Były szef MSW gen. Czesław Kiszczak jest winny przyczynienia się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek". Sąd w Warszawie skazał go na 4 lata więzienia, ale na mocy amnestii złagodził karę do 2 lat i zawiesił jej wykonanie.

Czesław Kiszczak, a także jego obrońca mec. Grzegorz Majewski wnosili o uniewinnienie. Przekonywali, że milicjanci użyli broni wobec górników z "Wujka" indywidualnie i spontanicznie w obronie własnej, a nie na podstawie tajnego szyfrogramu Kiszczaka.

Po wyroku generał mówił, że nie spodziewał się takiego wyroku i czuje się niewinny. Oświadczył przed sądem, że nie widzi związku między szyfrogramem a śmiercią strajkujących górników. Wyrok nie jest prawomocny.

Trudno mówić, by wśród górników informacja o skazaniu Kiszczaka wywołała euforię, ale ci, z którymi rozmawiał reporter RMF nie kryją zadowolenia: Ten dzisiejszy wyrok jest początkiem dochodzenia do prawdy o morderstwie w kopalni „Wujek” - mówi jeden z przywódców strajku z 1981 roku.

Także zwykli mieszkańcy Śląska mówią o sprawiedliwości, ale z drugiej strony nie kryją rozczarowania wyrokiem:

Proces Kiszczaka zaczął się w 1994 roku. Dwa lata później b. szef MSW został uniewinniony. W 1997 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił uniewinnienie, a sprawę zwrócił sądowi I instancji. Ponowny proces trwał od maja 2001 roku. Wiosną ma ruszyć trzeci już proces ws. pacyfikacji śląskich kopalni.

09:00