Tak przynajmniej twierdzą obrońcy Jagiełły i Sobotki, oceniając dowody, jakie zgromadziła prokuratura jako poszlakowe. Nie znają jeszcze wszystkich materiałów - odpiera zarzuty prokurator Janusz Bors. Wczoraj w kieleckiej prokuraturze doszło do konfrontacji pomiędzy posłami Jagiełłą i Sobotką.

Trzeba było wyjaśnić drobne nieścisłości. Niestety, nie dowiedzieliśmy się, jakie. Podejrzani, opuszczając prokuraturę wyglądali na zadowolonych, co słychać było w głosie Jagiełły.

Z wielką dozą optymizmu patrzy też w przyszłość Zbigniew Sobotka: Ja jestem dobrej myśli. Oczekuje szybkiego rozstrzygnięcia i oczyszczenia mnie ze stawianych mi zarzutów .

Obrońcy obu panów twierdzą, że prokuratura ma słabe dowody, a wręcz: Poza poszlakami, żadnych. Nie ma więc winnych afery starachowickiej? Prokurator jednak stopuje: Akta jeszcze nie były przedstawiane do wglądu. Podejrzany i jego obrońca ma prawo przeczytać cały materiał dowodowy - mówi Janusz Bors. Jak dodaje nie odtajni zeznań generała Kowalczyka.

Nie pozwala na to prawo: Ja stoję na takim stanowisku. Jak będzie zobaczymy. Może ktoś mnie przekona i zmienię pogląd.

Od dziś prokuratorzy będą czytać to, co zapisali przez ostatnie dwa dni. Kolejni świadkowie będą jeszcze przesłuchiwani.

08:30