SLD jest w wielkich kłopotach, przeżywa kryzys, ale to nie jest kryzys, który by miał się zakończyć śmiercią tej formacji – twierdzi profesor Jacek Raciborski, socjolog i dzisiejszy gość Faktów. Jego zdaniem obecna sytuacja premiera Millera jest trudna, ale nie beznadziejna.

Konrad Piasecki: Czy ma pan poczucie, że SLD to dzisiaj tonący okręt polskiej polityki?

Prof. Jacek Raciborski: Nie, nie wydaje mi się. To znaczy SLD jest w wielkich kłopotach, przeżywa kryzys, ale to nie jest kryzys, który by miał się zakończyć śmiercią tej formacji.

Konrad Piasecki: Kiedy obserwuje pan te dzisiejsze walki frakcyjne, te dziwaczne wypowiedzi – w stylu tych wypowiedzi Mariusza Łapińskiego – fatalne sondaże i słabość rządu, to nie zastanawia się pan, jak można sobie z tym wszystkim poradzić?

Prof. Jacek Raciborski: Nagle to na pewno nie można sobie z tym poradzić. Natomiast to jest partia dobrze zinstytucjonalizowana, co oznacza, że istnieją mechanizmy rozegrania wewnątrz tych konfliktów bez rozbicia partii. Proszę zwrócić uwagę – ostatnie spory, jakie w partii wybuchły, spory o wartości, to spór wywołany ostatnimi aferami - widać wyraźnie już grono krytyków kierownictwa partii za pobłażanie, za niereagowanie na te afery, za niejasne układy z biznesem... To jest element sygnalizujący zdrowienie partii, że ta debata już się zaczęła.

Konrad Piasecki: A nie uważa pan, że dla ozdrowienie tej partii potrzeba większych środków, niż aspiryna, że jakieś antybiotyki w postaci np. zmiany przywództwa, są dzisiaj partii potrzebne?

Prof. Jacek Raciborski: Tego nie jestem pewien. Proszę zwrócić uwagę, że te konflikty w SLD mają tzw. pluralistyczny charakter i jest ich wiele. One się nie układają wzdłuż jednej linii, nie ma dwóch wyraźnych grup. Nie ma też kandydatów do objęcia przywództwa po Leszku Millerze. Raczej poszukiwania będą szły w kierunku większej wyrazistości programowej, być może też pewne zdecydowane działania, po prostu decyzje polityczne. SLD nie potrafiło wyciągnąć konsekwencji z dotychczasowych doświadczeń. Z aferami trzeba sobie radzić ostrymi narzędziami, trzeba je ucinać. Istnieje coś takiego jak odpowiedzialność polityczna.

Konrad Piasecki: Czy pana zdaniem Leszek Miller jest w stanie dzisiaj przetrwać kongres SLD i jako szef partii i jako premier jakoś sobie poradzić z tym kryzysem zaufania wobec niego samego, wobec jego rządu i wobec jego partii?

Prof. Jacek Raciborski: To jest najtrudniejsze pytanie, bo socjologia nie dostarcza żadnych narzędzi do tego rodzaju prognoz. Jedno jest pewne. Konflikt jest bardzo głęboki, sytuacja SLD jest bardzo trudna i sytuacja premiera też, ale nie wykluczałbym możliwości jakiegoś ofensywnego wyjścia z tej sytuacji. Ta możliwość moim zdaniem istnieje i w związku z tym sytuacja premiera jest trudna, ale nie beznadziejna.

Konrad Piasecki: A czy próbą wyjścia z tej sytuacji są walki wszczynane dzisiaj przez SLD? Najpierw, parę dni temu, zaczęła się taka wojna z PiS, dzisiaj wydaje się, że rozpoczyna się wojna z mediami. Czy to nie są sposoby, żeby zjednoczyć szeregi, żeby wskazać wspólnego wroga i zjednoczonym pójść dalej?

Prof. Jacek Raciborski: To oczywiście są idiotyczne działania – obrażenie się na media. Ja rozumiem niektórych byłych ministrów, że mają poczucie krzywdy – to psychologicznie jest jakoś tam usprawiedliwione – natomiast politycznie to jest oczywisty błąd. Wydaje się, że cała formacja, całe SLD takiego błędu nie popełni. Proszę zwrócić uwagę na te głosy wpływowych jednak osobistości w SLD, które mówią, że trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje, które przypominają, że przecież ta sama „Rzeczpospolita”, tak krytykowana, w końcówce rządów Buzka ujawniła kilka dużego kalibru afer korupcyjnych. I że to nie jest tylko kwestia niechęci mediów do tej partii, tylko media w ogóle tworzą jakby trudny konkurs dla rządzących.

Konrad Piasecki: To po co SLD ładuje sobie te konflikty na głowę?

Prof. Jacek Raciborski: Dla części działaczy to jest zapewne taki sposób na skupienie się. Jest hasło: Biją nas, jesteśmy zagrożeni zewsząd i wzmaga to konsolidacje. Ale politycznie to byłby duży błąd, gdyby SLD jako całość zwróciła się przeciwko mediom i nie sądzę, aby to zrobiła. Wewnętrznie to mogą oczywiście pluć i mogą głęboko przeżywać te krytyki, ale myślę, że zwycięży taka orientacja, którą teraz lansuje Dyduch, że nie można się obrażać na te krytyki, że trzeba z tego wyciągnąć jakieś konsekwencje.

17:55