"Jestem zagrożeniem wyłącznie dla tych, którzy będą startowali w najbliższych wyborach. To jest zagrożenie wyborcze, bo jestem przekonany, że odbierzemy bardzo dużą część wyborców Prawu i Sprawiedliwości oraz innym partiom, które oderwały się od rzeczywistości, zapomniały o ludziach" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Michał Kołodziejczak.

Lider AGROunii w Senacie na komisji ds. Pegasusa przekazał, że Paweł Kukiz poinformował go, że temat AGROunii i Michała Kołodziejczaka poruszany jest na komisji ds. służb. Paweł Kukiz zaprzeczył, że taka sytuacja miała miejsce. W Popołudniowej rozmowie w RMF FM Kołodziejczak komentując stanowisko Kukiza stwierdził, że "niestabilność emocjonalna i słaba pamięć to nie są dobre cechy, jeżeli chodzi o polityka". Prawda jest taka, że on informacje poufne wykorzystuje do własnych działań politycznych i to jest karygodne. Proszę zwrócić uwagę, poseł, członek komisji ds. służb specjalnych wynosi poufną wiedzę na zewnątrz. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca - stwierdził Kołodziejczak.

Dopytywany czy to nie jest tak, że pokłócił się po prostu z Paweł Kukizem, odpowiedział: Ja się z nikim nie pokłóciłem.

Na uwagę, że swoimi wypowiedziami o Pawle Kukizie pogrzebał szansę na stworzenie komisji śledczej ds. inwigilacji w Sejmie, stwierdził: Dlaczego nie powstanie (komisja - przyp. RMF FM)? Proszę mnie o to nie obarczać, że mówiąc prawdę przekreśliłem stworzenie komisji. To jest chamstwo ze strony Pawła Kukiza i coś niedopuszczalnego. Nie będę na to pozwalał.

"Jeśli dobrze popracujemy, to przekroczymy nawet 10 proc. w wyborach"

Nie podoba nam się, że posłowie traktują siebie samych, jak święte krowy - tak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Michał Kołodziejczak skrytykował Polski Ład. Uważa, że wprowadzanie reformy miało dwa etapy. Pierwszy element był wprowadzony kilka miesięcy temu. I dał posłom, senatorom, ministrom, premierowi, prezydentowi horrendalne podwyżki - powiedział. Wyjaśnił, że drugi etap Polskiego Ładu to ten, który na początku roku uderzył w dużą część obywateli. Jesteśmy przeciwni, by naprędce wprowadzać niektóre zmiany, które nie są dopracowane. I nie można dzisiaj mówić, że Polski Ład jest dobrym programem - dodał Kołodziejczak.

Lider AGROunii został także zapytany o wybory parlamentarne. Nasz gość przyznał, że na razie nie wyobraża sobie współpracy z innymi ugrupowaniami politycznymi. Nie myślimy o współpracy z Konfederacją. Budujemy swój odrębny ruch - powiedział Michał Kołodziejczak. Dodał także, że widzi na polskiej scenie politycznej "dużo głosów do zgarnięcia". Jeżeli dobrze popracujemy, to na pewno przekroczymy 10 proc., a może i więcej - zapowiedział szef AGROunii.

TREŚĆ ROZMOWY MARKA TEJCHMANA Z MICHAŁEM KOŁODZIEJCZAKIEM


Marek Tejchman: Panie prezesie, muszę przyznać, że zawsze chciałem powiedzieć szkoda, że państwo tego nie widzą, dlatego że ci, którzy słuchają nas w radiu, a nie rmf24.pl i w mediach społecznościowych, nie widzą tego, że Michał Kołodziejczak jest otoczony tłumem ludzi. Gdzie pan jest?

Michał Kołodziejczak, lider AGROunii: Jestem w Broniszowie w województwie świętokrzyskim. Jesteśmy tutaj na spotkaniu. Tak budujemy nasze struktury, tak dajemy się poznać, tak rozmawiamy z ludźmi.

I słuchają was pewnie w tym momencie. Pan uważa, że był inwigilowany za pomocą programu Pegasus. Proszę powiedzieć, jak pan sądzi, ile tak naprawdę tych ataków było? Dlatego że my dzisiaj komentujemy informacje, które zostały przekazane przez służby cybernetyczne Najwyższej Izby Kontroli - 500 inwigilowanych urządzeń, 6 tys. ataków na urządzenia należące do pracowników NIK-u. Jak pan sądzi, ile razy pan był inwigilowany?

Ja mam potwierdzenie sześciu ataków na mój telefon. Sześć włamań plus trzy razy wyciek wszystkich danych, czyli ukradzenie wszystkich informacji, które tam były.

Myśli pan, że tych ataków było więcej?

Jestem w stanie się domyślać, że mogło być ich więcej, bo tak naprawdę nie jesteśmy dzisiaj w stanie dokładnie tego sprawdzić. Wiem, że one mogły dotyczyć nie tylko mnie, ale również moich najbliższych współpracowników, bo chodziło jednak wtedy o to, żeby jak najszybciej ukręcić łeb organizacji, która powstawała na polskiej wsi, polskiej prowincji, czyli tam, gdzie Prawo i Sprawiedliwość miało duże poparcie.

Czy jest pan zagrożeniem dla bezpieczeństwa Rzeczpospolitej?

Jestem zagrożeniem wyłącznie dla tych, którzy będą startowali w najbliższych wyborach. To jest zagrożenie wyborcze, bo jestem przekonany, że odbierzemy bardzo dużą część wyborców Prawu i Sprawiedliwości oraz innym partiom, które oderwały się od rzeczywistości, zapomniały o ludziach i latają teraz w jakiejś bańce po kosmosie, który trzeba dzisiaj nazwać Sejmem.

A co na pana dzisiaj mają? Jak pan sądzi?

Nic.

Może inaczej ubiorę to pytanie. Czego o Michale Kołodziejczaku dowiedzą się pewnego dnia widzowie TVP?

Tego, że możemy odebrać PiS-owi kilkadziesiąt procent poparcia, które dzisiaj do nich trafia. Ja mówię z tej całości kilkadziesiąt procent. Żadnych rewelacji, nic innego nie usłyszą. W TVP też za bardzo o nas nie chcą mówić. Ja dzisiaj też powiem, że my jesteśmy w momencie, kiedy piszemy pozew przeciwko Telewizji Publicznej, bo rozprzestrzenia na nasz temat nieprawdziwe informacje. Na to nie będziemy pozwalać.

Jakie?

Chociażby poddają pod głęboką wątpliwość i mówią, że Pegasus w moim telefonie to coś nieprawdziwego, nie mogło się to wydarzyć i że my kłamiemy, nam się wydaje.

Jeszcze raz się spytam: jaki materiał według pana może się ukazać na wasz temat, na pana temat w tych mediach, które bywają krytyczne wobec przeciwników władzy?

Że AGROunia to duża siła na polskiej wsi, polskiej prowincji, w Polsce poza dużym miastem. Mogą też w Telewizji Publicznej powiedzieć, że....


Nie no, nie będą mówili, że jesteście dużą siłą. Będą mówili o związkach z Rosją prawdopodobnie. Będą mówili, że chcecie dojść do porozumienia z Rosjanami teraz.

Pewnie prezes Banaś w NIK-u też ma związki z Rosją, jest agentem. Oni będą ze wszystkich robić agentów, bo w Polsce tak się przyjęło, że każdy, kto zagraża obecnemu układowi władzy, staje się agentem albo rosyjskim, albo niemieckim. Już jeden z byłych ministrów rolnictwa mówił o mnie, że jestem związany z Niemcami, teraz z Rosją, albo z kimś innym. To jest po prostu stary jakiś myk, który używany jest za każdym razem.

Ale sam pan wspominał o tym, że kiedy szliście na spotkania z Ministerstwem Rolnictwa, to później usłyszeliście, że wiedzą kto ma ile kredytów. Czy myśli pan, że tego typu rzeczy będą wyciągane?

Oczywiście, że oni mogą wyciągać, tylko co to są za kompromitujące informacje, że ktoś ma kredyt albo dostał dofinansowanie z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Oni po prostu robią wszystko, żeby pokazać, że o ludziach wiedzą dużo, żeby ludzie się bali. Ja tego boję się najbardziej, że mogą kogoś wystraszyć. Przecież jest wielu ludzi, którzy mówią, że chcieliby nas wspierać, działać z nami, ale boją się tego, co rządzący mogą robić później - nasyłać jakieś kontrole, robić problemy, robić coś, co będzie utrudniało normalne życie czy pracę.

Paweł Kukiz powiedział, że to, co pan powiedział o tym, że dostał od niego informację, iż mają interesować się panem służby, to kłamstwo.

Niestabilność emocjonalna i słaba pamięć to nie jest dobra cecha, jeżeli chodzi o polityka. Prawda jest taka, że wykorzystywał on informacje, które uzyskiwał jako poufne do własnych działań politycznych. To jest karygodne. Proszę zwrócić uwagę, poseł i członek komisji ds. służb specjalnych, wynosi poufną wiedzę na zewnątrz. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca.

A po co spotykaliście się z Pawłem Kukizem?

Rozmawialiśmy o nadchodzących wyborach.

Chcieliście współpracować?

Rozmawialiśmy o potencjalnej współpracy.

To nie jest tak, że dwóch trybunów ludowy się pokłóciło teraz i walczą teraz o to, który jest bardzie ludowy?

Z nikim się nie pokłóciłem. Czy jestem dobrym trybunem ludowy? Nie mnie to oceniać. Po prostu dobrze czuje między ludźmi. Myślę, że mówimy podobnym językiem, tak jak chociażby na tym spotkaniu, na którym jestem. Jest ponad 200 osób, rozmawiamy już dwie godziny. Przecież nikt nie może mieć monopolu na bycie trybunem albo po prostu kimś. Tak samo jak nikt nie może mieć monopolu na bycie przewodniczącym komisji ds. Pegasusa.

Ale wie pan, że mówiąc to, co pan powiedział na temat słów Pawła Kukiza, de facto pogrzebał pan szanse na to, żeby ta komisja powstała. Bo ona nie powstanie bez głosów Pawła Kukiza, posła Sachajki. Jeżeli Paweł Kukiz nie będzie jej przewodniczącym, to też prawdopodobnie nie powstanie. A to oznacza, że nie będzie komisji sejmowej, która w przeciwieństwie do tej senackiej, miałaby uprawnienia prokuratorskie, czyli mogłaby przesłuchiwać ludzi, senacka może z nimi rozmawiać, sejmowa może ich przesłuchiwać. Teraz nie powstanie.

Dlaczego nie powstanie? Proszę mnie nie obarczać, że mówieniem prawdy rozwaliłem powstanie komisji. To jest w ogóle chamstwo ze strony Pawła Kukiza i coś niedopuszczalnego. Nie będę na to pozwalał. Dzisiaj Paweł Kukiz chciałby kreować się na zbawcę narodu, kiedy widzi, że przyczepił się do Jarosława Kaczyńskiego jak rzep do psiego ogona. Ja mówię jasno - spójrzmy na innych, wybierzmy tych, którzy też mają na pieńku z wszystkimi innymi. Wysuwam propozycję: Jarosław Gowin na przewodniczącego takiej komisji, dlaczego nie? Czy Paweł Kukiz daje sobie monopol na to wszystko? To on chce komisję czy chce być przewodniczącym komisji? Bo to są dwie różne rzeczy.

Paweł Kukiz, mówi o tym, że chce też zbadać inwigilację za czasów Platformy Obywatelskiej.

Jestem też za tym. Zbadać jak najlepiej za czasów Platformy i PSL-u. Ja też chcę wiedzieć, co wtedy się działo. I czy ktoś inny tego nie może zrobić? Przecież Paweł Kukiz może też tworzyć taką komisję. Też nie będę mówił, kto to ma być. Nie jestem posłem. To dzisiaj rola parlamentu, żeby taką komisję powołać. I każdemu powinno na tym zależeć. Uważam, że jest PiS-ie duża grupa posłów, którzy poprą powstanie tej komisji, ale nie damy się zaszantażować grupie trzech osób, które nie potrafiły przez dwie kadencje utrzymać swojej partii politycznej.