"To była demonstracja, która miała pokazać, że jeżeli ktoś jest przeciwny reżimowi, nie może czuć się bezpiecznie. Nawet, kiedy podróżuje między europejskimi miastami może go dosięgnąć ręka Łukaszenki" – skomentował w Popołudniowe rozmowie w RMF FM Adam Eberhardt. Samolot relacji Ateny-Wilno linii Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku w niedzielę z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Po wylądowaniu służby zatrzymały kilka osób, w tym Ramana Pratasiewicza – białoruskiego opozycjonistę. Jak dodał gość Marcina Zaborskiego, Łukaszenka od dawna terroryzuje swoje społeczeństwo.

Dokonał rzeczy, która jest bezprecedensowa. Pomimo tego, że od wielu miesięcy obserwujemy dokręcanie śruby, przekroczył kolejną granicę - mówił Adam Eberhardt, pytany o zachowanie Aleksandra Łukaszenki, w kontekście wczorajszego awaryjnego lądowania samolotu w Mińsku.

Prezydent Łukaszenka - o ile można go nazwać prezydentem - od dawna terroryzuje swoje społeczeństwo. To jak traktuje przypadkowych obywateli, nawet tych, którzy w żaden sposób nie są groźni dla reżimu. To jest strategia, w której intencji jest zastraszenie społeczeństwa - dodał dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

"Unijne sankcje wobec reżimu białoruskiego są symboliczne"

Adam Eberhardt zauważa, że Łukaszenka swoimi ostatnimi działaniami - zwłaszcza wobec mediów - chce uniemożliwić ponowne wzmożenie aktywności obywatelskiej. Dodaje też, że unijne sankcje wobec reżimu białoruskiego są symboliczne. Na liście osób, które nie może wjechać do Unii Europejskiej jest 88 osób. Moim zdaniem powinno być na takiej liście kilka tysięcy osób: milicjantów, czy sędziów, którzy swoimi decyzjami przyczyniają się do wzmożenia terroru - przekonuje Adam Eberhardt.

Myślę, że w czasie tego szczytu jakieś działania będą musiały być podjęte. To co się wydarzyło wczoraj z porwaniem samolotu i porwanie Protasiewicza jest niezwykle jaskrawym przykładem łamania prawa i to wywołało oburzenie opinii publicznej w krajach Unii, a sankcje są odbiciem nastrojów - skomentował gość Marcina Zaborskiego. Pytany o to, jakich ustaleń spodziewa się po spotkaniu unijnych liderów w Brukseli odpowiedział, że ograniczeń, jeżeli chodzi o transport lotniczy. Co i tak się zaboli Łukaszenki. Żyjemy w czasach covidu i nie takie straty lotnictwo notuje - dodał.

Adam Eberhardt: To była współpraca wywiadów Rosji i Białorusi

Obecność obywateli rosyjskich wczoraj w samolocie wskazuje wyraźnie, że to była wspólna operacja białoruskiego KGB i rosyjskich służb - powiedział w Popołudniowej Rozmowie w RMF FM dr Adam Eberhardt. Jak zauważył dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, to nie pierwszy taki przypadek w ostatnim czasie, co  wskazuje na silną współpracę w tym zakresie obu krajów.

Kilka tygodni temu na ulicach Moskwy zostało porwanych dwóch opozycjonistów białoruskich i przekazano ich władzom w Mińsku. Ta współpraca funkcjonuje, ponieważ Rosja uznała, że zmiany na Białorusi stanowią zagrożenie dla jej interesów. Białoruskie społeczeństwo, które by obalało Łukaszenkę, stanie się bardziej podmiotowe. Wówczas w sposób naturalny Białoruś będzie bardziej dążyła na zachód. Pomimo wszelkich dąsów między tymi krajami, Łukaszenka może liczyć na bezwarunkowe poparcie Kremla gdy chodzi o dokręcanie śruby po to, by spacyfikować społeczeństwo białoruskie - dodał.

"Czynnik społeczny może spowodować zmianę na Białorusi. Równoważy to jednak Rosja"

Problem reżimów autorytarnych jest taki, że one na pierwszy rzut oka wydają się stabilne. Natomiast one wszystkie w swojej naturze są niestabilne, one są podatne na różne wstrząsy, a przez to, że te reżimy nie pozwalają ludziom manifestować swoich emocji, to te zmiany zachodzą w sposób niezauważalny. Mało kto spodziewał się takich protestów na Białorusi jak w sierpniu zeszłego roku  - wskazał w RMF FM dr Adam Eberhardt.  Nie wiem ile to będzie trwało (...) Ten czynnik społeczny jest głównym elementem o charakterze nieprzewidywalnym, który może generować zmianę. Ale pamiętajmy, że tu dochodzi czynnik równoważący w postaci Federacji Rosyjskiej - zaznaczył.


Przeczytaj całą rozmowę:

Marcin Zaborski, RMF FM: Akt terroru rządowego albo państwowego, to właśnie zrobił Aleksander Łukaszenka? To właśnie tak by pan opisał, to przymusowe lądowanie samolotu w Mińsku?

Adam Eberhardt: Różnie się to nazywa. Mówi się o piractwie państwowym, ale to jest domena publicystyki. Natomiast dokonał rzeczy, która jest bezprecedensowa i pomimo tego, że od wielu miesięcy obserwujemy dokręcanie śruby, to przekroczył kolejną granicę.

To i publicystyka, i polityka, bo np. premier mówi, że doszło do aktu rządowego terroryzmu ze strony Białorusi. Ktoś, kto dokonuje aktu terroru, jest terrorystą. Łukaszenka jest terrorystą?

Prezydent Łukaszenka, ile w ogóle można go nazywać prezydentem od dawna terroryzuje własne społeczeństwo. To, co obserwujemy obecnie na Białorusi w postaci represji wobec tak naprawdę kompletnie niemal przypadkowych osób, które w żaden wielki sposób nie stanowiły zagrożenia dla reżimu, to jest to rzeczywiście coś, czego w Europie nie obserwowaliśmy od dawna. Ja rozumiem, że to jest pewna strategia, której intencją ze strony Łukaszenki jest po prostu zastraszyć społeczeństwo.

Pytanie co się tak naprawdę stało, co było celem? Bo mamy samolot lecący z Aten do Wilna. Białorusini twierdzą, że na jego pokładzie jest ładunek wybuchowy, zmuszają maszyny do lądowania w Mińsku i tam na miejscu aresztują dziennikarza, blogera, aktywistę Ramana Protasiewicza. Tak groźną osobą z punktu widzenia reżimu białoruskiego jest Protasiewicz, że to wszystko trzeba było w ten sposób przeprowadzić?

Nie, to była demonstracja, która miała pokazać, że jeżeli ktoś się z przeciwnikiem reżimu, to nie może czuć bezpiecznie. To nawet podróżując pomiędzy poszczególnymi miastami Unii Europejskiej, może go dosięgnąć ręka Łukaszenki. Natomiast rzeczywiście Protasiewicz jako współtwórca kanału na Telegramie Nexta, zrobił rzeczy, których Łukaszenka mu nie wybaczył. Tak naprawdę przez wiele miesięcy mobilizował, koordynował protesty. Kanał NEXTA w szczycie swojej popularności obserwowany był przez 2 miliony Białorusinów z pośród 10 milionów ludności tego kraju. To było główne narzędzie, tak naprawdę ruchu protestu, które obserwowaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy.

Żeby zatrzymać tego dziennikarza, tego blogera, tego aktywistę, Łukaszenka kolejny raz już zresztą w ostatnich miesiącach przekracza czerwoną linię. Pytanie dlaczego? Dlatego że chciał, dlatego że mógł, czy dlatego że musiał?

Myślę, że to jest po pierwsze zemsta. Zemsta na ludziach, którzy rzucili mu wyzwanie, ale to jest ten cały mechanizm, który stoi za dzisiejszymi działaniami reżimu. One się przejawiają w bardzo różny sposób. To znaczy po pierwsze mamy brutalną rozprawę z mediami. Kilka dni temu zlikwidowano największy i najpopularniejszy niezależny portal informacyjny, nękany jest Polski Biełsat. Dzisiaj Łukaszenka podpisał kolejne ustawy, które mają jeszcze bardziej dokręcić śruby, które tak naprawdę pozwalają prokuraturze na blokowanie każdej aktywności internetowej. Zakazują dziennikarzom informowania o wiecach i demonstracjach, które są nielegalne z punktu widzenia białoruskiego prawa. Te wszystkie działania mają tak naprawdę doprowadzić i uniemożliwić ponowne wzmożenie aktywności obywatelskiej.

Pytanie co będzie reakcją na to wszystko, pytanie jak Europa potraktuje kogoś, kogo nazywa de facto terrorystą? Wcześniej Europa zarzuciła Łukaszence, że sfałszował wybory prezydenckie. Ma pan poczucie, że spotkały go dotkliwe kary, dotkliwe konsekwencje, dotkliwe sankcje?

Nie, nie mam takiego wrażenia, tak naprawdę unijne sankcje wobec Łukaszenki, wobec reżimu mają charakter symboliczny.

Ilu osób one dotyczą? Ile osób objęły sankcje po tych sfałszowanych wyborach prezydenckich?

Na liście osób, które nie mogą wjechać do Unii Europejskiej, na powiedzmy nie jest jakaś taka gigantyczna kara prawda to jest raptem 88 osób.

80 kilka osób za fałszowanie wyborów?

Uważam, że na tej liście powinno być kilka tysięcy osób. Kilka tysięcy milicjantów, sędziów, prokuratorów osób, które swoimi indywidualnymi decyzjami zwiększają terror na Białorusi. Jeżeli chodzi o firmy białoruskie, to ta lista jest także kilku firm białoruskich, które objęte są unijnymi sankcjami. To nie są do tej pory żadne działania, które mogłyby nawet nie tyle zmienić działania Łukaszenki, bo to tutaj w ogóle mało prawdopodobne, ale nawet, jeżeli myślimy o sankcjach jako pewnym sygnale Solidarności.

I teraz będzie pana zdaniem jakiś mocniejszy, wyraźniejszy sygnał? Spodziewa się pan solidarnej reakcji zachodu Europy, chociażby na to, co wydarzyło się wczoraj w Mińsku?

Myślę, że w czasie tego szczytu Rady Europejskiej, który odbywa się w Brukseli pewne działania, będą musiały być podjęte. Proszę pamiętać, że sankcje, na które zgodzić się muszą wszystkie państwa Unii Europejskiej, one pełnią troszeczkę funkcję nastrojów również społecznych w tych poszczególnych państwach. To co się wydarzyło wczoraj z porwaniem Ramana Protasiewicza, porwaniem samolotu jest takim niezwykle wyraźnym, jaskrawym przykładem łamania prawa, ale też ostentacji ze strony władz. To wywołało oburzenie opinii publicznych w państwach Europy.

Ale wiele razy słyszeliśmy oburzenie opinii publicznej w sprawie Rosji chociażby, także w sprawie Białorusi, a potem wszystko się rozmywało. Zastanawiam się, co takiego musiałaby zrobić Unia Europejska teraz, dzisiaj, żeby Aleksander Łukaszenka rzeczywiście poczuł się tym dotknięty, żeby ta kara dla niego była naprawdę surowa?

Po pierwsze spodziewam się, że będą wprowadzone pewne ograniczenia, jeżeli chodzi o transport lotniczy, jest taka dość naturalna, odpowiedź na to, co się wydarzyło. Zobaczymy, to będzie przedmiot negocjacji, albo będzie to kwestia niewpuszczania samolotów państwowego przewoźnika lotniczego białoruskiego do portów Unii Europejskiej. Właśnie taką decyzję przed chwilką podjęli Brytyjczycy. Albo będzie to w ogóle zamknięcie przestrzeni powietrznej dla nich. Być może, ale to mniej prawdopodobne ogłoszenie Białorusi jako No Fly Zone ale, tutaj się spodziewam pewnych decyzji.

Czyli te decyzje, o których pan mówi, one nie dotkną Łukaszenki?

Zabolą w tym sensie, że rzecz jasna brak wpływów do przewoźnika lotniczego boli, ale żyjemy w czasach pandemii, gdzie nie takie straty kompanie lotnicze ponoszą. Też nie uprzedzajmy faktów, nawet na to się jeszcze Unia Europejska nie zdecydowała. Pytanie, co można byłoby poważniejszego? Oczywiście można byłoby wprowadzać również ograniczenia, jeżeli chodzi o tranzyt przez Białoruś drogą lądową, przewóz towarów . Tu jest jednak olbrzymi interes, oczywiście firm europejskich, które współpracują z firmami białoruskimi.