„Cechą pracoholików jest to, że czują wewnętrzny przymus pracy i praca służy, żeby ten przymus zredukować. To sytuacja analogiczna o uzależnienia od alkoholu - musimy się napić, żeby zredukować nieprzyjemne napięcie z braku alkoholu” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie dr Jacek Buczny. „To, co łączy się z pracoholizmem, to wyznaczanie sobie celów, które służą do zaspokajania potrzeb innych ludzi. Robimy coś, bo taka jest powinność” – tłumaczy ekspert. Dodaje, że „zasadniczym wewnętrznym czynnikiem jest samoocena”. „Ludzie, którzy uzależniają swoją samoocenę od wyników pracy to ludzie, którzy są narażeni na pojawienie się pracoholizmu” – mówi Buczny. Kiedy można pomagać? „Jak taka osoba zobaczy, że w pracy doświadcza negatywnych emocji, które mają negatywny wpływ na zdrowie” – odpowiada gość RMF Classic. Pytany o badania, według których 5 proc. Polaków to pracoholicy, odpowiada: „To bardzo dużo”. „Oni są już na takim etapie, który wymaga pomocy” – komentuje dr Jacek Buczny.

„Cechą pracoholików jest to, że czują wewnętrzny przymus pracy i praca służy, żeby ten przymus zredukować. To sytuacja analogiczna o uzależnienia od alkoholu - musimy się napić, żeby zredukować nieprzyjemne napięcie z braku alkoholu” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie dr Jacek Buczny. „To, co łączy się z pracoholizmem, to wyznaczanie sobie celów, które służą do zaspokajania potrzeb innych ludzi. Robimy coś, bo taka jest powinność” – tłumaczy ekspert. Dodaje, że „zasadniczym wewnętrznym czynnikiem jest samoocena”. „Ludzie, którzy uzależniają swoją samoocenę od wyników pracy to ludzie, którzy są narażeni na pojawienie się pracoholizmu” – mówi Buczny. Kiedy można pomagać? „Jak taka osoba zobaczy, że w pracy doświadcza negatywnych emocji, które mają negatywny wpływ na zdrowie” – odpowiada gość RMF Classic. Pytany o badania, według których 5 proc. Polaków to pracoholicy, odpowiada: „To bardzo dużo”. „Oni są już na takim etapie, który wymaga pomocy” – komentuje dr Jacek Buczny.
Cechą pracoholików jest poczucie przymusu pracy (zdj. ilustracyjne) / CHROMORANGE /PAP

Tomasz Skory: Pan zajmuje się w swojej pracy uzależnieniami, w tym jednym dość wyjątkowym - pracoholizmem. Zacznijmy od zagwozdki logicznej - skoro nie jest to zjawisko społecznie potępiane, uznawane powszechnie za szkodliwe, to czemu mówimy o tym, jako o nałogu, to uzależnienie? 

Jacek Buczny: Z tego względu, że tę czynność można wykonywać na wiele sposobów, myślę tutaj o pracy. Praca jest wartością, więc między innymi dlatego nie jest potępiana, a może być potępiana ze względu na to, według jakiego stylu pracujemy. Te style mogą się różnić od takich konstruktywnych, zdrowych, jak i występują style, które mają formę niezdrową. Taką, która powoduje to, że ludzie zamiast pracować, realizować swoje pasje, to męczą się w pracy i prowadzą taki styl pracowania, który jest niekorzystny w długiej perspektywie.

Pracoholizm rozumiany jako przekraczające przywiązanie do tego, co się robi i taka uporczywa sumienność, przez większość pracodawców zapewne, przyjmowane jest z zadowoleniem, ulega mu się z własnej woli, dla kariery, to co w tym złego?

Tu jest problem, bo jaka jest granica tej sumienności i jaka jest granica tego, że spełnia się standardy, które wyznacza pracodawca. My w psychologii pokazujemy, że jest pewna granica. Tą granicą jest między innymi odporność człowieka, wydolność i często, jeśli kieruje nami motywacja zewnętrzna, taka, która się wyraża tym, żeby spełniać oczekiwania innych i robić coś tylko dlatego, żeby być lepszym, prowadzi często do poważnych problemów. Na początku to jest gorszy sen, później są problemy z koncentracją, a kończy się na takim całkowitym wyczerpaniu.

Czym właściwie pracoholizm różni się od ulegania pasji, która nie jest związana z pracą. Ktoś maniakalnie sadzi rzepę czy rzodkiewkę, przegląda klaster ze znaczkami, godzinami sterczy z wędką nad wodą na brzegu, też traci masę czasu, czasem płaci za to sporą cenę, rodzinnie, towarzysko, tyle tylko, że straci ten czas w sposób niedorzeczny, niekonstruktywny, a w pracy przynajmniej są jakieś owoce tego.

Różnica jest poważna z tego względu, że pracoholicy, to są ludzie, którzy wiele swoich zasobów, wiele swojego zdrowia, potrafią w tego rodzaju zadania zaangażować i tym różnią się od takich entuzjastów, ludzi, którzy kierują się pasją, że czasem do tej aktywności muszą się zmuszać. Cechą pracoholizmu jest to, że pracoholicy czują wewnętrzny przymus pracy i praca służy do tego, żeby ten przymus zredukować, co przypomina takie typowe uzależnienie, jak uzależnienie od alkoholu. Musimy się napić po to, żeby zredukować nieprzyjemne napięcie wynikające z braku alkoholu. To jest sytuacja analogiczna.

Skąd się bierze pracoholizm? To jest wynik wychowania w jakichś szczególnych warunkach, czy mechanizm wypracowany społecznie dla robienia kariery, to pewnie nie berze się znikąd?

Jednego wyjaśnienia nie ma. Jakbyśmy nawet sto lat to badali, to pewnie byśmy tego jednego nie znaleźli. My psychologowie upatrujemy przyczyn w bardzo wielu czynnikach. Z jednej strony są to takie uwarunkowania, jak pan wspomniał - rodzinne - takie, które są związane z tym, w jaki sposób ludzie wyznaczają sobie ważne dla nich wydarzenia w życiu. To, co łączy się z pracoholizmem, to jest przede wszystkim wyznaczanie sobie takich standardów, celów, które służą do zaspokajania potrzeb innych ludzi.

Rodzice oczekują, że będziemy w jakimś kierunku się rozwijać, w związku z tym rozwijamy się w tym kierunku.

Jasne, robimy coś, bo taka jest nasza powinność. To może sprawiać, że zwiększa się szansa na to, że dany pracownik stanie się pracoholikiem. To jest jedna kwestia. Druga kwestia, to są pewne wewnętrzne czynniki. Takim zasadniczym wewnętrznym czynnikiem dotyczącym rozwoju pracoholizmu, to jest samoocena. Ludzie, którzy uzależniają swoją samoocenę, między innymi od wyników pracy, ale takich wyników, które są związane z tym, że albo osiągam, albo nie osiągam przewagi nad innymi, to są ludzie, którzy są narażeni na pojawienie się pracoholizmu. Pracoholik przede wszystkim myśli w kategoriach - czy dzięki mojej pracy, dzięki temu, co zrobię dzisiaj, czy dzięki temu, co osiągnę jutro, czy osiągnę przewagę nad innymi ludźmi. W związku z tym, prace realizowane głównie ze względu na wymagania i na sytuacje, może sprawiać, że ludzie kształtują w swoim zachowaniu niewłaściwe, niezdrowe style pracy.

Jeżeli pracoholik jest nastawiony głównie na to, jak jest postrzegany przez otoczenie, zaharowuje się, żeby uchodzić za osobę zaradną, odpowiedzialną, potrzebną, niezbędną, w takim razie jak go przekonać, że to jest złe? Przecież byłoby to zanegowanie całego jego systemu wartości i tego, na czym opiera się jego życie, poczucie własnej wartości.

Myślę, że rozmawiamy trochę o takiej kwestii, kiedy można zacząć pomagać pracoholikowi. Przede wszystkim w takim momencie, kiedy osoba dostrzeże, że to, jak ona pracuje, przekłada się na niekorzystny stan zdrowia. Kiedy zobaczy, że w zasadzie w pracy doświadcza przede wszystkim negatywnych emocji, które mają negatywny wpływ na zdrowie, że już kondycja nie jest ta, że zamiast interesować się czymś poza pracą, to ciągle się o tej pracy myśli i kiedy człowiek nie ma możliwości, aby się adekwatnie dobrze zrelaksować, to wtedy sam zaczyna myśleć o tym, skąd się to bierze.

Czyli ten jego zaharowany świat musi się zacząć walić, żeby zaczął się rozglądać za istnieniem innego świata?

Taka jest reguła, tak.

Jaki procent Polaków ulega pracoholizmowi? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl