Do tej pory porywacze Polki nie skontaktowali się z polskimi władzami - mówi RMF minister spraw zagranicznych. Włodzimierz Cimoszewicz ujawnił, że uprowadzona w Bagdadzie kobieta nie pracowała dla wojsk amerykańskich.

Tomasz Skory: Czy w ciągu ostatnich godzin polskim służbom dyplomatycznym udało się w jakikolwiek sposób posunąć do przodu rozwikłanie zagadki porwania Polki w Iraku?

Włodzimierz Cimoszewicz: Częściowo, choć pamiętajmy, że rozmawiamy wcześnie rano. W nocy trudno było o aktywne działania zwłaszcza w Iraku. My prowadzimy operację nie tylko w Iraku. Nawiązujemy kontakty w całym regionie i mogę potwierdzić, że miały miejsce i będą miały miejsce w każdej godzinie.

Tomasz Skory: Czy porywcze skontaktowali się z polskimi służbami?

Włodzimierz Cimoszewicz: Do tej pory nie było z ich strony żadnego bezpośredniego kontaktu.

Tomasz Skory: Czy znamy okoliczności porwania?

Włodzimierz Cimoszewicz: W tej chwili nie mam jeszcze raportu na ten temat.

Tomasz Skory: Panie ministrze, z punktu widzenia polskich władz, deklaracja że nie ma mowy o wycofaniu polskich wojsk jest dość oczywista, zrozumiała. Ale czy oświadczenie, że nie ma mowy o negocjacjach nie jest pójściem zbyt daleko w stanowczości?

Włodzimierz Cimoszewicz: Ja chciałbym prosić, żeby uszanować naszą odpowiedzialność i naszą kompetencję do prowadzenia tej sprawy, do rozgrywania jej. Przyznam szczerze, że kiedy słyszę wypowiedzi dosyć nachalnie upowszechniane przez pana Kosa, którego niedawno uratowano z podobnego dramatu, od którego nikt nigdy nie posłyszał ani jednego słowa dziękuję, któremu zapewne wydaje się, że to pan bóg sprawił, że został uratowany. Nieco mnie to irytuje. On został uwolniony w zasadniczym stopniu w wyniku naszych działań. Nigdy o tym publicznie nie mówiliśmy, bo nie chodzi tutaj o chwalenie się. Chodzi o to, aby być sprawnym i skutecznym w każdej takiej sytuacji.

Tomasz Skory: Pan Kos został odbity...

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie przez przypadek.

Tomasz Skory: I to wszystko co dyplomata może na ten temat powiedzieć?

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak.

Tomasz Skory: Porwana mieszka w Iraku od kilkudziesięciu lat. Krótki okres przepracowała w polskiej ambasadzie, po czym jej kontakt z naszymi placówkami dyplomatycznymi się urwał. Pracowała dla Amerykanów?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nadal nie mamy takiego potwierdzenia. Co więcej powiedziałbym, że mamy potwierdzenie, że nie pracowała.

Tomasz Skory: Może pan potwierdzić informacje o jej dyscyplinarnym zwolnieniu z ambasady?

Włodzimierz Cimoszewicz: To jest zupełnie obojętna informacja z punktu widzenia tego, czym się dzisiaj zajmujemy.

Tomasz Skory: Czy udało się dostać do jej męża, który jest bardzo ważną postacią w tym wszystkim?

Włodzimierz Cimoszewicz: Jeszcze nie, ponieważ nie przebywa ani w Iraku, ani w Polsce. Wiemy gdzie przebywa, ale jeszcze się z nim nie skontaktowaliśmy. Obawiam się, że po tym jak ustaliliśmy jakie były relacje w rodzinie, nie możemy być pewni, że uzyskamy od niego informacje pomagające rozwiązać tę sprawę.

Tomasz Skory: Czy rzeczywiście terroryści, którzy dokonali porwania są to przekształcone pozostałości po zwolennikach Saddama Husajna?

Włodzimierz Cimoszewicz: Taka jest opinia.

Tomasz Skory: Polska ambasada wczoraj już miała nawiązać kontakt z zamieszkałymi w Iraku Polkami i zdecydowanie sugerować im powrót do Polski. Czy któraś z pań podjęła już taką decyzję?

Włodzimierz Cimoszewicz: Wczoraj wieczorem ambasador Krystosik informował mnie o przeprowadzeniu szeregu takich rozmów. Reakcje są różne. Niektóre panie zdecydowanie odmawiają, niektóre są zainteresowane. Poprosiłem o sporządzenie dzisiaj pełnego raportu, który pozwoliłby określić ile osób jest zainteresowanych wyjazdem. Wtedy będziemy organizowali całą logistykę.

Tomasz Skory: A ilu osób ta sugestia MSZ-tu dotyczy?

Włodzimierz Cimoszewicz: Mówimy w tej chwili o Polkach, które wyszły za mąż za Irakijczyków. Jest ich w Bagdadzie i bezpośredniej okolicy kilkanaście.

Tomasz Skory: Zadeklarował pan wczoraj, że polskie władze udzieliłyby w tej ewakuacji sugerowanej przez siebie pomocy. Jakiej pomocy?

Włodzimierz Cimoszewicz: Samolot, przejazd, hotel, kontakt z rodziną.

Tomasz Skory: I tylko tyle?

Włodzimierz Cimoszewicz: A co możemy jeszcze więcej zrobić?

Tomasz Skory: Ktoś mieszkający w Iraku może być ubogi i np. może nie mieć pieniędzy na ów samolot.

Włodzimierz Cimoszewicz: Nikt nie mówi o odpłatnym wylocie. Tam nie ma lini pasażerskich. Chodziłoby oczywiście o specjalny samolot. To wszystko bierzemy na sienie.

Tomasz Skory: Część z tych pań nie m zapewne do kogo w Polsce wracać.

Włodzimierz Cimoszewicz: To wymaga indywidualnego wyjaśnienia w każdym przypadku.

Tomasz Skory: Czy w pojedynczych przypadkach możliwa jest jakaś pomoc rzeczowa, mieszkaniowa?

Włodzimierz Cimoszewicz: Za wcześnie o tym mówić. Chcemy zrobić wszystko, aby były bezpieczne.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF