Nie należy z góry odrzucać projektu budowy nowego gazociągu z rosyjskim gazem, wiodącego z Białorusi przez Polskę na Słowację - uważa Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. "Trudno odrzucać ten projekt od razu czy też aprobować go od razu, jeżeli on jeszcze nie pojawił się w bardziej konkretnej wersji " - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Zielińskim.

Michał Zieliński: Nie wydaje się panu, że podpisanie tego dokumentu wpisało się w rosyjski plan? Była możliwość, żeby to odroczyć?

Janusz Steinhoff: Trudno mi powiedzieć. Nie wiem, jakie były uzgodnienia EuRoPol Gazu i Gazprom Exportu. Pamiętajmy o tym, że w EuRoPol Gazie Polska nie ma pakietu większościowego.

Natomiast tą aktywnością medialną wsadzono kij w mrowisko, wszyscy polscy politycy wypowiadali się na ten temat, krytykując rząd. Reakcja polskiego rządu jest wyważona i racjonalna. Uważam, że - tak jak mówił pan premier Piechociński - przyjdzie czas na ocenę tego projektu. Natomiast trudno odrzucać go od razu czy też aprobować go od razu, jeżeli on jeszcze nie pojawił się w wersji bardziej konkretnej.

Ale wydaje się jednak, że pan minister Budzanowski, który sprawuje w imieniu Skarbu Państwa nadzór właścicielski nad polską firmą gazową, był troszeczkę zdezorientowany w całej tej sytuacji. W środę pan minister Budzanowski mówił tak: "Wątpliwa dzisiaj jest, wydaje się, sensowność uzależniania się i budowania dodatkowej infrastruktury". Po czym nastąpiło podpisanie tego memorandum i minister w piątek mówił tak: "Nie możemy stanąć w miejscu i nie myśleć o rozwoju, nie myśleć o przyszłości". Minister nie wiedział o tym, że to memorandum zostanie podpisane. Czy to możliwe?

Nie, nie. Myślę, że ta pierwsza wypowiedź była emocjonalna, choć już wypowiedzi premiera Piechocińskiego, ministra spraw zagranicznych, które się ukazały potem dość szybko, były wyważone. Ta sytuacja zaskoczyła polską administrację. Nie było wystarczająco szybkich uzgodnień stanowiska. Powiedziałbym tak: nadmierna aktywność nie szła w parze z tymi działaniami, które powinny mieć miejsce, czyli inaczej mówiąc, stanowisko rządu powinno być jedno, powinno być jednolite.

Gdyby pan doradzał teraz premierowi w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego, poradziłby mu pan, żeby podejmował w ogóle rozmowy o budowie tej drugiej nitki?

Zdecydowanie tak. Uważam, że Polska nie powinna odrzucać żadnego projektu, jeżeli on będzie korzystny, jeżeli analizy wypadną dobrze, jeżeli uzgodnienia z naszymi partnerami zagranicznymi również pójdą w tym kierunku. Polska zawsze była otwarta na projekty tranzytowe i tak być powinno.

Jaki Polska mogłaby mieć interes w budowie takiego tranzytowego gazociągu, skoro pierwsza nitka Gazociągu Jamalskiego nie dostarcza nam jakichś specjalnych dochodów, a są one wręcz - można by powiedzieć - symboliczne?

Faktycznie umowa związana z wykorzystaniem pierwszej nitki Gazociągu Jamalskiego - ja wielokrotnie o tym mówiłem - nie jest dla Polski nadmiernie korzystna. Osobiście uważam, że wszystkie gazociągi powinny funkcjonować na warunkach komercyjnych. Natomiast u nas strona rosyjska była zainteresowana tym, aby przedsiębiorstwo EuRoPol Gaz, które jest właścicielem pierwszej nitki Gazociągu Jamalskiego, nie generowało nadmiernych zysków, jako że 80 czy 90 procent gazu przesyłano tym gazociągiem w układzie tranzytowym, czyli z Federacji Rosyjskiej do Niemiec.

A właśnie, jeśli chodzi o te kwestie strategiczne czy polityczne, a nie tylko ekonomiczne, związane z - jak pan mówi - całkiem niewykluczoną budową tej drugiej nitki: czy ta inwestycja wykluczałaby, blokowałaby w jakiś sposób plan połączenia polskiego terminalu w Świnoujściu z adriatyckim, chorwackim portem LNG z pomocą tzw. korytarza Północ-Południe? Czy te projekty byłyby konkurencyjne czy mogłyby być komplementarne?

Myślę, że one mogą być konkurencyjne. Natomiast na razie niewiele wiemy o tym projekcie. Jedno jest istotne: Unia Europejska tworzy - że tak powiem - sieć priorytetów połączeń transgranicznych. Osobiście uważam, że jednym z większych osiągnięć Unii Europejskiej jest to, co przyjęto w tzw. trzecim pakiecie energetycznym, czyli konsekwentna budowa europejskich, konkurencyjnych rynków energii elektrycznej i gazu. Pojawi się konkurencja, co zaowocuje - mam nadzieję - spadkiem cen gazu. Działać będą mogli różni operatorzy, różne firmy, które będą zajmowały się obrotem gazem. Zasada TPA, czyli nikt nie będzie miał wyłączności na korzystanie z takich czy innych fragmentów infrastruktury gazowej.