To pokazuje, że nie było żadnego pomysłu, żadnego profesjonalizmu, odpowiedzialności i tragiczny skutek. To kompromitacja - mówi o sprawie Wieczerzaka poseł PiS Zbigniew Wassermann, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

Tomasz Skory: Jak prokuratura może wybrnąć z kompromitacji, w jaką się wmanewrowała w sprawie Wieczerzaka?

Zbigniew Wassermann: Będzie bardzo trudno. Musi powtórzyć to, co źle zrobiła, starać się to uleczyć. To potężna praca. Przypomnę, że potrzebowała na to trzy lata. To sytuacja, w której można powiedzieć, że dopiero na takich sprawach można oceniać standard działania tych instytucji. Trudna sprawa jest okazją do wykazania, czy jest się profesjonalistą czy nie.

Tomasz Skory: Tutaj się okazało. Biegły piszący ekspertyzę razem z policjantami, co jest niedopuszczalne, biegła zmyślająca to, czego nie wie, ale za to znajoma prowadzącej sprawę pani prokurator. Najpierw zatrzymanie prowadzącego, potem gromadzenie dowodów...

Zbigniew Wassermann: To pokazuje, że żadnego pomysłu, żadnego profesjonalizmu, odpowiedzialności i tragiczny skutek. To kompromitacja.

Tomasz Skory: Ale to wszystko zdaje się potwierdzać, że albo za takim nieudolnym prowadzeniem stoi korupcja, albo Wieczerzaka rzeczywiście ktoś wrabia na polityczne zamówienie?

Zbigniew Wassermann: Dyskusja przy takim obrocie sprawy jest dosyć trudna. Mam doświadczenie prokuratorskie i myślę, że w sprawie Wieczerzaka prokurator powinien mieć bardzo dużo do powiedzenia. To, że nie miał, to świadczy, że to był dyletant, to świadczy, że do tej sprawy się nie przyłożono, że ta sprawa nie była należycie nadzorowana. Stało się tak, jak się stać musiało. Przecież prokurator już w trakcie prowadzenia śledztwa wiedział, jakich miał biegłych. To już wtedy wychodziły uchybienia, pomyłki; to wtedy wychodziły takie rzeczy, które powinny eliminować takiego eksperta ze sprawy. Nie zrobiono tego.

Tomasz Skory: Nasz system prawny sobie z aferami nie radzi?

Zbigniew Wassermann: Nie bardzo sobie radzimy z tak funkcjonującym wymiarem sprawiedliwości, bo to jest tak, że kwestia odpowiedzialności – ja przypuszczam, że gdyby był także skutek po stronie odpowiedzialności, po stronie prokuratury, to takie sytuacje by się nie powtarzały. A tak to coraz częściej słyszymy o poważnych sprawach, które się niepoważnie kończą.

Tomasz Skory: Komisja do spraw służb specjalnych badała wczoraj sprawę majora WSI, złapanego na wynoszeniu materiałów dotyczących lustracji i wielu istotnych spraw. On twierdzi, że chciał w ten sposób udowodnić niezgodne z prawem działania WSI, WSI – że major je obciąża, bo po prostu go złapano na przestępstwie. Wg pana, jak to jest?

Zbigniew Wassermann: Dotykamy znów pewnych działań instytucji państwowych. To jest płaszczyzna bardziej zabagniona niż wymiar sprawiedliwości. Jeśliby opierać się na relacjach tego oficera, to ten obraz jest tragiczny. Komisja daje sygnały od pewnego czasu, że tam się źle dzieje, że tam się toczy swoista wojna na szczytach pomiędzy byłym a aktualnym szefem WSI; wojna, w której nie przebiera się w środkach, nawet godzi się na to, by popełniać przestępstwa, by eliminować przeciwnika. Komisja chce tą sprawę bardzo dokładnie wyjaśnić, zdaje sobie sprawę z powagi tych wszystkich faktów i relacji, w których uzyskała sprawę. Będziemy chcieli zainteresować tym ministra obrony narodowej, bo jest czym zainteresować. To jest bardzo trudna sytuacja. Myślę, że ona może zmierzać w kierunku takiego rozwiązania, jak stało się to w Agencji Wywiadu, czyli jeśli ktoś kieruje instytucją, to nie zmienia się instytucji, choć w tym przypadku jestem zwolennikiem zmiany instytucji, opcji zerowej, ale przede wszystkim zmienia się tego, kto kieruje.

Tomasz Skory: Czy pan zasugerował, że Arkadiusz T., człowiek, który wynosił te dokumenty, to człowiek poprzedniego szefa, gen. Rusaka?

Zbigniew Wassermann: Nie. Mówię, że to jest człowiek, którego może należałoby lokować pomiędzy takimi dwiema stronami, ale to jest człowiek, który mówi o rzeczach niezwykle ważnych; rzeczach, które można zweryfikować, można je sprawdzić, które zresztą mają odbicie w prokuraturze wojskowej.

Tomasz Skory: Na kończącym się jutro posiedzeniu Sejmu ma zapaść decyzja o powołaniu komisji śledczej w sprawie Orlenu, którą też komisja do spraw służb specjalnych się zajmowała. Nie pytam o sensowność powołania samej komisji śledczej, ale gołym okiem widać, że Sejm prawdopodobnie zakończy działalność w ciągu paru miesięcy. Czy warto w takim razie powoływać komisję, która nie dokończy prac, bo nie będzie miała czasu?

Zbigniew Wassermann: Ale zabezpieczy materiał, który można nazwać materiałem dowodowym. Czas leczy rany, także w sprawach karnych. Jeśli coś się bardzo długo odkłada, to pamięć zawodzi, giną dokumenty, to kwestia odtworzenia stanu faktycznego, to budzi trudności. Ta sprawa jest niezwykle ważna. To jest oczywiste, że należy powołać komisję. Jeżeli mamy do czynienia z podejrzeniami złego funkcjonowania władzy, to tylko komisja sejmowa może to skontrolować.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.