„W latach 90. w Polsce nie było takiego populizmu w polityce, jaki zapanował od 2008 roku i zaraził większość opozycji. Ludzi można oszukać, przynajmniej niektórych, gospodarki się nie da oszukać. Politycy albo chcą oszukać ludzi, albo wierzą, że mogą zrealizować swoje obietnice wyborcze. Ignorancja albo cynizm, nie wiem, co jest gorsze w polityce” – mówił o obietnicach wyborczych prof. Leszek Balcerowicz, ekonomista, były wicepremier, minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego w Porannej rozmowie w RMF FM.

"Pieniądze są i będą. Stać nas na realizację obietnic wyborczych" -  twierdzą autorzy listu Polskiej Sieci Ekonomii. Co na ten temat sądzi Leszek Balcerowicz? "To błędna diagnoza. Wystarczy spojrzeć na materiały Banku Światowego. Po PiS-ie i w końcowych latach PiS-u mamy najgorszą sytuację gospodarczą, mamy rekordową inflację. List jest wyrazem ignorancji. To intelektualna, jeśli nie moralna, kompromitacja" - stwierdził gość w RMF FM.

"Płacimy rekordowo wysokie odsetki za zaciągany przez PiS dług publiczny, mamy bardzo wysoką inflację i mamy perspektywę bardzo powolnego, jeśli w ogóle, wzrostu gospodarczego" - dodał ekonomista.

Balcerowicz o obietnicach wyborczych

Podczas kampanii wyborczej Platforma Obywatelska przedstawiła "sto konkretów na sto dni", a w nich m.in.: podniesienie kwoty wolnej od podatków, podwyżki dla budżetówki, podnoszenie zasiłków i wiele innych. "Tam nie ma żadnych głębszych diagnoz poważnych problemów, o których mówiłem. Jak słyszymy od Tuska, że niczego nie zabierzemy (świadczeń socjalnych - przyp. red.), to znaczy, że nadal będziemy zabierać ludziom z ich prywatnej kieszeni (w ramach wysokich podatków - przyp. red.)" - podkreślił prof. Leszek Balcerowicz.

"Przy kontynuacji PiS-owskiej polityki gospodarczej, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest stagflacja" - dodał gość Roberta Mazurka.

Lewica obiecała tysiąc złotych dla każdego studenta, a Szymon Hołownia darmowe akademiki, czy to dobry sposób inwestowania w edukację? "Inwestować to znaczy, że się ma porządne pieniądze, które przeznacza się na porządne projekty. To nie inwestowanie tylko nieodpowiedzialne rozdawnictwo" - skomentował te propozycje Balcerowicz.

"Jednym z zadań społeczeństwa obywatelskiego jest demaskacja populizmu w polityce. Wystarczy, że ktoś obiecuje wydatki z budżetu i nie mówi skąd weźmie pieniądze - to jest populizm. Elementarne pytanie: ‘skąd weźmiesz pieniądze?’. Nikt nie powie, że je dodrukuje" - podsumował Leszek Balcerowicz w Porannej rozmowie w RMF FM.

"Zastąpienie jednego ‘Obajtka’ innym to kpina"

"Jeżeli Tusk mówi, że niczego nie zabierze, tzn. że nowa władza będzie nadal zabierać ludziom podbite przez PiS podatki. A po drugie jeżeli ktoś mówi, że niczego nie odbierze z tych podbitych przez PiS podatków, to oprócz tego, że obiecuje zachowanie podbitych wydatków, to nie mówi w jaki sposób i jakimi kosztami sfinansuje odziedziczony deficyt. W sytuacji, gdy ten rok to jest stagnacja" - mówi prof. Balcerowicz, krytykując przedwyborcze zapowiedzi opozycji, że nie skasuje żadnych programów społecznych wprowadzonych przez PiS.

Zdaniem ekonomisty cięcia powinny nastąpić, a jedno z nich powinno dotyczyć 13. i 14. emerytury. "To jest 37 mld co roku, których nie ma w dochodach budżetu. Problem polega na tym, że mamy rozdęte wydatki i trzeba ograniczać te, które nie są jakoś związane z rozwojem gospodarki. Do takich wydatków, z których trzeba zrezygnować albo co najmniej ograniczyć, żeby nie brnąć w pełzający kryzys, należą na pewno te obietnice PiS-owskie - trzynastki i czternastki" - mówił były minister finansów.

"W porządnym kraju obietnice wyborcze nie są oszustwem albo nie są obietnicami bez pokrycia. W związku z tym nie należy zbywać tych obietnic bez pokrycia hasłem, że to są przecież materiały przedwyborcze. To tak jakby legitymizować oszukiwanie ludzi przez partie polityczne. Najgorsze jest to, gdy społeczeństwo przyzwyczai się do populizmu polityków"  - dodaje Balcerowicz.

Robert Mazurek zapytał swojego gościa także o to, czy najważniejsze państwowe przedsiębiorstwa powinny zostać sprywatyzowane. "Ruch w kierunku nacjonalizacji, czyli de facto upolitycznienia gospodarki jest ruchem wstecznym, w kierunku ustroju, który wszędzie zakończył się bankructwem. Wszystkie kraje, które były obarczone dominującym sektorem państwowym, upadły gospodarczo i na dodatek musiały być dyktaturami" - powiedział Balcerowicz.

Jego zdaniem prywatyzacja nie musi oznaczać wyprzedawania rodowych sreber. "Od dawna są projekty prywatyzacji, które nie muszą oznaczać, że wchodzi zagraniczny kapitał. Można sobie wyobrazić to, że będziemy mieli akcjonariat obywatelski, że zasili się fundusze emerytalne" - przekonywał ekonomista.

Krytycznie odniósł się do zapowiedzi zastąpienia w fotelach prezesów spółek jednych nominatów partyjnych innymi, rzekomo "bardziej fachowymi".  "Mnie śmieszy, jak słyszę, z kręgów również opozycji, że zastąpimy PiS-owskiego Obajtka naszym, lepszym ‘Obajtkiem’. To jest kpina" - mówił Balcerowicz.