"Nie ma się co łudzić – ta dyskusja się na tym nie skończy. W sensie moralnym można znaleźć uzasadnienie dla tych roszczeń, natomiast żyjemy w świecie politycznym i moja obawa jest taka, że na końcu Polska ani nie będzie miała pieniędzy, ani nie będzie miała dobrych stosunków z największych swoim zachodnim sąsiadem" – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM były ambasador RP w Niemczech i USA Janusz Reiter, oceniając żądanie przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec. "Czyli będą z tego tylko polityczne straty i to w momencie, w którym potrzebni są nam sojusznicy i dobrzy partnerzy. Możemy ich krytykować, ale są nam potrzebni, bo mamy wojnę, jesteśmy w momencie, w którym decydują się losy Europy" – dodawał gość Pawła Balinowskiego.

Jak mówił, to nie jest dobry krok z polskiej strony. "Ze względu na to, że nic co osłabia dzisiaj świat zachodni, nie jest dobrym krokiem. (...) Wszystko, co dzisiaj osłabia spoistość świata zachodniego, jest niewłaściwe" - podkreślał.

Czy żądanie reparacji może być osłabianiem spójności europejskiej?

"Jeżeli prowadzi do zaostrzenia stosunków polsko-niemieckich, to nie jest to w interesie naszym, Ukrainy i nie jest to w interesie Europy" - zaznaczał.

"Niemcy część swojego budżetu wojskowego powinni inwestować w Polsce i krajach bałtyckich"

Paweł Balinowski pytał swojego gościa także o to, że o polskich żądaniach mówi się w Niemczech.

"W Niemczech się o tym mówi, szczególnie dzisiaj, ale to nie jest pierwszy dzień, kiedy się o tym mówi. Natomiast w Niemczech jest jeden efekt tego sporu, który akurat mnie nie martwi - to znaczy to, że się o tym mówi, to oznacza, że mówi się o problemie niemieckiej odpowiedzialności za to, co Niemcy zrobili tutaj w czasie II wojny światowej. Pytanie tylko jest takie - w jakim kierunku chcemy pójść po stwierdzeniu, że Niemcy powinny i poczuwają się do tej odpowiedzialności. Ja nie uważam, że niczego nie można zrobić. Tylko ja np. od dawna próbuję znaleźć poparcie dla takiego pomysłu, żeby Niemcy część swojego rosnącego budżetu wojskowego inwestowali w Polsce i krajach bałtyckich, ponieważ tutaj rozstrzyga się również ich bezpieczeństwo" - zaznaczał.

Czy w Niemczech taki pomysł ma szansę zyskać popularność?

"To, o czym ja mówię, to jest coś, co jest i politycznie dosyć trudne, bo to trzeba własnej opinii publicznej wytłumaczyć, ale też w takim sensie, że to nie pasuje do mechanizmów budżetowych. Ale to jest możliwe. Ja zamierzam zrobić wszystko, co mogę, żeby sprawdzić, czy to jest możliwe" - podkreślał.

Janusz Reiter był też pytany o słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził, że powinniśmy się domagać reparacji za wszelką cenę.

"Powinniśmy za wszelką cenę namawiać Niemców, wywierać na nich presję - jeśli to jest potrzebne - żeby odgrywały taką rolę, jaka w Europie im przypada. To jest największy, najbogatszy kraj w Europie, od jego polityki, postawy zależy wiele ważnych rzeczy. Również w dużej mierze zależy od tego przyszłość całego wschodniego obszaru w Europie, w tym zwłaszcza Ukrainy" - mówił.

Czy dobrze wypełniają taką rolę?

"Mogłyby wypełniać lepiej. Ja bym powiedział też, że być może nawet wypełniają lepiej, niż to się wydaje. Ale mogłyby wypełniać lepiej i mogliby o tym mówić w sposób taki, żeby wszyscy rozumieli, co robią i o co im naprawdę chodzi. Pod tym względem polityka niemiecka niestety dzisiaj wypada słabo" - podkreślał.

"Kapitalna szansa dla Polski"

Gość Pawła Balinowskiego zauważył też, że polityka niemiecka jest naznaczona wieloma błędami. Niemcy mylili się, ufając Rosjanom np. w kwestiach energetycznych.

"Dlatego dzisiaj politycy niemieccy są skromniejsi. A my powinniśmy ten moment skromności wykorzystać, żeby powiedzieć: nie będziemy wam codziennie wypominać tego, że się pomyliliście tak fatalnie, ale pamiętajcie o tym, my też o tym pamiętamy, a teraz zróbmy coś razem. Nigdy nie było takiej szansy jak dzisiaj na to, żeby Polska odegrała pozytywną rolę, żeby mogła wnieść własne pomysły do dyskusji europejskiej, w tym zwłaszcza w dyskusji toczącej się w Niemczech. Umiejętne wykorzystanie takiego momentu skromności, to - moim zdaniem - jest politycznie dla Polski kapitalna szansa. Tylko nasz wysiłek polityczny idzie w trochę inną stronę, która - moim zdaniem - jest mniej obiecująca" - mówił.

"Ja nie oczekuję, że polski rząd oficjalnie się wycofa (z kwestii reparacji - przyp. red.). Tylko po prostu skupmy się dzisiaj na tym, co daje szanse powodzenia i co jest w naszym i europejskim interesie. Sprawa reparacji niech pozostanie gdzieś tam w archiwach. Jeżeli Niemcy w inny sposób przekonają nas, że wyciągnęły wnioski z tych błędów, które popełniły w ostatnich 10-20 latach oraz że są świadome swojej moralnej odpowiedzialności związanej z ich rolą w czasie II wojny światowej, to będzie - moim zdaniem - dla Polski duży sukces" - dodawał.

"Niemcy to społeczeństwo o silnych tradycjach pacyfistycznych"

W internetowej części rozmowy Paweł Balinowski zapytał swego gościa skąd w Niemczech niechęć do wspierania militarnego Ukrainy. Janusz Reiter zwrócił uwagę, że Niemcy to społeczeństwo o bardzo silnych pacyfistycznych tradycjach.

"To, co dzisiaj Niemcy robią, dwa czy trzy lata temu było w ogóle niewyobrażalne. W Niemczech się toczyły ogromne dyskusje o eksporcie broni do regionów objętych kryzysem. Eksport broni do Ukrainy, kraju sąsiadującego z Rosją, to coś, co się nie mieściło w głowach, to było tabu. Niemcy przechodzą bardzo szybką lekcję i przechodzą ją nie bez błędów i wahań" - tłumaczył były ambasador RP w Berlinie. 

Polska powinna więc - jak dodał - bardzo umiejętnie zachęcać swego zachodniego sąsiada do kontynuowania tej drogi. "Powinniśmy ich dobre odruchy wzmacniać, a te odruchy gorsze osłabiać" - zaznaczył Reiter. 

Dlaczego część polityków niemieckiej SDP jest niechętna pomocy militarnej dla Ukrainy? 

Były ambasador RP w Berlinie zwrócił uwagę, że za wspieraniem militarnym Kijowa opowiada się większość polityków rządzącej SDP. "Natomiast jest oczywiście część tej partii, która ma z tym problemy, dlatego że im się świat wywrócił w momencie, kiedy Rosja napadła na Ukrainę - świat, w którym oni budowali sobie jakieś iluzje europejskiego porządku pokojowego od Lizbony do Władywostoku. Oni być może potrzebują trochę czasu na to, żeby sobie obraz tego świata na nowo ułożyć" - powiedział Reiter.

Według niego, kanclerz Olaf Scholz zdaje sobie sprawę z tego problemu i stara się nie dopuścić do rozłamu w SDP. 

"Polska odgrywa bardzo ważną rolę w związku z wojną w Ukrainie, choć jej nie wykorzystuje"

Były ambasador RP w Berlinie ocenił przy tym, iż Polska odgrywa obecnie bardzo ważną rolę jeśli chodzi o organizowanie zachodniej pomocy dla Ukrainy, ale politycznie jej nie wykorzystuje. "Polska powinna tę rolę wykorzystać, żeby wywierać presję na inne państwa, ale to wymaga dialogu z tymi państwami i uznania, że ona są naszymi partnerami, a nie wrogami" - zaznaczył Reiter.

Wyraził obawę, że po zakończeniu wojny nasz kraj nie otrzyma należnej mu premii politycznej, ponieważ inne kraje będą bardziej aktywne. "Proszę też pamiętać, że Ukraina potrzebuje sojuszników, którzy mogą jej pomóc też w innych krajach. Im bardziej Polska będzie Ukrainie mogła pomóc w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, tym większą będzie miała wartość dla Ukrainy jako sojusznik" - przekonywał b. dyplomata.

"Polska już nie jest państwem 'między Rosją a Niemcami'"

Paweł Balinowski zapytał też byłego ambasadora RP w Berlinie o nieprzychylne wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Niemiec. 

Janusz Reiter zwrócił uwagę, że położenie geopolityczne Polski zmieniło się po wejściu do UE i NATO - nie jest już państwem "pomiędzy Rosją a Niemcami". "Jeżeli ktoś dzisiaj opisuje nasze położenie w tych kategoriach, jak w czasach zaborów, to ja tego nie rozumiem. Jednym z naszych największych narodowych sukcesów jest to, że z tej fatalnej sytuacji geopolitycznej, która była uważana za nasze przekleństwo, myśmy wyszli i należy to wykorzystać" - podkreślał Reiter. 

Opracowanie: