Zaplanowana na jutro rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym ws. przepisów dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa została odwołana. Powszechnie uznaje się, że decyzja ma charakter polityczny. To niewykluczone, ale to raczej nie Trybunał zadziałał w tej sprawie politycznie. Trybunał się tylko wygłupił.

Rozprawa miała dotyczyć zaskarżonych przez samą KRS przepisów z ustawy o KRS. Wniosek trafił do TK 27 listopada, a więc ledwo 5 tygodni temu. Już po kilku dniach znany był pięcioosobowy skład orzekający (Julia Przyłębska jako przewodniczący, Grzegorz Jędrejek - sprawozdawca oraz sędziowie Zbigniew Jędrzejewski, Michał Warciński i Andrzej Zielonacki) oraz wyznaczono jutrzejszy termin rozprawy.

Nierealny termin

Podejmując decyzje o bardzo szybkim jak na warunki działania TK trybie rozpatrywania sprawy nie baczono ani na oczywiste wymogi procedury, ani na to, że miała ona trwać w okresie dość szczególnym, bo zawierającym zwyczajową przerwę świąteczną. Samo zapoznanie się z liczącym 51 stron wnioskiem KRS musiało zaś zająć sporo czasu, i uczestnicy postępowania powinni mieć możliwość zrobienia tego w sposób wnikliwy.

Co więcej, po zapoznaniu się z wnioskiem wspomniani uczestnicy postępowania (co najmniej ci obligatoryjni, jak Sejm i prokurator generalny) powinni mieć czas na przygotowanie swoich pisemnych stanowisk w tej sprawie. Uczestników mogło być zresztą więcej, choć na razie nikt więcej do sprawy nie przystąpił. 

Nikt nie zdążył

Sejm przygotował stanowisko, które jednak dopiero w piątek zostało zaopiniowane dla marszałka przez komisję ustawodawczą. Jak dotąd ten liczący 88 stron dokument wciąż nie wpłynął jednak do Trybunału, Marszałek nie jest zresztą zwiazany opinią komisji. Prokurator generalny zaś przesłał do TK swoją opinię już w połowie grudnia (dotarło tam 19 grudnia), do dziś jednak, a więc do przedednia planowanej rozprawy wciąż nie zostało ono opublikowane. Złożone w Trybunale w tej sprawie dokumenty to więc wciąż tylko sam wniosek KRS.

Trudno oczekiwać, że przeprowadzenie w tej sytuacji rozprawy i wydanie wyroku mogłoby być uznane za spełnienie wymogów starannego rozpoznania.

Czasu trzeba jeszcze więcej

Na dodatek kiedy już znane będą stanowiska Sejmu i prokuratora generalnego - nie tylko obyczaj i prawo, ale też najzwyczajniejsza logika nakazują, by miały się z nimi czas zapoznać wszystkie strony sprawy. Czyli np. wnioskodawca, KRS z oboma dokumentami, prokurator z opinią Sejmu a Sejm z opinią PG. Dobrze byłoby także, żeby z wszystkimi tymi opiniami najpierw zapoznali się orzekający w sprawie sędziowie, który powinni również mieć czas na ich przemyślenie i wyciągnięcie własnych wniosków.

Gdyby prezes Trybunału zastanowiła się nad tym wszystkim zanim podjęła decyzję o terminie rozprawy, zapewne termin ten byłby inny.

Polityka?

Tak, jest w tej sprawie polityka, to oczywiste. Uznanie przez TK, że Krajowa Rada Sądownictwa działa w pełni zgodnie z Konstytucją będzie miało istotne skutki. Co więcej - skutki te mogą być nieobliczalne, jeśli także zajmujący się KRS Trybunał Sprawiedliwości UE uzna, że jej powołanie i działanie w obecnym składzie jest niezgodne z Traktatem o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Taka rozbieżność zdań TK i TSUE może doprowadzić do katastrofalnego wyboru.

Trzy wyjścia - wszystkie złe

Jeśli TSUE uzna, że obecna polska Krajowa Rada Sądownictwa działa niezgodnie z unijnym prawem, a TK - że działa ona zgodnie z polską Konstytucją, proste wnioskowanie doprowadzi do stwierdzenia, że przynajmniej w tej sprawie polska Konstytucja jest niezgodna z unijnym traktatem. Tego stanu utrzymać się nie da.

Wyjść zaś będzie ledwie kilka: trzeba będzie albo zmienić konstytucję (na co szanse są nader nikłe), albo zmienić unijny traktat (na co szanse są właściwie żadne), albo Polska będzie musiała opuścić Unię Europejską.

W tym kontekście odłożenie decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie KRS wydaje się działaniem dla Polski korzystnym. Czy jednak jego powodem było przewidywanie skutków politycznych, czy nieprzewidywanie skutków proceduralnych - nie wiemy.

Postanowienie o odwołaniu rozprawy przed TK nie zawiera uzasadnienia. Jej nowego terminu też w nim nie ma.

(az)