"Przebywanie w temperaturze minus 150 stopni C, daje odpowiedź na to, jak na takie zimo reaguje nasz organizm. Jakie ma możliwości adaptacyjne. Obcowanie z zimnem daje satysfakcję i przyjemność" - przekonuje w rozmowie z Urszulą Gwiazdą, dziennikarką RMF FM, specjalista od skrajnie niskiej temperatury Walerian Romanowski. Ma na swoim koncie m.in. jazdę na rowerze na Syberii w temperaturze minus 40 stopni C., i eksperymenty podczas których temperatura spadała do ponad minus 150 stopni C.

Walerian Romanowski razem ze swoją ekipą m.in. Wawrzyńcem Kucem, w styczniu, rusza na Syberię. Chce pokonać rowerem tysiąc kilometrów w skrajnie niskiej temperaturze.

Poświęcamy się trochę dla nauki. Chcielibyśmy, żeby nasze eksperymenty komuś się przydały. Współpracujemy m.in. z psychologami - tłumaczy Wawrzyniec Kuc. Nikt wcześniej takich badań nie prowadził - dodaje.

Znam swój organizm. Wiem, jak może zareagować na taką temperaturę. Znam reakcję organizmu. Obserwuję go, reaguję wtedy, kiedy prosi o pomoc - opowiada Walerian Romanowski.

Urszula Gwiazda: W studiu RMF FM na Kopcu Kościuszki w Krakowie "Mroźny Dream Team". Witam was bardzo serdecznie panowie. Wawrzyniec Kuc, Walerian Romanowski. Jesteśmy u progu jesieni a wy uwielbiacie zimno. To jest dobry moment, żeby porozmawiać o waszych planach. Ostatni raz rozmawialiśmy w połowie kwietnia i to był taki moment, kiedy Walerian był po próbie bicia rekordu Guinnessa.

Walerian Romanowski: Ustanawialiśmy rekord Guinnessa, ponieważ takiej kategorii nie ma. Mieliśmy taką okazję jeżdżenia na rowerze w temperaturach minus 100 stopni C. i nawet minus 160 C. Wiadomo, że to jest nowe doświadczenie. Doświadczenie jak reaguje nasz organizm, jakie ma możliwości adaptacyjne. Ciągle nas ten organizm zaskakuje i chyba dlatego to obcowanie z zimnem daje nam taką przyjemność i satysfakcję.

Jedziesz na rowerze i myślisz: marzną mi stopy, ale jestem na to przygotowany, wiedziałem, że tak będzie. Nie zaskakuje mnie to. 

Nie. To nie jest tak, że jak ja byłem w takiej temperaturze to mi było zimno. O dziwo, czym były niższe temperatury tym mi było cieplej.  Mój organizm jest na to przygotowany. Znam te reakcje, widzę jak organizm sobie radzi. Reaguję tylko wtedy, jak organizm prosi o pomoc. Przychodzi taki moment, że sygnalizuje: mam pewien problem, pomóż mi.

Jesteś podłączony do aparatury? Jesteś monitorowany?

Mam na sobie tyle sprzętu, że zespół wie co się dzieje.

Twoje ciało nie ma tajemnic przed twoim zespołem?

Nie do końca. Od czasu do czasu ratownik wchodzi do komory, żeby spojrzeć w oczy, bo jednak oczy bardzo dużo zdradzają. Wymienia ze mną kilka zdań, wychodzi z komory i mówi, że jest dobrze. Więc ten kontakt z drugim człowiekiem jest istotniejszy nawet. W komorze byłem tylko 8 godzin, ale jak byłem na Syberii i jechałem bez przerwy 48 godzin, to wiadomo, trzeba umysł czymś zająć. Wtedy analizuję jaka jest sytuacja, co się dzieje.

Myślisz o tym co jest tu i teraz, czyli że jest zimno, że jest ślisko, że pada śnieg? Czy raczej "jak wrócę to sobie zrobię pierogi"?

Jest szereg myśli i zależnie od momentu są one różne. Jak człowiek naprawdę już nie ma siły, jest wykończony, to trzeba znaleźć takie myśli, które go motywują. Wtedy mówię sobie, że "masz już za sobą 40 godzin jazdy, za 8 godzin będziesz miał ciepły posiłek, miękkie łóżko" i naprawdę, to daje takiego kopa.

Doceniasz takie proste rzeczy...

O tym nie możemy myśleć na początku. Jak tylko wsiadam i mam przed sobą ileś tam kilometrów, to nie mogę myśleć o łóżku. Takie myśli zachowuje na sam koniec, na deser.

Wracacie do Jakucji po dwóch latach, bo tęsknicie, czy wracacie, bo zostawiliście tam coś, co chcecie sobie udowodnić?

Wawrzyniec Kuc: My rozkochaliśmy się w Jakucji, właśnie w tym mrozie naturalnym, nie sztucznym i tej prawdziwej zimie, już pomijając to, że byliśmy tam ciepło witani. Nam się tam dobrze żyło. Postanowiliśmy wrócić do Jakucji po to, żeby dalej kontynuować pasje. Pasje swoje i Waleriana, który tym razem chce podjąć się samodzielnej jazdy przez tysiąc kilometrów, w warunkach skrajnej zimy, całkowicie wyekwipowany, bez wsparcia, z naszą asekuracją.

Czyli wsadzacie go na rower i mówicie "Jedź chłopie!".

Wawrzyniec Kuc: Raczej "radź sobie, masz wszystko ze sobą".

Co Walerian może mieć ze sobą?

Wawrzyniec Kuc: Wszystko. Jedzenie, sprzęt, ubranie. Pierwotne założenie jest takie, że nie będzie używał ognia i całe tysiąc kilometrów przebędzie dosyć kiepską drogą, zaśnieżoną, na rowerze górskim, samodzielnie przygotowując sobie miejsce do spania, odpoczynku. Sam się będzie żywił, poił.

Będziesz jadł konserwy i czekoladę?

Walerian Romanowski: Po to my robimy różne treningi, testy, tutaj w Polsce, żeby jak najbardziej poznać swój organizm. Dlatego mieszkaliśmy 100 godzin w komorze, na Politechnice, żeby zobaczyć jak człowiek zasypia w tych temperaturach, czy się przebudzi, czy są jakieś objawy. Też testowaliśmy różne rodzaje produktów, co powinno się jeść. Czy produkty zamrożone, czy tłuste, czy bardziej węglowodany.

I co wyszło z tych eksperymentów? Tłuszcz, czy węglowodany?

Wyszedł szereg różnych informacji, które na pewno wykorzystamy. Takie informacje, że jednak będziemy korzystać z tłuszczów, produkty będą nieodgrzewane, będą w postaci zamrożonej, bo możemy w mróz jeść takie produkty i to się sprawdza. Człowiek zasypia i się budzi, nie ma takiej opcji żeby zdrowy człowiek zamarzł przy zaśnięciu w niskiej temperaturze, bo organizm ma szereg receptorów, które sygnalizują "pora wstać, bo jest zimno". To wszystko testowaliśmy.

Nabierasz teraz masy, żeby pojechać na Syberię?

To jest jeden z czynników, który powoduje, że organizm sobie łatwiej radzi jak ma więcej tkanki tłuszczowej, bo wtedy mniej marznie. Nie ma takiego ubrania, które by zastąpiło ilość tkanki tłuszczowej, dlatego muszę mieć tkankę, żeby było mi cieplej. W czasie jazdy tkankę tłuszczową będę spalał. Przez taką podróż, w przeciągu 5-6 dni mogę schudnąć nawet 10 kg.

Jak czujesz w swojej głowie?

W głowie mam wszystko poukładane. Jest pewien porządek, wiem czego mogę się spodziewać. Jak jeździłem w temperaturze minus 100, minus 150 stopni C., to temperatura minus 50 stopni mnie nie zaskoczy. Miałem już kontakt z tym zimnem. Jestem spokojny, nie mogę się doczekać kiedy będziemy mogli wyjechać, bo to jest takie podsumowanie naszych wcześniejszych projektów. To ma nam pokazać, że kontakt z zimnem opanowaliśmy i wiemy jak zimno działa. I teraz to wszystko trzeba sprawdzić w warunkach naturalnych.