalni "Manifest Lipcowy" (gdzie ranili 25 górników) i w "Wujku" (tam zabili dziewięciu). Kiszczak twierdzi, że jest niewinny i że zakazał użycia broni w "Wujku". Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy.

foto RMF FM

05:45