"Wszystko zależy od wniosku, który wpłynie do sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Musi on odpowiadać wymogom aktu oskarżenia i jeżeli zarzuty będą takie, jak podawały media, to jest bardzo realne, że Sejm postawi prezesa NBP w stan oskarżenia" – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, pytany o to, czy możliwe jest, że prezes NBP Adam Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu.

"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że Trybunał Stanu został zabetonowany przez prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską, która jest - z racji pełnionej funkcji - przewodniczącą TS. Zmiany w regulaminie powodują de facto, że przewodnicząca Trybunału może w znacznym stopniu wpływać na to, czy będzie powoływany Trybunał, czy będzie funkcjonował. 

Czy zmiany w regulaminie mogą w jakiś sposób sparaliżować TS? - pytał prowadzący rozmowę Piotr Salak. 

"Sparaliżować nie sparaliżują, ale prezes Manowska może ręcznie wyznaczać składy, jeśli skład w pierwszej instancji będzie dla prezesa NBP niekorzystny, to w drugiej instancji może być korzystny. A pamiętajmy, że postępowanie przed Trybunałem Stanu jest dwuinstancyjne. Jednak z chwilą postawienia w stan oskarżenia i tak Adam Glapiński będzie zawieszony w pełnieniu swoich funkcji" - powiedział rozmówca RMF FM. 

Prowadzący rozmowę pytał także o zarzuty ze strony PiS, że stawianie przed Trybunałem Stanu szefa banku centralnego, to wpływanie na jego niezależność. 

"Odpowiedzialność konstytucyjna została po to stworzona, żeby osoby, które zajmują najważniejsze stanowiska w państwie, mogły być postawione w stan oskarżenia i mogły odpowiadać przed - w miarę niezależnym - sądem. Stąd - jeżeli wniosek będzie realny, jeżeli będzie większość w Sejmie, to Glapiński będzie musiał ponieść odpowiedzialność za swoje czyny" - dodawał.

Zdaniem prof. Chmaja, "model odpowiedzialności konstytucyjnej funkcjonuje u nas już ponad 40 lat". "Podobny model występuje w ogromnej większości państw europejskich. To nie jest nic ani odkrywczego ani oryginalnego. W każdym razie po to mamy wprowadzoną odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu, aby w sytuacji, kiedy zaistnieją określone przesłanki, stawiać określone osoby w stan oskarżenia" - tłumaczył ekspert. "Przy czym system, w którym politycy decydują o postawieniu w stan oskarżenia innego polityka, rzeczywiście u nas się do tej pory nie sprawdzał" - dodał.

Gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24 był też pytany o zmiany w regulaminie Sejmu. "Czytałem projekt zmiany regulaminu Sejmu. Jest to porządkowanie tego, co jest w przepisach, a nie tworzenie zupełnie nowych procedur. Obecna większość chce, aby nie było żadnych wątpliwości co do konstytucyjności procedury postępowania w sprawie powołania rządu" - mówił prof. Chmaj. 

A skąd taka nieścisłość prawna w regulaminie? - pytał prowadzący rozmowę. "Nigdy nie mieliśmy sytuacji, w której rząd jest powoływany w trzeciej, ostatecznej konstytucyjnej procedurze. Zawsze kończyło się na procedurze pierwszej. Tutaj po wygranych przez opozycję wyborach prezydent zafundował nam przedłużone trwanie dotychczasowego rządu. Desygnował na premiera Mateusza Morawieckiego. Kazał nam czekać dwa tygodnie na to, żeby Mateusz Morawiecki wskazał swoich ministrów, powołał ten nowy rząd i znowu mamy festiwal dwóch tygodni oczekiwania. Zatem jak to kiedyś mówiono: Polska nierządem stoi" - wyjaśniał gość RMF FM i Radia RMF24.

Zdaniem prof. Chmaja, to "prezydent pozwolił na rozciąganie do maksymalnych konstytucyjnych granic procedury powołania rządu". "Mamy teraz trzecią procedurę i ta trzecia procedura, nigdy nie stosowana, musi być dookreślona w regulaminie. Chociaż nic by się nie stało, gdyby pozostawiono dotychczasowe regulacje" - stwierdził gość Piotra Salaka.

Konstytucjonalista był również pytany, czy komisja śledcza ds. wyborów kopertowych powinna zostać podzielona na dwie odrębne komisje. "Uważam, że im mniej komisji śledczych, tym lepiej. Zbyt duża liczba takich komisji już nie będzie poważnie wyglądać. Udostępnienie samych danych plus zarządzenie drukowania pakietów kopertowych to jest zadanie dla jednej komisji" - mówił prof. Chmaj.

Opracowanie: