W przyszłym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe – przewiduje w Popołudniowej rozmowie w RMF FM ekonomista, były członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Marian Noga. Jak dodawał, RPP zdaje sobie sprawę z tego, ze jej decyzje zaczynają działać po 18, 20 lub 24 miesiącach. „Po drugie – Bank Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych podniósł stopy procentowe” – mówił.

Dlaczego z powodu decyzji amerykańskich my musimy podnosić stopy procentowe?

"Dlatego, że złoty się osłabia do dolara, a ponieważ my kupujemy podstawowe surowce do produkcji w Polsce i jako podstawowe czynniki produkcji - ropa, gaz, jeszcze węgiel, (...) w związku z tym sprowadzalibyśmy inflację z zagranicy" - podkreślał ekspert.

Jak dodawał gość Marka Tejchmana, jeśli stopy nie byłyby podnoszone, wówczas inflacja rosłaby jeszcze szybciej.

"Nie podnosimy, w związku z tym złoty się osłabia, droższe są te wymienione przeze mnie czynniki produkcji. To prowadzi do tego, że te towary będą droższe w Polsce, a ponieważ i ropa, i gaz, i węgiel służą produkcji energii elektrycznej, a energia elektryczna jest potrzebna do wytworzenia wszystkiego, to ceny wszystkich towarów wzrosną ponad miarę, ponad wszelkie przewidywania i prognozy" - zaznaczał.

Kiedy inflacja zacznie hamować?

"Dopiero w II kwartale 2023 r. Przy czym chciałbym zwrócić uwagę, że jeżeli inflacja wyhamuje, to nie znaczy, że ja powiedziałem, że wyhamują ceny. Wzrost cen będzie, tylko wolniejszy" - dodawał prof. Noga. 

Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM przekonywał też, że Polska gospodarka i waluta bardzo by skorzystały, gdybyśmy uzyskali dostęp do pieniędzy z KPO.

"Gdybyśmy mieli środki z KPO, (...) to tam, powiedzmy połowa jest zupełnie gratisowa, a połowa jako pożyczka, ale na poniżej 1 proc. To jeżeli mamy taki rząd, który woli pożyczać po 8,5 proc., a nie chce pożyczać po 1 proc., to już nie jest sprawa do mnie, jako do ekonomisty" - mówił.

Zaznaczał, że gdybyśmy mieli pieniądze z KPO, to złoty byłby silniejszy, a inflacja niższa.

"Według analityków NBP inflacja w styczniu wyniesie prawie 19 proc. Potem zacznie spadać"

W internetowej części rozmowy Marek Tejchman pytał, czy zdaniem prof. Nogi rząd utrzyma w przyszłym roku m.in. tarcze antyinflacyjne. "Ja, mówiąc o inflacji, korzystam z opracowań Narodowego Banku Polskiego. To są jak najbardziej oficjalne opracowania, tzw. raporty o inflacji. Myślę, że w ciągu 10 dni będziemy mieć kolejny raport o inflacji, tzw. listopadową projekcję inflacji i produktu krajowego brutto na najbliższe dwa lata. Ta lipcowa projekcja zakładała, że tarcz w następnym roku nie będzie już" - powiedział ekonomista.

Jak dodał, analitycy NBP określili ponadto poziom inflacji na styczeń przyszłego roku na prawie 19 proc. "Potem się będzie lekko obniżać. U nich było to w ten sposób, że gdzieś w okolicach III kwartału ta inflacja powinna zejść poniżej 10 procent" - mówił prof. Noga.

"Polska już dawno powinna być w strefie euro"

Ekonomista wyraził też pogląd, że złoty - narodowa waluta polska - jest dla naszego kraju obciążeniem. "Ja o wprowadzeniu Polski do strefy euro mówiłem już stukrotnie albo więcej. Uważam, że już dawno powinniśmy być w strefie euro" - przekonywał ekonomista.

Zwrócił uwagę, że obecność w eurolandzie wiąże się z możliwością korzystania z bardzo tanich instrumentów finansowych. Jak tłumaczył, w Polsce działa około 40 banków (30 kilka średnich i dużych plus 550 banków spółdzielczych działających w ramach kilku konsorcjów). "Gdybyśmy byli w strefie euro, mielibyśmy 2 tysiące banków (...) w związku z tym te 400 instrumentów finansowych, które są na rynku, byłyby tańsze i każde gospodarstwo domowe nie miałoby problemów z kredytami (...) Gdybyśmy byli w strefie euro, kredyty byłyby trzy, cztery, albo nawet pięć razy niższe" - wskazał prof. Noga.

Czy Polsce grozi niewypłacalność?

W Popołudniowej rozmowie padło też pytanie o niedawne wstrzymanie przez Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedaży obligacji, z których środki miały zasilić Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. Prof. Noga uspakajał, iż nie oznacza to, że Polsce może grozić niewypłacalność.  "Chcę przypomnieć drugą fazę światowego kryzysu, który już przeżyliśmy (...) Druga faza pojawiła się w Grecji, to był sierpień 2011 roku (...) Grecy chcieli sprzedać obligacje swoje i dawali 33 procent i nie było chętnych. Między 9 a 33 procent jeszcze jest duża przestrzeń (...) Nie jest to dobrze, że musiano odwołać sprzedaż obligacji, ale jeszcze to nie jest żaden dramat" - ocenił prof. Noga.

"Mogę powiedzieć za prof. Grabowskim - nie w takim NBP i nie w takiej RPP pracowałem"

Prof. Noga, który zasiadał w Radzie Polityki Pieniężnej w latach 2004-2010, ocenił, ze obecna sytuacja w RPP jest zupełnie inna, niż kilkanaście lat temu. "W pierwszym dniu dostałem identyfikator, jak wy to mówicie, ID. Przepustka wszędzie działała, nawet do gabinetu prezesa" - wspominał ekonomista.

Jako "pełen dramat" określił obecną sytuację w NBP. "Ja może powtórzę, co mówił pan dr (Bogusław) Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej pierwszej kadencji, że on nie w takim banku centralnym pracował i nie w takiej radzie. naprawdę, to nie plagiat, ale muszę to powtórzyć: nie pracowałem w takim banku i w takiej Radzie" - zaznaczył prof. Noga.

Opracowanie: