"Pokojowa misja na Ukrainie dzisiaj nie jest możliwa. Taką misję wysyła się nie na wojnę tylko po to, żeby rozdzielić strony. Tego po prostu dzisiaj na Ukrainie nie ma" - mówi w programie 7 pytań o 7:07 w radiu RMF24, poseł Paweł Zalewski z Koła Parlamentarnego Polska 2050.

Bogdan Zalewski: Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński w czasie wojny w Ukrainie pojechali do Kijowa z szefami rządów Czech i Słowenii. Napisał pan wczoraj na Twitterze: "Morawiecki i Kaczyński jadą tam także aby zwiększyć popularność wśród wyborców." Pytanie pierwsze, czy teraz rano aktualna jest ta pańska ocena, czy wolałby pan skasować ten wpis?

Paweł Zalewski: Nie. Nie widzę nic złego w tym wpisie, bo oczywiście, że tak jest. Natomiast ten wpis był drugim albo trzecim wpisem, po tym jak napisałem, że to jest bardzo potrzebna Ukrainie wizyta, że ona ma bardzo duże znaczenie polityczne i symboliczne.

Czy pan jako parlamentarzysta wybiera się do Kijowa, czy Polska 2050 Szymona Hołowni planuje podróż z poparciem na Ukrainę, tam na miejscu?

Panie redaktorze. Myślę, że Jarosław Kaczyński otworzył taką przestrzeń. Na razie o tym nie rozmawialiśmy, ale Ukraina w istocie jest krajem kontrolowanym w większości przez wojsko ukraińskie, ta droga kolejowa jest całkowicie kontrolowana przez Ukrainę. Premier Ukrainy, szef MSZ Ukrainy jeżdżą po świecie. To nie jest tak, że Ukraina jest wyłączona z ruchu międzynarodowego, chociaż oczywiście to, co widzimy na granicach polskich, uchodźcy, świadczą o tym, że ten ruch jest w jedną stronę.

Czyli pan dzisiaj porozmawia z Szymonem Hołownią i panowie ustalą jakiś gryplan na Ukrainę?

Panie redaktorze. Na razie powtarzam. O tym nie mówiliśmy, ale widać, że można pojechać do Kijowa.

Szlaki przetarte. Jak pan ocenia nieobecność w delegacji do Kijowa szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen?

To była decyzja po pierwsze tych państw, które tego chciały. Jak rozumiem, to nie była delegacja, która reprezentowała Unię Europejską.

Mandat unijny był, to było podkreślane. Nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon zapytała wczoraj rzecznika Komisji Europejskiej, dlaczego Ursula von der Leyen nie pojechała do Kijowa i taka padła odpowiedź: "to, że jakiś kraj podejmuje inicjatywy, nie oznacza, że szefowa Komisji musi się dołączać. Szefowa Komisji Europejskiej ma swoje własne kanały informacyjne z prezydentem Zełenskim". Zgrzyt?

Ja nie chciałbym, aby takie pytanie, które pan zadał, stworzyło wrażenie, że Komisja Europejska jest niezaangażowana albo niewystarczająco zaangażowana w ten konflikt. To, że pojechał polski premier razem z kolegami z Czech i Słowenii, to dobrze i ja też to mówiłem wczoraj. Natomiast to nie oznacza, że wszyscy inni najważniejsi politycy europejscy mają tam jechać. Dzisiaj najważniejszą pomocą dla Ukrainy i najważniejszą polityką wobec Ukrainy jest maksymalizacja dostaw broni.

Wicepremier Kaczyński po spotkaniu w Kijowie powiedział: "potrzebna jest misja pokojowa NATO czy szerszego układu, która będzie działać na terenie Ukrainy. To będzie misja, która będzie dążyła do pokoju, do udzielenia pomocy humanitarnej, ale jednocześnie będzie też osłonięta przez odpowiednie siły, siły zbrojne". Czy popiera pan takie rozwiązanie?

To jest dokładnie język, którego używa prezydent Zełenski. Dzisiaj Jarosław Kaczyński mówi językiem prezydenta Zełenskiego, to znaczy wypowiada po polsku oczekiwania ukraińskie i mówi to do Ukraińców. Mówi to także do partnerów zagranicznych.

