Polscy szczypiorniści po trzech porażkach zakończyli udział w Mistrzostwach Europy. Dziś drużyna wróciła do kraju. Trener reprezentacji Patryk Rombel przyznaje, że w pojedynkach z silnymi drużynami Słowenii i Szwecji jego zawodnikom zabrakło doświadczenia. "Pamiętajmy, że w zespole było dziewięciu zawodników, którzy pierwszy raz zagrali na imprezie tej rangi. Potrzebny jest czas i doświadczenie" – ocenia selekcjoner biało-czerwonych w rozmowie z RMF FM.


Patryk Serwański, RMF FM: Trzy porażki na Mistrzostwach Europy. Dwie po niezłej grze na tle mocnych rywali i wyraźna przegrana ze Szwajcarią, choć tu teoretycznie liczyliśmy na dobry wynik. Mimo takich wyników potrafi pan znaleźć pozytywne aspekty i jakie są te negatywne?

Patryk Rombel: Porażki ze Słowenią i Szwecją to w dużej mierze wynik braku doświadczenia i tego, że w końcówkach brakuje nam chłodnej głowy. Wymagamy tego od zawodników, ale pamiętajmy, że mieliśmy w drużynie dziewięciu debiutantów, jeśli chodzi o imprezę takiej rangi. To było dla nich pierwsze zdarzenie z takim turniejem. Natomiast ze Szwajcarią to obiektywnie mecz, w którym zagraliśmy zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Nie pokazaliśmy tego, co wypracowaliśmy na zgrupowaniach i w meczach towarzyskich. Najbardziej zawiedliśmy sami siebie, ale pozytywne jest to, że zareagowaliśmy i wyszliśmy odpowiednio na ostatni mecz ze Szwecją. Naciskaliśmy, byliśmy w grze. Ale kiedy przegrywaliśmy dwoma bramkami w końcówce zabrakło znów doświadczenia, spokoju.

Mówiąc o reprezentacji wracamy do sukcesów sprzed dekady, ale warto pamiętać, że i tamten zespół Bogdana Wenty potrzebował czasu i kilku mniej udanych imprez, by znaleźć się na podium. Pan w obecnej drużynie widzi zawodników, którzy mogą pokazać coś za trzy lata? Wtedy będziemy współgospodarzami Mistrzostw Świata.

Z takim zamiarem pracuję i takie zadanie dostałem. Budujemy zespół z myślą o tym turnieju, choć po drodze są inne wyzwania. Uważam jednak, że porównywanie dzisiejszej reprezentacji do tej, która zdobywała medale jest krzywdzące. Tamta drużyna też potrzebowała czasu by osiągać sukcesy. My mamy swoją historię, swoją drogę. Ona będzie ciężka, wyboista, ale robimy wszystko, by maksymalnie wykorzystać potencjał zawodników w 2023 roku.

Zabrał pan na turniej właściwie licealistę ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Michał Olejniczak nie grał jeszcze w lidze, a już zagrał na Mistrzostwach Europy. Być może za parę lata Olejniczak będzie sporo znaczył w świecie piłki ręcznej, bo potencjał pokazał. Jak tak młody zawodnik odnalazł się na imprezie takiej rangi?

Michał Olejniczak to pierwszy przykład tego, że to, co robimy w SMS-ach, tak naprawdę od pół roku przynosi efekty. Jest jednolity plan dotyczący założeń taktycznych, motorycznych, sposobu pracy, ujednolicenia mikrocykli. Michał, wchodząc do reprezentacji, wiedział bardzo dużo o sposobie gry drużyny, mimo że wcześniej z tymi zawodnikami nie grał. Wiedział jednak, czego oczekujemy. To jest rzecz, na której możemy budować optymizm. Mamy zdolnych zawodników i nasza przewaga będzie polegać na tym, że oni, wchodząc do reprezentacji, nie będą zaskoczeni. Organizacja zgrupowania, treningi, założenia taktyczne -  to będzie coś, z czym oni już stykają się w kadrach młodzieżowych. Ujednolicenie systemu na pewno nam pomoże, a Michał to taki pierwszy przykład. Trenerzy w Szkołach Mistrzostwa Sportowego wykonują świetną pracę. Będziemy mieli dopływ młodych graczy już gotowych do tego, by w reprezentacji wypełniać odpowiednie zadania.

Przed turniejem liczyliśmy się z tym, że Polska może odpaść w pierwszej fazie, ale odpadnięcie Francji to już duża sensacja. Czy pana zdaniem trwające ciągle Mistrzostwa Europy zmienią coś w układzie sił na kontynencie?

Ten nowy powiew już jest od jakiegoś czasu. Popatrzmy na Islandię, Portugalię, Bośnię i Hercegowinę. Zmiany zachodzą. Dużo federacji zaczęło mocniej patrzeć na szkolenie w inny sposób. Czerpią wzorce z innych państw, pracują systemowo i trochę na mapa europejskiego handballa się zmienia. A jeśli my mamy problemy to co mają powiedzieć Francuzi? Oni zawsze jadą po medale, mają system szkolenia, ukształtowaną reprezentację i odpadli w pierwszej fazie. Tam jest poważny ból głowy i trzeba się zastanowić, co nie gra. To jest poważna skala problemu. Bardzo dużo się dzieje. Ale żeby zrozumieć, co dzieje się dziś w seniorskiej piłce ręcznej, trzeba spojrzeć na rozgrywki juniorskie sprzed kilku lat. W Europie Portugalia, na świecie Egipt pokazują, że układ sił się zmienia. Kibice, którzy przyzwyczaili się do tego co działo się 10 lat temu muszą trochę zmienić optykę, a niespodzianek będzie coraz więcej.

Opracowanie: