Kilkadziesiąt osób wdarło się wieczorem do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie. Domagają się dymisji przedstawicieli PKW. Z kolei w Krakowie kilkaset osób protestowało przeciwko - jak mówili - sfałszowaniu wyników wyborów samorządowych. Z biało-czerwonymi flagami przeszli z Rynku Głównego przed budynek Urzędu Wojewódzkiego gdzie pracuje komisja wyborcza.

W Krakowie słychać było okrzyki: sfałszowali! Sfałszowali!. To nie jest Rzeczpospolita, to jest Sowiecka Republika Polska, to co dzisiaj się dzieje z wyborami. Leśnym dziadom dziękujemy - usłyszał reporter RMF FM Maciej Grzyb.

Natomiast w Warszawie w siedzibie PKW zgromadziło się około 40 osób. Głównie członkowie "Solidarnych 2010" i Ruchu Narodowego. Ich przedstawiciele domagają się m.in. dymisji wszystkich członków PKW. Przed budynkiem Państwowej Komisji wyborczej pojawili się policjanci. Funkcjonariusze nie interweniowali, mimo, że protestujący wyłamali drzwi wejściowe do siedziby PKW. Jak ustalił nasz reporter, nie było prośby ze strony przedstawicieli PKW o interwencję. Policjanci są jednak w gotowości. Zabezpieczają m.in. teren przed budynkiem. Policjanci są również w środku budynku, chociaż nie wchodzą do sali konferencyjnej, gdzie przebywają protestujący.

Sędzia PKW Stanisław Kosmal nie wykluczył wcześniej, że oficjalne wyniki niedzielnych wyborów powinny być znane w piątek. Na obecną chwilę 98 procent protokołów wszystkich komisji terytorialnych, czyli gminnych, powiatowych i wojewódzkich, spłynęło do komisarzy wyborczych. Brakuje tylko dwóch procent tych protokołów - powiedział. Do tej pory Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki głosowania (bez dwóch gmin) na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wciąż nie ma natomiast pełnych danych dotyczących wyników wyborów do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich.

Po awarii systemu informatycznego PKW, w środę, do dymisji podał się szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki. Jak wyjaśniał, powodem jest poczucie odpowiedzialności za organizację niedzielnych wyborów.

"Nie ma groźby dla uczciwości wyborów"

Prezesi Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz wiceszef KRS we wspólnym apelu napisali w czwartek wieczorem, że
"nie ma groźby dla uczciwości przebiegu wyborów; tworzenie atmosfery histerii służy anarchizowaniu państwa". 

"Realny problem z niesprawnym programem komputerowym zliczania głosów zostaje rozwiązany przez ponowne, +ręczne+ zliczenie głosów. Nie ma przesłanek, poza zdarzającymi się w każdych wyborach i w każdym państwie, drobnymi, sporadycznymi pomyłkami przy liczeniu głosów, by twierdzić, że głos choć jednego wyborcy zostanie pominięty" - czytamy w dokumencie. 

We wspólnym apelu zwrócono do wszystkich środowisk, w szczególności przedstawicieli polityki oraz mediów "o odpowiedzialność oraz pozwolenie organom wyborczym, w tym PKW, na spokojne dokończenie pracy. Nie ma groźby dla uczciwości przebiegu tych wyborów, w tym rzetelnego policzenia każdego oddanego głosu". Autorzy apelu wyrażają "głębokie zaniepokojenie atmosferą wytworzoną wokół członków PKW". 

"Zwracamy uwagę, że członkowie Państwowej Komisji Wyborczej to doświadczeni sędziowie najwyższych w Polsce organów wymiaru sprawiedliwości. Ich rola wynikająca z przepisów prawa nie polega na kontrolowaniu prawidłowości działania systemów informatycznych. Zadaniem PKW jest sprawowanie nadzoru nad przestrzeganiem prawa wyborczego" - napisali. Podkreślają, że w demokratycznym państwie prawa, którym jest Rzeczpospolita Polska, przewidziane są odpowiednie przepisy i procedury - w tym także wyborcze - które muszą być szanowane przez każdego. "Tworzenie atmosfery histerii służy anarchizowaniu państwa" - czytamy.