Ważne, by wiedzieć, gdzie jest twoje miejsce, nie mam planu startu w najbliższych wyborach parlamentarnych - deklaruje w Przesłuchaniu w RMF FM Jan Krzysztof Bielecki. Odnosząc się do zmian w emeryturach, zaznacza, że największa i najlepsza prawda, którą można powiedzieć przyszłym emerytom, to "będziecie tak zamożni, jak będzie zamożne państwo polskie".

Agnieszka Burzyńska: Emeryci zyskają czy stracą? Bo według wyliczeń OFE stracą prawie 600 złotych przyszłej emerytury, a według rządowych wyliczeń zyskają prawie 600. To jak to będzie?

Jan Krzysztof Bielecki: Wiele zależy od założeń. Popatrzmy na to w ten sposób: składka będzie mniejsza, ale - jak mówi rząd - polityka inwestycyjna będzie bardziej elastyczna. Jeżeli ta polityka będzie bardziej elastyczna na tej mniejszej części, to ta emerytura może być wyższa, zakładając wyższy poziom ryzyka. Ale z drugiej strony, zdecydowanie większa część będzie w tym bezpieczniejszym miejscu w ZUS-ie i będzie dobrze oprocentowana.

Agnieszka Burzyńska: Ale te optymistyczne prognozy rządu opierają się na założeniu, że OFE będą inwestowały od 90 do 100% w akcje.

Jan Krzysztof Bielecki: Ale z tego małego kawałka.

Agnieszka Burzyńska: No tak, ale to wszystko opiera się na założeniu, że będzie fajnie na giełdzie. A jeśli nie będzie fajnie na tej giełdzie, jeżeli przyjdzie bessa?

Jan Krzysztof Bielecki: Dlatego tak duża część tej emerytury będzie w ZUS-ie, inaczej oprocentowana, będzie zależała od kondycji polskiego państwa. Waloryzowanie według nominalnego wzrostu dochodu narodowego to jest powiedzenie przyszłym emerytom prostej rzeczy: będziecie tak zamożni jak zamożne będzie państwo polskie. I to jest chyba najlepsza prawda.

Agnieszka Burzyńska: Dziedziczenie tej ZUS-owskiej części pewne?

Jan Krzysztof Bielecki: Myślę, że pewne.

Agnieszka Burzyńska: Czyli jest w tej ustawie?

Jan Krzysztof Bielecki: Tak.

Agnieszka Burzyńska: A wejście w życie owej ustawy 1 kwietnia jest aktualne czy już nie?

Jan Krzysztof Bielecki: Myślę, że aktualne, aczkolwiek o tym decyduje parlament. Rząd prawdopodobnie w niedługim czasie prześle projekt ustawy do parlamentu.

Agnieszka Burzyńska: Spodziewa się pan oporów w parlamencie?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie sądzę, ponieważ jest to ważna ustawa o strukturalnym znaczeniu dla polskich finansów i systemu emerytalnego. Uważam, że na tym etapie jest to dobra ustawa. Po takiej chaotycznej dyskusji, wielu nerwach i impertynencjach teraz idziemy w dobrą stronę.

Agnieszka Burzyńska: Ma pan pewność, że prezydent tej ustawy nie zablokuje?

Jan Krzysztof Bielecki: Jestem przekonany, że intencją pana prezydenta jest pokazanie, że oprócz tej ustawy mamy o wiele więcej problemów związanych z funkcjonowaniem systemu emerytalno-rynkowego. Demografia jest kluczowym czynnikiem wpływającym na nasz model. Jeżeli będziemy mieli mniej dzieci za 20 lat, to jest proste pytanie: kto będzie pracował? Czy możemy otworzyć się na imigrację? Czy chcemy częściej dopuszczać do rynku pracy braci ze Wschodu? To są dobre i właściwe pytania.

Agnieszka Burzyńska: Czy ten list jest zaznaczeniem, że trzeba jeszcze podyskutować i pokazać inne rzeczy?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie. List pokazuje, że jest wiele systemowych rzeczy. Chociażby to, że jeśli będą dzieci, to będzie lepiej. Musi być to młode pokolenie, które pracuje na nas.

Agnieszka Burzyńska: Ale jeżeli nie będzie udogodnień dla tych młodych ludzi, którzy mają mieć te dzieci?

Jan Krzysztof Bielecki: To prawda. Dlatego rząd nie mówi o tym, żeby jutro przyciąć ulgę rodzinom. A takie pomysły pojawiały się.

Agnieszka Burzyńska: Ale premier mówi: załatwcie tę sprawę sami, róbcie dzieci.

Jan Krzysztof Bielecki: Dlatego myślę, że warto zachęcać rodziców do urodzenia trzeciego dziecka.

Agnieszka Burzyńska: Dobrze. Grzegorz Schetyna, mówiąc prawdę o spóźnionej reakcji premiera na MAK-owski raport, popełnił grzech?

Jan Krzysztof Bielecki: Powiedział swoją opinię. Nie było to jasne w tym kontekście, kiedy ta cała debata była wielką batalią polityczną pomiędzy dwoma obozami, a gdzieś tam w tle był trzeci obóz, kremlowski, który z radością przyglądał się temu.

Agnieszka Burzyńska: Tak, tylko że marszałek powiedział, to co myśli większość ludzi i to co myśli też większość klubu Platformy Obywatelskiej, miał prawo? Miał.

Jan Krzysztof Bielecki: Oczywiście, że miał prawo.

Agnieszka Burzyńska: A podpisze się pan pod tym, co powiedziała Ewa Kopacz, że Schetyna uciekł pod skrzydełka Jarosława Kaczyńskiego, albo Pawła Grasia, że marszałek sam mógł ekspresowo zareagować, zamiast krzywdzić premiera?

Jan Krzysztof Bielecki: Tę wypowiedź w ten sposób prawdopodobnie też pani zrozumiała. Jeżeli rodzina ma kłopoty, to trudno się spodziewać ze strony członka rodziny, bardzo ważnego członka rodziny, że on będzie pierwszym, który pójdzie na zewnątrz krytykować. Tak pani w rodzinie postępuje? Tak my w biznesie postępujemy?

Agnieszka Burzyńska: Zabolało?

Jan Krzysztof Bielecki: Jest zaskoczeniem, na pewno.

Agnieszka Burzyńska: Pana to zaskoczyło?

Jan Krzysztof Bielecki: Mnie to zaskoczyło.

Agnieszka Burzyńska: A gdy ważny polityk mówi coś takiego, to wtedy wszyscy zadają sobie pytanie: "Po co to Grzegorzowi?" Pan znalazł odpowiedź?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie. Staram się tym nie znajdować. Mam tyle kwestii na głowie, wydaje mi się ważnych i ciekawych, że mogę się tą grą, nazwijmy parlamentarną, mniej interesować.

Agnieszka Burzyńska: Bo już pojawiają się takie informacje, że to część jakiegoś politycznego planu, że to część jakiś akcji obalania premiera jeszcze w tej kadencji albo zmieniania układu już po wyborach...

Jan Krzysztof Bielecki: Myślę, że dobrze by było, gdybyśmy jednak zajęli się tym systemem emerytalno-rentowym, który ma 90 miliardów luki, gdzie jest wiele wyzwań, a potem ewentualnie jak to wszystko naprawimy, to dobrze jest zająć się trochę też tą, jak pani powiedziała, grą parlamentarną.

Agnieszka Burzyńska: A dlaczego, jako starszy brat Donalda Tuska, bo tak o panu mówią, nie doradza pan premierowi rekonstrukcji rządu?

Jan Krzysztof Bielecki: Dlatego, że od rządzenia jest pan premier, a ja tylko wyrażam swoją opinię. Szczególnie wtedy, kiedy jestem zapytany i ponieważ staram się tę opinie wyrazić jak najlepiej, to dlatego, do tego grona rady poprosiłem tyle ważnych osób, które mają głęboką wiedzę, które potrafią pomóc. Czasami zapraszamy nawet jeszcze innych ludzi, żeby właśnie mieć wyważoną opinię.

Agnieszka Burzyńska: Ale pytam pana teraz, jako byłego premiera, czy to nie byłaby ucieczka do przodu? Czy ta obrona Cezarego Grabarczyka i Bogdana Klicha nie kosztuje premiera za dużo? Czy ta rekonstrukcja po prostu nie jest potrzebna?

Jan Krzysztof Bielecki: Myślę, że na tym etapie jest ważne, żebyśmy pokazali - jeżeli pan premier się zdecyduje - jak wyobrażamy sobie rządzenie po wyborach, bo myślę, że to też pojawi się przy okazji budżetu na 2012 rok.

Agnieszka Burzyńska: Czyli do wyborów cisza i spokój?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie, myślę, że założenia do budżetu, pewną wizję kraju, trzeba narysować w okolicach czerwca-lipca.

Agnieszka Burzyńska: A personalia? Bogdan Klich powinien się uratować?

Jan Krzysztof Bielecki: No personalia zostawmy szefowi. Ja myślę tylko o takiej sprawie jedno, że będąc przez wiele, wiele lat szefem, mam głębokie przekonanie, że podejmuję decyzję zawsze wtedy, kiedy ja tego chcę, a nie kiedy jest presja.

Agnieszka Burzyńska: Ciągnie politycznego wilka Jana Krzysztofa Bieleckiego do politycznego lasu?

Jan Krzysztof Bielecki: Przepraszam bardzo, ale wilk jest już na tyle zasłużony i wysłużony, że proszę mu dać święty spokój z tym kandydowaniem.

Agnieszka Burzyńska: Spełniony całkowicie?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie, nie spełniony, dlatego że uważam, że szczególnie osoba starsza ma prawo służyć jakiejś sprawie czy swojemu krajowi i ja staram się to robić jak najlepiej. Ale właśnie bardzo ważne jest, żeby w pewnym wieku wiedzieć jakie jest człowieka miejsce i jaka rola do zagrania.

Agnieszka Burzyńska: To jakie jest pana miejsce i czy dostał pan propozycję od premiera startu w wyborach parlamentarnych?

Jan Krzysztof Bielecki: Pani redaktor, na pewno o takich rzeczach z premierem nie rozmawiamy...

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie było takiej propozycji?

Jan Krzysztof Bielecki: Absolutnie nie było. Powiem żartobliwie, że tylko tygodnik "Wprost" mnie na razie wystawił na listę gdańską.

Agnieszka Burzyńska: Nie tylko, PAP już też wystawił pana na jedynkę w Gdańsku, wszyscy o tym mówią.

Jan Krzysztof Bielecki: No tak, ale nie wiem, czy tygodnik "Wprost" będzie organizował listę wyborczą i komitet wyborczy?

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie ma pan takiego planu?

Jan Krzysztof Bielecki: Takiego planu nie mam.

Agnieszka Burzyńska: Na pewno nie będzie pan kandydował w wyborach parlamentarnych?

Jan Krzysztof Bielecki: Pani redaktor, tak jak pani powiedziałem, nie mam takiego planu, więc nie muszę chyba 70 razy bić się w piersi, żeby powiedzieć, że prawda jest prawdą.