"Jak sobie sami nie strzelimy gola, to nam ciężko strzelić bramkę. A po raz kolejny to zrobiliśmy" - tak trener Lecha Poznań Mariusz Rumak podsumował porażkę swojego zespołu w meczu 3. rundy kwalifikacji piłkarskiej Ligi Europejskiej z UMF Stjarnan Gardabaer. Kibicom obiecał: "Kto przyjdzie na rewanż, zobaczy Lecha orającego każdy centymetr boiska". W nieco lepszym nastroju był szkoleniowiec Ruchu Chorzów, którego podopieczni bezbramkowo zremisowali z Esbjerg fB, ale też przyznał: "Bramka jest jakaś zaklęta dla nas. W kolejnym meczu piłka wbrew prawom fizyki nie chciała do niej wpaść. (…) 0:0 to wynik lepszy dla gospodarza rewanżu, ale nie jesteśmy bez szans. Pojedziemy do Danii walczyć o awans".

Po meczu Stjarnan - Lech Poznań (1:0) powiedzieli:

UMF Stjarnan - Lech Poznań 1:0 (0:0)

Bramka: Rolf Toft (48).

Żółta kartka: Pablo Punyed (Stjarnan).

Sędzia: Ognjen Valijc (Bośnia i Hercegowina).

Widzów: 1021.

Stjarnan: Ingvar Jonsson - Niclas Vemmelund, Martin Rauschenberg, Daniel Laxdal, Hordur Arnason - Pablo Punyed, Michael Praest, Atli Johannsson - Arnar Bjorgvinsson (84-Johan Laxdall), Olafur Finsen, Rolf Toft.

Lech: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Łukasz Trałka, Darko Jevtić - Gergo Lovrencsics (87-Barry Douglas), Kasper Hamalainen (70-Muhamed Keita), Szymon Pawłowski - Vojo Ubiparip.

Runar Pall Sigmundsson, trener UMF Stjarnan Gardabaer:

"Zwycięstwo z Lechem Poznań to jest największy sukces w historii klubu. Nie jestem nim jednak zaskoczony. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania. Lech jest dobrym zespołem. Wiedzieliśmy jednak, że nas stać na korzystny wynik. Wierzyliśmy we własne umiejętności. Strzeliliśmy jednego gola więcej niż przeciwnik. Już dzisiaj nie możemy się doczekać meczu rewanżowego".

Mariusz Rumak, trener Lecha Poznań:

"Ciśnie się na usta jedno zdanie podsumowujące. Jak sobie sami nie strzelimy gola, to nam ciężko strzelić bramkę. Po raz kolejny to zrobiliśmy. I po raz wtóry przegraliśmy 0:1 mecz, w którym powinniśmy nie tylko zwyciężyć, ale wysoko zwyciężyć. Stworzyliśmy sobie więcej sytuacji niż w Estonii. Piłka nożna to nie jazda figurowa na lodzie i nikt nie wywalczy awansu za dobrą grę.

Brakowało zmienników ofensywnych. Byłem zmuszony w końcówce wprowadzić do ataku obrońcę. Potrzebujemy więcej zdrowych piłkarzy z przodu.

Jestem pewien, że możemy wygrać u siebie wysoko i odrobić straty w Poznaniu. Kto przyjdzie na rewanż, nie będzie żałował. Zobaczy Lecha orającego każdy centymetr boiska. Wszyscy jesteśmy wściekli, bo przegrywamy, a na Islandii powinniśmy rozstrzygnąć losy całego dwumeczu. Zabrakło nam szczęścia, ale to nie jest żadne tłumaczenie. Wychodzę z założenia, że gdy więcej się pracuje, to i szczęście przychodzi".


Po meczu Ruch - Esbjerg fB (0:0) powiedzieli:

Ruch Chorzów - Esbjerg fB 0:0

Żółta kartka: Edigerson Gomes D'Almeida (Esbjerg).

Sędzia: Vlado Glodovic (Serbia).

Widzów: 4 000.

Ruch: Krzysztof Kamiński - Michał Helik, Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel - Jakub Kowalski (83-Michał Efir), Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Łukasz Surma, Marek Zieńczuk - Grzegorz Kuświk (75-Michał Szewczyk).

Esbjerg: Martin Dubravka - Ryan Laursen, Jens Askou, Michael Jakobsen, Daniel Stenderup (79-Edigerson Gomes D'Almeida)- Mohammed Fellah, Jeppe Andrup Andersen (63-Jakob Ankersen), Casper Nielsen, Jakob Andreasen (46-Magnus Lekven) - Martin Pusic, Mick van Buren.

Niels Frederiksen, trener Esbjerg fB:

"Jestem zadowolony z wyniku, ale nie z tego, jak się zaprezentowaliśmy. Popełniliśmy dziś za dużo błędów. Nie wykorzystaliśmy okazji, które stworzyliśmy. Ruch nas nie zaskoczył. Gospodarze zagrali tak, jak tego oczekiwaliśmy. Przed rewanżem mamy niewielką przewagę, bo będziemy grać u siebie. Ale zobaczymy, jak będzie".

Jan Kocian, trener Ruchu:

"To był ciężki mecz z wymagającym rywalem. Trzeba było grać cały czas zdyscyplinowanie i rozumnie. I my to zrobiliśmy. Mieliśmy fazy gry pod presją rywala, ale to normalne. Esbjerg grał dobrze kombinacyjnie, potwierdził, że ma w składzie dobrych zawodników. W pucharach ważne jest, by zagrać ‘na zero’. Rezerwowi dodali nam jakości, w końcówce - przy odrobinie szczęścia - mogliśmy wygrać. Ta bramka jest jakaś zaklęta dla nas. W kolejnym meczu piłka wbrew prawom fizyki nie chciała do niej wpaść. Cieszy mnie, iż dobrze zagraliśmy taktycznie. 0:0 to wynik lepszy dla gospodarza rewanżu, ale nie jesteśmy bez szans. Pojedziemy do Danii walczyć o awans".


(edbie)