"Dwa dni temu w przegranym meczu z Duńczykami wykorzystaliśmy limit pecha. Dzisiaj po ciężkiej walce odnieśliśmy zwycięstwo. Graliśmy jak zwykle falami, ale w najważniejszym momencie zachowaliśmy zimną krew” – mówił po wygranym meczu ze Szwedami rozgrywający ekipy biało-czerwonych, Adam Wiśniewski. Podopieczni Michaela Bieglera awansowali do ćwierćfinału mistrzostw świata, w którym zmierzą się z Chorwatami.

Jak podkreślił Wiśniewski, podczas meczu ze Szwedami z dobrej strony pokazał się polski bramkarz, Sławomir Szmal. Podobnego zdania był rozgrywający biało-czerwonych, Mariusz Jurkiewicz. Po obu stronach widzieliśmy świetną grę defensywy i bramkarzy. Staraliśmy się nie popełniać zbyt wielu błędów i ustrzegliśmy się dłuższych przestojów. Udało nam się przez cały mecz utrzymywać wynik wokół remisu, a w końcówce uzyskaliśmy lekką przewagę, którą obroniliśmy - tłumaczył.

Trzeba się głęboko ukłonić chłopakom, że pomimo wielu kontuzji podjęli tak twardą walkę przez całe 60 minut - powiedział asystent trenera Polaków, Jacek Będzikowski. W drugiej połowie zdawaliśmy sobie sprawę, że Szwedzi opadają z sił i to się udało wykorzystać - dodał. Z kolei Michael Biegler, szkoleniowiec biało-czerwonych ocenił, że kluczem do zwycięstwa była polska obrona. Mój zespół walczył bardzo mocno. Podziękowania należą się sztabowi medycznemu, fizjoterapeutom, którzy wykonali kawał niezłej roboty, bo mieli jej sporo po meczu z Danią. Nie graliśmy w optymalnym składzie, a to nie ułatwiało nam zadania - zastrzegł.

"Mamy otwartą drogę do medalu"

Jeśli zagramy podobnie w obronie, w ćwierćfinale pokonamy Chorwatów - powiedział po meczu Polska - Szwecja były reprezentant biało-czerwonych, Marek Panas. Jego zdaniem, kluczem do zwycięstwa w spotkaniu ze Szwecją była bardzo dobra postawa polskiego zespołu w defensywie.

Motto każdej gry zespołowej jest takie, że mecze wygrywa się obroną, a nie atakiem. I spotkanie ze Skandynawami to potwierdziło. Nasi zawodnicy wreszcie bardzo dobrze zagrali w defensywie, bo zatrzymaliśmy rywali na poziomie 20 trafień. Przy takiej liczbie straconych bramek naprawdę trudno jest przegrać mecz, bo swoje w ataku z reguły się rzuci - tłumaczył.

Były zawodnik Wybrzeża Gdańsk i niemieckiego THW Kiel uważa, że droga do medalu stoi przed biało-czerwonymi otworem. Polacy znaleźli się bowiem w zdecydowanie korzystniejszym dla siebie fragmencie turniejowej drabinki - w ćwierćfinale zmierzą się z Chorwacją, a w przypadku zwycięstwa czeka na nich w półfinale triumfator meczu Niemcy - Katar.

Paradoksalnie, ale porażka w ostatnim grupowym meczu z Danią okazała się dla nas korzystna, bo ominiemy Islandczyków, a w perspektywie Hiszpanów i zapewne Francuzów, czyli zespoły, które zdecydowanie nam nie leżą. Na razie nie wybiegałbym jednak zbyt daleko w przyszłość, bo trzeba skoncentrować się na najbliższym spotkaniu - ocenił Panas.

(mn)