Co najmniej 72 osoby ranne, 50 zatrzymanych przez policję, zniszczony stadion, spalone auta - to efekt awantur wywołanych w Buenos Aires przez kibiców piłkarskiej drużyny River Plate. Zespół po raz pierwszy w 110-letniej historii klubu spadł z ekstraklasy.

Pierwsze spotkanie o prawo gry w ekstraklasie stołeczna drużyna przegrała w Cordobie z ekipą Belgrano 0:2. W rewanżu było 1:1, a sędzia mecz, który oglądało z trybun 60 tysięcy kibiców, zakończył w 89. minucie, gdy na boisko poleciały pierwsze kamienie.

Zamieszki w okolicach stadionu i na ulicach miasta trwały wiele godzin, a z zabezpieczeniem porządku nie mogło sobie poradzić ponad 2000 policjantów. Zniszczony został stadion Monumental. Na pobliskich parkingach spłonęło kilkanaście samochodów, zniszczono i splądrowano kilka sklepów.

3500 fanów, rywali z River Plate, Belgrano opuściło stadion dopiero trzy godziny po zakończeniu spotkania.

Jeszcze wczoraj wieczorem prokuratura zdecydowała o zamknięciu obiektu River Plate, bo - jej zdaniem - na mecz zostało wpuszczonych więcej widzów niż dopuszczają przepisy. Wyznaczony limit wynosił 40 tysięcy, a zdaniem obserwatorów kibiców na trybunach było znacznie więcej - uzasadnił decyzję prokurator Gustavo Galante.

24 lipca na tym stadionie ma odbyć się finał turnieju Copa America, czyli mistrzostw Ameryki Południowej, których Argentyna będzie gospodarzem.