W co należałoby uzbroić konkretnie taką natowską pokojową misję, żeby nie była bezradna, bezzębna?

I teraz pytanie o realia. Pokojowa misja dzisiaj nie jest możliwa, bo tam nie zawarto jakiejś formy rozejmu czy pokoju. Pokojową misję wysyła się nie na wojnę tylko właśnie po to, żeby rozdzielić strony. Tego po prostu dzisiaj na Ukrainie nie ma. A po drugie, pokojowa misja musi mieć mandat ONZ, którego mieć nie będzie ze względu na to, że Rosja w Radzie Bezpieczeństwa ONZ to zablokuje.

Chiny pewnie też albo się wstrzymają od głosu.

Mówienie o pokojowej misji dzisiaj nie jest oparte na realiach.

Jeszcze jest jedna kwestia. Siły Putina już zaatakowały poligon w Jaworowie, dając wyraźny sygnał, że Moskwa bierze na cel pomoc Zachodu dla Ukrainy. Nie obawia się pan scenariusza otwartej wojny NATO - Rosja?

NATO robi wszystko, aby do tego nie doprowadzić i aby Ukraina wygrała z pomocą Zachodu (...) i robi wszystko, aby tej wojny nie rozszerzyć. To jest również w polskim interesie.

Prezydent USA w przyszłym tygodniu wybiera się do Europy. Bardzo prawdopodobne, że w przyszły piątek 25 marca odwiedzi Polskę. Co Joe Biden powinien jasno zadeklarować nam Polakom? Zadeklarować by - tutaj najważniejsza sprawa - móc potem dotrzymać tego słowa?

To co robią, deklarują jego urzędnicy do tej pory - najwyżsi poza nim już byli w Polsce, i teraz czas na prezydenta Bidena - to całkowita nienaruszalność Sojuszu, artykułu 5 i obrona Polski w przypadku jakiekolwiek próby naruszenia naszego terytorium przez Rosję. To jest bardzo istotne. Dzisiaj zresztą wiarygodne, dlatego, że Amerykanie przesuwają siły do Polski. Zresztą inni partnerzy NATO także, chociażby fregaty brytyjskie czy duńskie na Bałtyku. To jest bardzo ważne, aby to po raz kolejny padło.

To teraz może jeszcze kwestia wiary na koniec. W przyszłym tygodniu dojdzie do bardzo symbolicznego zdarzenia. 25 marca w piątek papież Franciszek poświęci Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi w Bazylice św. Piotra. Tego samego aktu, w tym samym czasie, dokona w sanktuarium w Fatimie w Portugalii papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski jako wysłannik Franciszka. Zacytowałem komunikat Watykanu. Czy może to mieć konsekwencje polityczne? Jak może na to zareagować Putin i Cerkiew powiązana ze służbami specjalnymi i władzą na Kremlu?

To prawda. Do tej pory Franciszek prowadził bardzo ostrożną politykę. Jego wypowiedzi były niebywale ostrożne wobec wojny. Nie mówił o tym, że Rosja jest agresorem, wzywał do działań humanitarnych, po to także aby mieć możliwość jakiegoś mediowania między stronami i aby móc prowadzić dialog z Cerkwią prawosławną. Ja oczywiście nie mogę tutaj wypowiadać się o teologicznym wymiarze tego czynu.

Dlatego pytam o politykę właśnie.

Tak. Myślę, że w kategoriach polityki, to jest bardzo ważny gest wobec Ukraińców i wobec Rosjan, którzy dostają sygnał, że są ważni dla Kościoła katolickiego, powszechnego Kościoła i że jakby są traktowani trochę obok tego konfliktu, trochę obok Putina, trochę obok tej zbrodniczej maszyny.

Bardzo dziękuję. Nie jesteśmy obok. Jesteśmy w samym centrum wydarzeń. Bardzo dziękuję panie pośle. To było 7 pytań o 7:07, dziś do Pawła Zalewskiego z Koła Parlamentarnego Polska 2050 Szymona Hołowni.