"W Polsce odnotowano największy w historii spadek skali korzystania z nielicencjonowanego oprogramowania aż o 3 pkt proc. W 2015 roku piractwo było na poziomie 48 proc."- mówi, o ogólnoświatowym raporcie na temat skali piractwa, który w piątek zostanie opublikowany, gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, mec. Bartłomiej Witucki z organizacji Business Software Alliance. Dodaje, że "nadal ta skala jest wysoka, porównując do średniej światowej, która z 43 proc. spadła do 39 proc." Pytany o średnią europejską odpowiada, że tutaj odnotowano spadek z 31 na 29 proc. "50 proc. to magiczna granica, która sytuuje Polskę w trwałym trendzie spadkowym, bo jeszcze 10 lat temu było to 58 proc. To jeden z największych spadków, jeśli chodzi o Europę, więc mamy się z czego cieszyć" - uważa mecenas. Co jest przyczyną spadku piractwa w Polsce? "Analitycy wskazują, że tzw. płaski rynek komputerów pod względem cenowym, stosunkowo długi okres użytkowania i tendencja, że składaki komputerowe odeszły do lamusa"- odpowiada gość RMF Classic.

Tomasz Skory: BSA raz na dwa lata przygotowuje ogólnoświatowy raport na temat skali piractwa, używania nielicencjonowanego oprogramowania. Raport za 2015 rok publikowany jest dziś - napięcie rośnie... Jak wypadamy?

Mec. Bartłomiej Witucki: Okazuje się, że raport przynosi bardzo dobre wieści, ponieważ w Polsce odnotowano największy w historii spadek skali korzystania z nielicencjonowanego oprogramowania - aż o 3 pkt proc.

Ale dzieje się to na wysokości ilu?

48 proc.- czyli nadal blisko połowa...

Było powyżej połowy, jest nieco poniżej połowy.

50 proc. to magiczna granica, która sytuuje Polskę w trwałym trendzie spadkowym, bo jeszcze 10 lat temu było to 58 proc. To jeden z największych spadków, jeśli chodzi o Europę, tylko w Estonii zanotowano 5 punktowy spadek. Mamy się z czego cieszyć.


A średnia światowa?

Z 43 proc. spadło do 39 proc. Jeśli chodzi o UE - 29 proc. z 31 proc. Więc tutaj nasze 48 proc. pokazuje...

Kompromitacji nie ma?

Nie ma. Pamiętam czasy, kiedy Polska była w ścisłej czołówce niechlubnej klasyfikacji najbardziej pirackich krajów.

Teraz Armenia, Bangladesz, Gruzja...

...Grecja, Bułgaria, Rumunia.

Proszę powiedzieć dlaczego to spada? Jak pan to sobie tłumaczy?

Analitycy wskazują, że tzw. płaski rynek komputerów pod względem cenowym, stosunkowo długi okres użytkowania i tendencja, że składaki komputerowe odeszły do lamusa. W tej chwili kupujemy markowy sprzęt, w którym zwykle jest preinstalowane legalne oprogramowanie, przynajmniej system operacyjny.

A i dłużej go używamy, więc nie brniemy w prowizorki, które mają być tanie i posłużyć krótko, w związku z tym mogą być pirackie?

Istotnym czynnikiem było powołanie - jeszcze przez poprzedni rząd - przy każdej komendzie wojewódzkiej Wydziału do walki z Cyberprzestępczością. Współpraca pomiędzy tymi wydziałami a wydziałami PG, czyli Przestępczości Gospodarczej coraz lepiej się układa i są tego konkretne efekty. Wymiar sprawiedliwości powoli przyzwyczaja się do myśli, że oprogramowanie może być drogie. W zeszłym roku pewien sąd w południowej Polsce zasądził obowiązek naprawienia szkody w wysokości równowartości jednego miliona dolarów.

Miliona dolarów? Za używanie "lewego softu"?

Za korzystanie ze specjalistycznego oprogramowania. Za dwa tygodnie będziemy publikować komunikat, w którym podamy przykłady kolejnych ugód. I to są już ugody na kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów czy euro, a nie kilkunastu tysięcy jak bywało w przeszłości.

Czyli wymiar sprawiedliwości podchodzi do sprawy poważnie. W badaniu dość szokujące są dane, które dotyczą nielicencjonowanego oprogramowania instalowanego w miejscach bardzo newralgicznych - mówimy np. o pracowniach architektonicznych, gdzie ten odsetek złego oprogramowania jest dość poważny, bo przekracza 20 proc. Mowa też o bankowości, o rynku ubezpieczeń. To jest zdumiewające i troszkę przerażające - powiem szczerze.

Jest to współczynnik odnoszący się do całego świata. Ufam, że w Polsce, a tym bardziej w takich krajach jak Niemcy, Francja, Anglia, Stany Zjednoczone, Japonia - czyli liderzy w klasyfikacji krajów, w których stopa piractwa jest na najniższym poziomie - że ten odsetek jest znacznie mniejszy. To badanie przynosi kilka ciekawych danych - ewidentnie najważniejszą kwestią dla osób, które zarządzają zasobami informatycznymi, jest zagrożenie dla bezpieczeństwa IT - wskazują wyraźnie dyrektorzy IT. Badanie objęło łącznie ponad 22 tys. osób, w tym ponad 2 tysiące przedstawicieli kadry zarządzającej zasobami informatycznymi. Jednoznacznie wskazują, że to ryzyko związane z dostępem do danych, utratą danych...

Oni mają tę świadomość?

Mają tą świadomość, ale nie doszacowują skali....

Mają tej świadomości mniej i ona nie odpowiada rzeczywistości.

Ja mam na myśli 15 proc. Dyrektorzy IT uważają, że 15 proc. pracowników instaluje samodzielnie oprogramowanie, a z kolei pracownicy wskazują, że jest trochę wyższa...

26 proc.

Ile wynoszą straty wynikające z nielegalnego oprogramowania? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl