"Myślę, że pięciu lub sześciu zawodników wejdzie do czołowej trzydziestki. Zakładam, że Kamil Stoch czy Maciek Kot będą mieli nawet szansę walki o podium" - mówi przed konkursem Pucharu Świata w Wiśle prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. "Wszystko jest już zapięte na ostatni guzik, nawet oświetlenie, które latem nam padło. W tej chwili posiadamy trzykrotne zabezpieczenia, więc powinno być wszystko w porządku" - dodaje z kolei naszemu reporterowi o organizacji zawodów.

Patryk Serwański: Warunki do skakania wydają się dobre. Mało wiatru, śnieg leży - więc nic, tylko zaczynać.

Apoloniusz Tajner: W tej chwili jest temperatura plus 1 stopni C. Myślę, że w trakcie konkursu będzie to 0, albo minus 1. Wiatru nie ma żadnego. Jak obserwuję dymy z kominów, to one prościutko idą do góry. Zapowiada się więc bardzo obiektywny konkurs, bez zmian belek startowych i z minimalnymi dodatkami, czy minusami punktowymi z tytułu ruchów powietrza, które będą rejestrowane. W takiej sytuacji zakładam, że nasi zawodnicy będą się liczyć. Kamil Stoch czy Maciek Kot to są skoczkowie, którzy startując w równych warunkach, w równej rywalizacji mają szansę nawet na podium.

A zanim jeszcze powiemy o aspekcie sportowym. Organizacyjnie - to jest debiut Wisły, wspaniałe wydarzenie dla wszystkich mieszkańców miasta, ale jak jest tutaj pod tym względem? Wszystko zapięte na ostatni guzik, gotowe na piątkę?

Wszystko jest już zapięte na ostatni guzik, nawet oświetlenie, które latem nam padło. W tej chwili posiadamy trzykrotne zabezpieczenia, więc powinno być wszystko w porządku. Puchar Świata niesie ze sobą pewne zwiększone wymogi organizacyjne, ale wszystkie ostatnie problemy już wczoraj zostały rozwiązane i właściwie skocznia jest gotowa do przeprowadzenia imprezy.

Startuje dziewięciu Polaków, a od Engelbergu mamy co najmniej czterech w finałowej serii, więc jaki jest cel sportowy na ten konkurs? Wydaje się, że u siebie powinniśmy troszeczkę lepiej wypaść niż za granicą. Czyli 5-6 skoczków w finałowej serii to byłoby coś, co by pana zadowoliło?


Tak. Dziewięciu Polaków mamy w konkursie głównym. Myślę, że pięciu lub sześciu zawodników wejdzie do czołowej trzydziestki. Zakładam, że Kamil Stoch czy Maciek Kot będą mieli szansę walki nawet o podium.

A co jest takiego wyjątkowego w skoczni w Wiśle? Co powoduje, że ta skocznia może nam pomagać - to że mamy ten handicap związany chociażby z treningami?

Jest pewna specyfika tej skoczni, tzn. ten przeciwstok. Zawodnik, który leci wzdłuż zeskoku ma wrażenie jakby leciał na ten przeciwstok. Z tym też trzeba się oswoić. Tych kilkanaście skoków trzeba oddać, żeby tą specyfikę opanować. Z tego powodu wydaje mi się, że nasi zawodnicy będą mieli pewne fory.

Mówi się o tej skoczni jak o małym Innsbrucku, a też mówi się o tym, żeby Puchar Świata zawitał do Warszawy na Stadion Narodowy. Walter Hofer jest zainteresowany tym pomysłem. Jak wygląda kwestia przyszłości tego projektu?

Sama idea organizacji Pucharu Świata w październiku 2013 roku w Warszawie na Stadionie Narodowym rozwija się. W tej chwili trwa wrysowywanie i projektowanie tej skoczni na ten stadion. Miałaby to być skocznia o parametrach HS 90 metrów. Ona już jest wrysowana w stadion, natomiast formalny projekt właśnie się tworzy.

A jeśli chodzi o polsko-czeski projekt Turnieju Trzech Skoczni? Pojawiały się już informacje, że macie się dzisiaj z Czechami spotkać porozmawiać. Czesi są w ogóle zainteresowani żeby wziąć udział w tym projekcie?

Tak. My już od jakiegoś czasu rozmawiamy na ten temat, a żeby zorganizować wspólnie Turniej Trzech Skoczni czy polsko- czeskie tournée w skokach narciarskich w skład, którego wchodziłyby dwa konkursy w Harrachovie, jeden konkurs w Wiśle i dwa konkursy w Zakopanem. I za godzinę odbędziemy spotkanie z władzami Czeskiego Związku Narciarskiego. Tutaj pewne ustalenia zapadną, po których już tylko pozostanie przenieść je na papier, spisać umowę i ją podpisać.